Po remisie w Kosowie cel był jeden – wygrać z Izraelem w Płocku. Polscy szczypiorniści od dawna nie zachwycają. Brakuje wyrazistego stylu, a oprócz tego nie ma także znaczących wyników. Po reformie systemu eliminacji do Mistrzostw Europy wydawało się, że nie będziemy mieli większych problemów z awansem. Musieliśmy jednak drżeć do ostatniego meczu.
Jest to wręcz niedorzeczne, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w naszej grupie poważną drużyną byli jedynie Niemcy. Porażka z Izraelem oraz remis z Kosowem to bez dwóch zdań kompromitacja naszej piłki ręcznej. Mimo to dalej wszystko było w naszych rękach. Trzeba było ograć Izraelczyków w Orlen Arenie i zapomnieć już o tych eliminacjach. Patryk Rombel jest szkoleniowcem od niedawna, więc być może na owoce jego pracy przyjdzie nam jeszcze chwilę poczekać.
Niestety ponownie nasza reprezentacja źle rozpoczęła cały mecz. Biało-czerwoni często oddawali rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Jeżeli już mieli dogodną sytuację do zdobycia trafienia, to często brakowało skuteczności. Początek meczu to ewidentnie gra bramka za bramkę. Nie potrafiliśmy uciec rywalom na bezpieczny dystans. Po trochę ponad 20 minutach to Izrael uzyskał przewagę aż 3 trafień. Powoli w płockiej hali robiło się gorąco.
Ostatecznie do szatni Arkadiusz Moryto z kolegami schodzili przy stracie jednego trafienia. Mieliśmy nawet szansę na remis po pierwszych 30 minutach, jednak na kilka sekund przed końcem Antoni Łangowski pospieszył się i stracił piłkę. Na nasze szczęście goście nie zdążyli już odpowiedzieć skutecznym atakiem. Polskim kibicom nie pozostawało nic innego, jak czekać na drugą połowę i znaczną poprawę gry naszej reprezentacji.
W drugich 30 minutach można było zauważyć starania Arkadiusza Moryto. Skrzydłowy PGE Vive wybierał się nawet z rzutem z rozegrania, mimo że cały czas ustawiony był na swojej nominalnej pozycji. Lepsza gra w ataku zaprocentowała tylko na chwilę, kiedy w 40 minucie udało nam się wyjść na +2. Niestety długo nie mogliśmy się cieszyć i przyjezdnym znowu udało się wyrównać stan rywalizacji. Remis gościł na tablicy wyników przez większość czasu. Oba zespoły biły się o to, żeby być na minimalnym prowadzeniu.
Na 7 minut przed końcem w kontrze znalazł się nasz duet skrzydłowych, Krajewski oddał piłkę do Moryty i dzięki temu udało nam się powrócić na dwubramkowe prowadzenie. Było 22-20. Izraelczycy zaczęli mieć coraz większe problemy w ataku. Przy ich grze często bośniaccy sędziowie podnosili rękę do góry w geście gry pasywnej. W 58 minucie udało nam się wyjść na 24-21. Wprawdzie goście odpowiedzieli trafieniem, jednak na wiele to się nie zdało. Nasi rywale próbowali jeszcze wysokiej obrony, ale koniec końców to Polacy wyszli z tarczą z tego pojedynku i uzyskali awans.
Eliminacje EHF EURO 2020
Polska – Izrael 26-23(10-11)
Polska: Kornecki, Morawski – Krajewski, Moryń, Łangowski, Pilitowski, Syprzak, Szpera, Moryto, Potoczny, Jarosiewicz, Przybylski, Piechowski, Dawydzik, Krieger, Chrapkowski
Izrael: Cohen, Elimelech, Gerera, Hershkowitz, Levy, Pomeranz, Shkalim, Bodenheimer, Gingihasshvili, Hamami, Mosindi, Tepper, Tutkenitz, Zitler, Appo