Eliminacje EHF EURO 2020: Niemcy lepsi od reprezentacji Polski

11 kwi 2019, 10:14

Debiut Patryka Rombla w roli selekcjonera reprezentacji Polski przypadł na bardzo wymagające spotkanie z Niemcami w kw. EHF EURO 2020. Biało-Czerwonym nie brakowało chęci i zaangażowania – grali bardzo twardo w defensywie, jednak popełnili zdecydowanie zbyt wiele błędów w ataku. Ostatecznie Polacy przegrali z czwartą drużyną świata 18:26.

Ten mecz otwierał dla reprezentacji Polski nowy rozdział. To, jak wyglądać będzie drużyna narodowa pod wodzą nowego trenera, zastanawiało wszystkich polskich kibiców.

Polsko-niemiecka rywalizacja toczyła się o kolejne dwa punkty w drodze do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Punkty, które Biało-Czerwonym bardzo by się przydały, bowiem w dotychczasowych dwóch spotkaniach kwalifikacyjnych pokonali Kosowo, ale niespodziewanie ulegli Izraelowi. Rywale z kompletem punktów są zaś faworytem grupy i do Gliwic przyjechali po wygraną, ale Polacy po cichu liczyli na niespodziankę. „Możemy walczyć z każdym” – przekonywał przed debiutem Rombel. Wszyscy zdawali sobie jednak sprawę z jakości rywala. – Udział w półfinale mistrzostw świata mówi o nich wszystko – podkreślał szkoleniowiec.

Jedną z najważniejszych przedmeczowych zagadek w polskiej kadrze była obsada środka rozegrania. Rola ta od pierwszych minut przypadła nominalnemu skrzydłowemu – Michałowi Daszkowi, który przed meczem odebrał pamiątkową paterę za sto występów z orzełkiem na piersi. W pierwszych minutach dwukrotnie udało mu się wyprowadzić na czystą pozycję Tomasza Gębalę, dzięki czemu mimo otwierającego trafienia Patricka Groetzkiego, to Polacy wygrywali 2:1.

Były to miłe złego początki. Po pierwszych pięciu minutach Niemcy zaczęli bardziej agresywnie grać w obronie, co w połączeniu z małymi niedokładnościami w rozegraniu, skutkowało brakiem tempa w akcjach Biało-Czerwonych. Efektem tego błędy i przechwyty rywali, które bezwzględnie wykorzystywali niemieccy skrzydłowi, raz po raz dokonując egzekucji po kontrach. Prym wiódł Uwe Gensheimer, który w trakcie pierwszego pół godziny ukuł pięć razy. Niby chwila nieuwagi, a tablica wyników po 12. min. wskazywała już 6:2 dla gości. Rombel musiał reagować, robiło się niebezpiecznie.

Po przerwie na żądanie dwie szybkie bramki poprawiły nie tylko wynik, ale i obraz meczu. Polacy zwarli i tak szczelne szyki w tyłach i rywale przez siedem minut nie potrafili znaleźć drogi do bramki dobrze dysponowanego Adama Morawskiego. Dziesięć minut przed przerwą dzięki interwencjom bramkarza Orlen Wisły Biało-Czerwoni odzyskali kontakt (6:7).

Niestety nie na długo. W końcówce pierwszej połowy znów odezwały się demony polskiej kadry związane z grą w ofensywie. Nie wszystko da się załatwić atomowymi rzutami najskuteczniejszego przed zmianą stron Tomasza Gębali (4 trafienia). Do przerwy Niemcy zdążyli dołożyć do swojej przewagi dwa „oczka” (13:10).

Patryk Rombel w pierwszej połowie ostrożnie rotował składem. Niemal przez całe pół godziny oglądaliśmy tę samą „siódemkę”, za wyjątkiem absencji Przemysława Krajewskiego, który doznał kontuzji w trakcie pierwszej części spotkania. Zastąpił go Piotr Jarosiewicz.

opiero kilka minut po zmianie stron w roli dyrygenta zespołu zmęczonego już Daszka zastąpił Maciej Pilitowski. To autorski pomysł selekcjonera Rombla, który umożliwił „Pilotowi” reprezentacyjny debiut w meczu o punkty. Ten zaś zaliczył wejście smoka, wykańczając efektowną wrzutkę. Razem z nim na parkiecie pojawił się Paweł Podsiadło. Na prawym rozegraniu cały mecz rozegrał Rafał Przybylski.

Duet ten nie odmienił jednak losów spotkania. Tak jak początek spotkania należał do Biało-Czerwonych, tak drugą połowę zdecydowanie lepiej zaczęli goście. Dwoił się i troił w bramce Morawski, ale Niemcy budowali przewagę. Po pięciu minutach zamiast trzech bramek, Polacy musieli odrabiać już pięć (12:17). Gdy do końca meczu został kwadrans, przewaga gości sięgnęła siedmiu trafień (21:14).

Końcówka spotkania nie przyniosła trzęsienia ziemi, jakim byłaby strata przewagi przez przyjezdnych. Kilka razy w polskiej bramce błysnął Mateusz Kornecki, dzięki czemu został odznaczony tytułem MVP spotkania. Niemcy spokojnie kontrolowali jednak przebieg spotkania i ostatecznie wygrali 26 do 18. Okazja do odegrania się przyjdzie jednak niebawem. Już w sobotę Polaków czeka rewanż w Niemczech.

ME 2020 / grupa 1 / 3. seria spotkań:

POLSKA – NIEMCY 18:26 (10:13)

Polska: Kornecki, Morawski – Krajewski, Walczak, Pilitowski 3, Syprzak, Szpera, Moryto 1, Jarosiewicz 5, Daszek 2, M. Gębala, Przybylski 3, Podsiadło, Szyba, T. Gębala 4 , Chrapkowski.

Niemcy: Heinevetter, Wolff – Gensheimer 9, Wiencek, Suton, Wiede 3, Pekeler 2, Weinhold 1, Michalczik, Fath 2, Groetzki 6, Musche 1, Bohm, Kohlbacher 1, Drux 1.

Sędziowali: Brunovsky – Canda (Słowacja)

Widzów 9550

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA