Fed Cup: Bez niespodzianek, Polki liczą na cud

7 lut 2016, 01:13

Paula Kania nie przeskoczyła poprzeczki postawionej przez Venus Williams i przegrała swój mecz w ramach meczu  II Grupy Światowej Pucharu Federacji. 

Pierwszy set był z całą pewnością teatrem przełamań. Na dwanaście gemów aż dziewięć z nich zakończyło się stratą podania przez serwującą! Polka odebrała serwis od razu i miała szansę powiększyć przewagę, lecz nawet nie zdołała się dobrze nią nacieszyć i po nieudanym skrócie na tablicy wyników widniało 1-1. Kolejny gem wygrała Amerykanka dzięki swojemu serwisowi, ale już na nasze nieszczęście Kania chwilę później nie potrafiła dokonać tego samego wyczynu. Wartym odnotowania jest siódmy gem, który Venus przegrała niemal na własne życzenie, trzy razy popełniając podwójny błąd serwisowy, co mogło być spowodowane wyrzutem piłki pod słońce.

Na fali grała wtedy Paula, która doprowadziła do stanu 5-4, m.in. po fenomenalnym returnie pierwszego serwisu starszej Amerykanki. Kania miała potem ogromną szansę zakończyć pierwszego seta na swoją korzyść, gdyby nie to, że… podawała. Dwa podwójne błędy serwisowe w gemie to nie to, na co czekaliśmy. Tym razem to sosnowiczanka miała lekki zastój, który skrupulatnie wykorzystała Williams. Ostatni gem, co nie powinno zaskoczyć, był przełamaniem serwującej – niestety, była nią Paula Kania, która nie grała źle na przestrzeni całej partii – często skutecznie ganiała po korcie rywalkę, ale sama popełniała też zdecydowanie za dużo niewymuszonych, prostych błędów, zwłaszcza w decydujących momentach.

Druga partia zaczęła się, uwaga, od trzech wygranych gemów przez serwujące! Mogło wydawać się, że panie ustabilizują się, jednak nic bardziej mylnego. Pierwszą, która się wyłamała, była Kania, ale to nie przeszkodziło, by Paula natychmiast odrobiła to, co straciła, mimo, że Venus prowadziła 40-15. Nikt wtedy niestety nie wiedział, że to będzie ostatni gem wygrany przez sosnowiczankę w tym meczu. Widać było, że starsza z sióstr Williams jest już bardziej wyluzowana, a Polka niestety coraz częściej nie trafiała w kort. Jak na dłoni widać to na statystykach. Obie panie mają bilans mocno ujemny, z tym że Venus ma stosunek wygranych do niewymuszonych błędów odpowiednio 14 do 20, a nasza reprezentantka 10 do aż 30.

Nie byliśmy zaskoczeni tym, że właśnie tak zakończy się ten pojedynek i cały dzisiejszy dzień. Obie ekipy grają bez swoich zdecydowanych liderek, ale w polskiej drużynie widać to zdecydowanie bardziej. Jutro kolejny, decydujący dzień, ale o awans będzie już naprawdę bardzo, bardzo ciężko – musiałby zdarzyć się jakiś cud. Zgodnie z planem kolejność niedzielnych meczów to: Venus Williams – Magda Linette, Sloane Stephens – Paula Kania i na deser Bethanie Mattek-Sands/Coco Vandeweghe – Klaudia Jans-Ignacik/Alicja Rosolska. Ale nie wykluczone, że dojdzie do jakichś roszad, zwłaszcza w ekipie amerykańskiej.

Puchar Federacji, Grupa Światowa II, 2. mecz gry pojedynczej:

Paula Kania, Polska – Venus Williams, USA 5:7 2:6

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA