Ostatnimi czasy ludzie przyzwyczaili się, że prym w Świętych Wojnach męskiej Superligi wiodą gracze z Kielc. Tym razem było inaczej i będąca na fali Orlen Wisła była w stanie postawić się Mistrzom Polski. Płocczanie mieli szansę zgarnąć pełną pulę, ale ostatecznie musieli zadowolić się jednym punktem po przegranych rzutach karnych.
Cały mecz był bardzo wyrównany, jednak to podopieczni Xaviego Sabate przez większą część czasu byli na prowadzeniu. Na niewiele ponad 10 minut przed końcem prowadzili w stosunku 26 do 23. Kielczanie potrafili jednak się zmobilizować i już po chwili wyrównali stan gry na po 26.
W ostatniej minucie skórę siódemce Talanta Dujszebajewa uratował Luka Cindrić, który rzutem z dystansu doprowadził do remisu 30-30, a to oznaczało, że o losach całego meczu rozstrzygną rzuty karne. W tym elemencie bezdyskusyjnie lepsi byli gospodarze, którzy triumfowali 3-0. Nafciarze nie potrafili wykorzystać żadnej siódemki. Przed bramką mylili się kolejno Daszek, Tarabochia oraz Krajewski, za to dla PGE Vive karne trafiali Moryto, Kulesz, a także Cindrić.
PGE Vive Kielce – Orlen Wisła Płock 30-30 (15-15) k.3-0