Były lider tabeli PlusLigi wraca na zwycięskie tory!

Aktualizacja: 30 sty 2016, 21:53
30 sty 2016, 19:07

Będący objawieniem pierwszej części sezonu siatkarze Cerradu Czarni Radom wreszcie wrócili na zwycięską ścieżkę i po bardzo zaciętym meczu zwyciężyli Łuczniczkę Bydgoszcz 3:1 (25:22, 23:25, 28:26, 25:16). Poza czwartym setem, nie było w tym meczu momentu, w którym jedna z drużyn miałaby komfort wysokiego prowadzenia, co czyniło ten mecz naprawdę atrakcyjnym. MVP spotkania wybrany został Artur Szalpuk.

Mecz świetnie zaczęli gospodarze. Pierwszy punkt zdobył Bartłomiej  Bołądź, a po chwili przewaga wzrosła już do trzech punktów (4:1). Obie drużyny popełniały na początku meczu sporo błędów w zagrywce, więc spotkanie nie mogło się podobać. Jeszcze przed przerwą przyjezdni zmniejszyli straty i tracili tylko jeden punkt (8:7). Po przerwie technicznej jedna i druga ekipa grała równo i pewnie, zdobywając punkty przy zagrywce rywali (12:12). Po stronie gospodarzy dobrze dysponowany był Wojciech Żaliński, z drugiej strony brylował Michał Ruciak. Był to bardzo równy mecz i na drugiej przerwie technicznej nadal nic nie było pewne, jeśli chodzi o losy pierwszego seta (16:15). Sytuacja zaczęła się wyjaśniać właśnie po przerwie, kiedy gospodarze po ataku Artura Szalpuka i błędzie Grzegorza Kosoka osiągnęli dwa punkty przewagi (18:16). Od tego stanu znowu mieliśmy do czynienia z grą punkt za punkt. Obie drużyny grały dobrą, twardą siatkówkę, choć na minimalnym prowadzeniu byli gospodarze (21:19). Mimo świetnej postawy Żalińskiego, goście zaraz wyrównali i pachniało w tym secie grą na przewagi (22:22). Gdy jednak Jakub Jarosz zaatakował w aut, przynajmniej dwie piłki setowe zapewnili sobie gospodarze (24:22). Ostatecznie skończyli już pierwszą z nich, gdy zablokowany został… właśnie Jarosz. (25:22).

Drugi set rozpoczął się odwrotnie do pierwszej partii, gdyż na prowadzenie po trzypunktowej serii wyszła Łuczniczka (2:5). Napór gości nie trwał jednak długo, bo kilka minut później – po bloku na Ruciaku – był już remis (6:6). Na pierwszej przerwie goście jednak utrzymali minimalną przewagę (7:8). Goście nawet przez chwilę mieli dwa punkty przewagi, ale dobrą serię zaliczył Artur Szalpuk i szybko zrobił się remis (11:11). Nie dość, że podopieczni Raula Lozano doszli do przeciwników, to zaraz znowu byli na prowadzeniu, kontynuując chwilowy koncert świetnej gry (13:11). Radomianie nie potrafili jednak jeszcze powiększyć przewagi, ale na przerwie minimalnie prowadzili (16:15). Po przerwie coś się jednak zacięło  w grze gospodarzy, a ciężar zdobywania punktów wziął na swoje barki Jarosz. Goście wyszli na  prowadzenie, ale nadal toczyła się punkt za punkt, co nikomu nie mogło gwarantować pewności. Po sprytnym ataku Ruciaka na dwupunktowe prowadzenie wyszli goście i mieli oni bardzo komfortową sytuację (21:23). Tą dwupunktową przewagę udało się utrzymać do końca seta i po dwóch partiach kibice w Radomiu nie mogli być niczego pewni (23:25).

Na trzecią partię oba zespoły wyszły bardzo zmotywowane. Każdy chciał przyczynić się do tego, by jego ekipa wyszła po tym secie na prowadzenie. Lepiej rozpoczęli bydgoszczanie,  którzy osiągnęli dwa punkty przewagi (2:4). Wydawało się, że mogą oni kontynuować dobrą grę z poprzedniego seta, ale nagle goście stanęli, a piąty bieg włączyli Szalpuk i Żaliński ponownie punktując przyjezdnych (8:5). Po przerwie technicznej znowu trwała walka punkt za punkt, co sprzyjało gospodarzom, którzy po bloku na Jaroszu osiągnęli najwyższą przewagę w tym secie (12:8). Od tego momentu – chyba po raz pierwszy w spotkaniu – podopieczni Raula Lozano mogli kontrolować wynik i przebieg partii, ciesząc się swoją dobrą grą (15:10). Na przerwie technicznej przewaga lekko zmalała (16:13), ale argentyński szkoleniowiec starał się uspokoić sytuację, ale na niewiele się to zdało, bo po dwóch atakach Bartosza Krzyśka goście złapali kontakt (16:15). Krajobraz gry był ciągle bardzo wyrównany, ale gospodarze jeszcze trzymali dystans (20:18), jednak po asie serwisowym Grzegorza Kosoka wreszcie był remis (20:20). Gospodarze jednak zachowali zimną krew i skutecznie stawiali się niezwykle skutecznemu po drugiej stronie Ruciakowi. Po chwili znowu inicjatywę zyskali gospodarze, ale mając w górze piłkę setową, pomylił się Żaliński (24:24). Gra na przewagi to istna wymiana ciosów, za którą w ekipie gospodarzy wziął się Bołądź, który w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa gospodarzy w tym secie (28:26).

Początek czwartego seta to gra punkt za punkt bądź seria za serię. Najpierw na prowadzenie wyszli goście (3:5), ale od tego momentu pięć oczek z rzędu zdobyli Czarni, w czym duża zasługa mylących się raz po raz rywali (8:5). Po przerwie jeszcze dwa punkty zdobyli gospodarze, ale wszyscy mieli w pamięci szybko utraconą przewagę w poprzednim secie. Teraz jednak nic takiego się nie stało. Gospodarze grali bardzo zespołowo i powiększali przewagę (13:7). Jeszcze przed przerwą turbodoładowanie zaliczył Szalpuk i rozmontował defensywę rywali (16:9). Po drugiej przerwie młody przyjmujący dołożył jeszcze dwa punkty i wszystko właściwie było już jasne (18:10). Pozostawało pytanie, z jakim bagażem zostawią przyjezdnych podopieczni Raula Lozano. Od tego czasu gospodarze wiedzieli, że mogą grać z rywalami punkt za punkt i nie stanie im się krzywda. Po stronie rywali sytuację ratował jeszcze Krzysiek, ale było to zbyt mało, by zagrozić gospodarzom (21:14). Końcówka spotkania to festiwal bloków, zarówno jednej, jak i z drugiej strony (23:16). Ostatecznie, mecz pewnym atakiem zakończył

Cerrad Czarni Radom – Łuczniczka Bydgoszcz 3:1 (25:22, 23:25, 28:26, 25:16)

MVP: Artur Szalpuk

Cerrad Czarni Radom: Kampa, Pliński, Żaliński, Bołądź, Ostrowski, Szalpuk, Majstorović (libero) oraz La Cavera, Szczurek, Grobelny

Łuczniczka Bydgoszcz: Radke, Jurkiewicz, Klinkenberg, Jarosz, Kosok, Ruciak, Żurek (libero) oraz Wolański, Murek, Krzysiek

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA