Mikel Landa z Astany wygrał jeden z najcięższych etapów tegorocznego Giro d’Italia. Najlepszym z Polaków był Sylwester Szmyd (CCC Sprandi Polkowice).
Zawodnicy mieli dziś do pokonania 165 km po bardzo wymagającym terenie. Organizatorzy przygotowali trzy ciężkie podjazdy, w tym finałowy pod Madonna di Campiglio.
Przez dłuższy okres po starcie nie mogła uformować się ucieczka. Ostatecznie stworzyli ją m.in. Giovanni Visconti (Movistar), Konstantsin Sivtsov (SKY), Hubert Dupont (AG2R) i Brent Bookwalter (BMC). Przed etapem można było się spodziewać, że etap padnie łupem kogoś z ucieczki, o ile znajdą się w niej solidni górale. Peleton jednak na to nie pozwolił. Astana dyktowała tak mocne tempo, że dogonili ostatnich harcowników już na początku kluczowego podjazdu. W tym momencie grupa liderów liczyła zaledwie około 20 zawodników. Wśród nich niestety nie było żadnego z Polaków, choć chwilę wcześniej jechał w niej Sylwester Szmyd.
Na ostatnich trzech kilometrach oglądaliśmy piękne ataki Alberto Contadora (Tinkoff Saxo) i Fabio Aru (Astana). Ostatecznie, wykorzystał to Mikel Landa (Astana), który jak pierwszy minął linię mety. Szmyd był siedemnasty.