Tegoroczna Vuelta wchodzi w drugi tydzień i już na samym początku po przerwie czeka nas i kolarzy prawdziwa masakra! Jedziemy z Andorry La Vella do Cortals d’Encamp. Czekają nas prawdziwe schody, gdyż na całym odcinku 138 kilometrów jest zaledwie ok. 3 km płaskiego!
Nie przypadkowo więc dodałem taki tytuł. Czeka nas faktyczna rzeźnia, a ten kto po tych 10 etapach jeszcze w miarę się utrzymał w Klasyfikacji Generalnej, dzisiaj będzie już musiał odpaść. W planach przed wyścigiem, zakładano, że właśnie ten odcinek ma dokonać selekcji na tych co chcą osiągnąć w tym wyścigu jak najwięcej i na tych, którzy nie będą w stanie po tym etapie załapać się do czołówki. Na szczęście dla nas lider Tinkoff Saxo zdecydowanie należy do tej pierwszej grupy zawodników. Co więcej jest on niekoronowanym królem Pirenejów po francuskiej stronie, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby swoje “panowanie” rozszerzył również po hiszpańskiej stronie tych pięknych gór.
Dlaczego będzie rzeźnia?
Czytelnicy, którzy zasmakowali już kolarstwa i mają wiedzę na jego temat, zdecydowanie zgodzą się z moją opinią o tym etapie. Jak jednak wiemy, po sukcesach polskich kolarzy, sympatyków cyclingu w Polsce przybywa coraz więcej. Jak im wyjaśnić z kolei na czym polega, a właściwie dlaczego czeka nas na tym odcinku rzeźnia? To jest bardzo proste! Kolarstwo jest specyficzną dyscypliną sportu i wyścigi odbywają w różnych regionach świata. Co za tym idzie, peleton przejeżdźa przez niziny, wyżyny, góry, stepy, pustynie. Jest on zatem w pełni uzależniony od ukształtowania terenu. Nie każdy kolarz jest w stanie podołać tym warunkom, gdyż wypracował sobie przez cała lata kariery specjalizację, która odpowiada jemu a przede wszystkim jego warunkom fizycznym. Specjalizacje na szosie są różne, ale najczęściej wymienia się takie: sprinter, czasowiec, puncher, góral.
Sprinter cechuje się zazwyczaj tężyzną fizyczną, masą i ma bardzo umięśnione nogi. Te cechy sprawiają, że jest on w stanie bardzo szybko rozpędzić się aby po tzw rozprowadzeniu przez kolegów (treno) wygrać końcówkę etapu tzw płaską czyli odcinek, gdzie nie ma żadnej stromizny na ostatnich paruset metrach, lub gdy trasa wiedzie leciutko pod górę. Niestety nie ma on szans na etapach górskich, gdyż po prostu nie jest w stanie udźwignąć całej swojej masy w odpowiednim tempie na podjeździe. Zwykle tacy zawodnicy tracą na etapach górskich od kilku do kilkunastu, a czasem nawet kilkudziesięciu minut.
Jeżeli chodzi o czasowca, to on również zazwyczaj jest mocno zbudowany, lecz przy tym jego wytrenowanie i technika pozwalają utrzymać ciało i rower bardzo długo w płaszczyźnie pionowej. Dzięki czemu, jest on w stanie przez długi czas jechać bardzo szybko, a zarazem płynnie. Zwykle tacy zawodnicy wygrywają etapy indywidualnej jazdy na czas. Niestety z racji, że są dość potężni, również nie mają raczej szans powalczyć w górach.
Najbardziej wszechstronnym kolarzem, a takim jest bez wątpienia Michał Kwiatkowski, jest tzw. puncher. Taki zawodnik zazwyczaj bardzo dobrze jeździ na czas, umie podjechać krótkie strome odcinki, dzięki czemu wygrywa wyścigi jednodniowe, tzw. klasyki. Potrafi on także skutecznie zafiniszować, choć w pojedynku z prawdziwymi sprinterami zazwyczaj przegrywa. Często także tacy zawodnicy zabierają się w ucieczki. Jeżeli chodzi o etapy górskie, to puncher chcąc zaistnieć w takim wyścigu, musiałby przede wszystkim obniżyć własną masę, aby móc w tempie górali podjechać bardzo długie strome podjazdy. Musi też wypracować sobie wspaniałą technikę zjazdu, aby potencjalne straty na podjeździe móc właśnie skorygować szusując w dół.
Góral jest wbrew pozorom najbardziej pożądaną specjalnością w kolorowym peletonie. Co prawda nie wygrywa on płaskich etapów bo jego warunki fizyczne na to nie pozwalają, ale za to jest w stanie wygrywać wielkie wyścigi etapowe i zajmować czołowe miejsca w Klasyfikacji Generalnej. Jeżeli dodatkowo wypracuje w sobie umiejętność jazdy na czas, bardzo prawdopodobnym jest to, iż będzie w stanie móc wygrywać Wielkie wyścigi etapowe jak Giro, Tour de France czy właśnie hiszpańską Vueltę.
Jak więc widać, ukształtowanie terenu i specjalizacje danego kolarza mają bardzo duże znaczenie. Kto nie czuje się dobrze w wysokich górach, naturalnie straci swoje wysokie miejsce w Klasyfikacji Generalnej. Dzisiejszy etap jest bowiem tylko i wyłącznie dla górali!
Profil etapu
Jak widać kluczowe dla losów etapu będzie 5 podjazdów. Pierwszym z nich jest Collada de Beixalis
Jak widać, jest to dosyć stromy odcinek o długości nieco ponad 6 kilometrów. Mimo tak niskiej długości, wspinać będziemy się aż na 1790 metrów n.p.m., a podjazd w jednym miejscu liczy sobie ok. 14 % nachylenia.
Coll de Ordino
Podjazd ten jest dłuższy i liczy sobie ok. 10 kilometrów. Wspinamy się na wysokość 1980 metrów n.p.m. Jest to zdecydowanie najlżejsza pod względem nachylenia trudność. Rzadko kiedy przekracza 8,5 %.
Coll de la Rabassa
Peleton powinien być już trochę zmęczony, gdy wjedziemy na Coll de la Rabassę. Premia górska zlokalizowana jest na wysokości 1818 metrów n.p.m. Wzniesienie na samym początku podjazdu ma nieco ponad 12 % nachylenia. Potem już nie jest tak stromo. W środkowej części liczącego ok 14 kilometrów podjazdu, nachylenie wynosi nieco ponad 9 %.
Collada de La Gallina
Od jakiegoś czasu powinna nastąpić eliminacja słabszych zawodników i najprawdopodobniej na górę o wysokości ok 1910 metrów n.p.m. wjedzie już raczej postrzępiony peleton. Największe trudności czekają na kolarzy na 1, 8 i 9 kilometrze podjazdu. Nachylenie tam wynosi od 11% do ok. 13%!
Alto el Cortals d”Encamp
Finałowy podjazd powinien rozstrzygnąć, kto jest najmocniejszy w wysokich górach i może powalczyć o zwycięstwo bądź podium w Klasyfikacji Generalnej. Meta etapu znajduje się na wysokości prawie 2100 metrów n.p.m. Podjazd liczy sobie ok. 9 kilometrów i największe nachylenie wynosi nieco ponad 11 %.
Etap 3D
https://www.youtube.com/watch?v=J4eAUmfVxo4&feature=player_detailpage