Turnieje Final4 Ligi Mistrzów przyzwyczaiły nas do zaskakujących wyników. Niestety tym razem niespodzianka nie była dziełem polskiej drużyny. Ligę Mistrzów wygrał macedoński Vardar Skopje, który przed sezonem został znacznie osłabiony. Dalszy los klubu stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Po nieudanym półfinale podopiecznym Talanta Dujszebajewa pozostała jedynie walka o trzecie miejsce. Niespodziewanie przeciwnikiem kielczan była Barcelona. W kadrze Katalończyków zabrakło Kamila Syprzaka, który tym razem musiał zasiąść jedynie na trybunach.
Tzw. “małe finały” rządzą się swoimi prawami. Mało jest tam prawdziwej walki bogatej w starcia fizyczne, a bogate są one w bramki. Tym razem nie było inaczej i kibice zobaczyli ponad 70 trafień. Barca Lassa triumfowała 40-35.
Zazwyczaj 35 bramek daje spokojne zwycięstwo. Nie tym razem. Kielczanom zabrakło zdecydowania w defensywie. Ponownie zawiodła momentami skuteczność. Największym problemem mistrzów Polski był brak pomysłu na przeciwstawienie się szybkiej grze Hiszpanów.
W decydującym starciu tej edycji rozgrywek Vardar Skopje po raz kolejny sprawił niespodziankę w Kolonii i triumfował drugi raz w przeciągu trzech sezonów. Macedończycy ograli faworyzowane Veszprem 27-24. Rezultat drużyny z Bałkanów zaskakuje tym bardziej, że klub ciągle boryka się z problemami organizacyjnymi i finansowymi.
PGE Vive Kielce – Barca Lassa 35-40 (16-20)
Vardar Skopje – Telekom Veszprem 27-24(16-11)