Jerzy Janowicz rozegrał jeden z najlepszych meczów w tym sezonie i pokonał w 1. rundzie turnieju ATP 500 w Wiedniu faworyzowanego Dominica Thiema. Kolejnym rywalem Polaka będzie Steve Johnson z USA.
Dzisiejsze spotkanie między Janowiczem, a Thiemem było drugim, jakie obaj tenisiści ze sobą stoczyli. W 2011. roku zdecydowanie lepszy był Janowicz, jednak wtedy Thiem był dobrze zapowiadającym się juniorem, a nie 19. rakietą świata. Dopingowany przez własną publiczność Austriak miał się dzisiaj srogo zrewanżować łodzianinowi za porażkę sprzed kliku lat.
Zaczął na prawdę dobrze, bo po 20 minutach gry prowadził z naszym reprezentantem 5:1. Mając w pamięci to, że Janowicz narzekał ostatnio na problemy zdrowotne ciężko było przypuszczać, że będzie w stanie odmienić losy pojedynku. W pierwszym secie faktycznie na odrobienie strat było już za późno i Polak po niespełna 30 minutach gry przegrał 2:6.
Za to od początku drugiego seta Janowicz prezentował się już bardzo dobrze. W szóstym gemie wywalczył przełamanie i bardzo przybliżył się do zniwelowania strat. Przy stanie 5:2 Polak miał nawet piłkę setową, jednak wtedy do głosu zaczął dochodzić Dominic Thiem. Rozstawiony z numerem piątym Austriak nie tylko obronił set-pointa, ale też odrobił całość strat i doprowadził do tie-breaka. W dodatkowej rozgrywce Thiem był już dwie piłki od wygrania meczu, jednak wtedy poniosły go nerwy, dzięki czemu to Janowicz mógł się cieszyć ze zwycięstwa w 2. secie 7:6(5).
W trzecim secie Polak tylko potwierdził swoją dobrą dyspozycję. Błyskawicznie przełamał Austriaka, a następnie kontrolował przebieg wydarzeń na korcie. Ani przez chwilę polscy kibice nie mogli drżeć o to, że Janowicz utraci swoją przewagę, tak, jak miało to miejsce w secie drugim. Polak wygrał decydującego seta 6:4 i zapewnił sobie awans do drugiej rundy. W niej zmierzy się z ofensywnie grającym Stevem Johnsonem ze Stanów Zjednoczonych.
Erste Bank Open, Wiedeń, (pula nagród: $1,745,040 mln) 1. runda gry pojedynczej mężczyzn:
Jerzy Janowicz, Polska- Dominic Thiem, Austria [5] 2:6, 7:6(5), 6:4