Bartosz Huzarski jest jednym z najbardziej znanych i poważanych polskich kolarzy w zawodowym peletonie! Z triumfatorem etapów na Settimana Lombardia, Settimana Bartali, drugim i trzecim kolarzem na etapach Giro di Italia i Vuelta Espana i członkiem złotej drużyny na Mistrzostwa Świata w Ponferradzie, udało nam się porozmawiać w przerwie między startami! Oto co nam powiedział!
Polski-sport.pl: Bartku przede wszystkim dziękujemy, że znalazłeś dla nas czas
Bartosz Huzarski: Nie ma sprawy.
Polski-sport.pl: Wiemy, że Bora w której obecnie startujesz, podobnie jak jej poprzedniczka Netap Endura, uzyskała dziką kartę na Tour de France! Startowałeś już w Wielkiej Pętli między innymi w tamtym roku. Jak sądzisz czy jest w stanie Tour jeszcze czymś Cię zaskoczyć?
Bartosz Huzarski: Na pewno tak. Kolarstwo pomimo wszystko jest sportem nieprzewidywalnym, pełnym zwrotów akcji, kraks, zmiennej pogody. Dodatkowo gdy karty rozdaje ranga wyścigu i stres jaki towarzyszy nam każdego dnia jestem przekonany, że choć wiem czego mogę się spodziewać to prawdopodobnie wydarzy się dużo sytuacji nieplanowanych.
Polski-sport.pl: Jesteś profesjonalistą od wielu lat. Widzisz przed sobą młodego adepta kolarstwa, który pyta Panie Bartoszu co zrobić, żeby być dobrym profesjonalnym kolarzem? Co byś mu odpowiedział?
Bartosz Huzarski: Odpowiedz na to pytanie jest prosta i jednoznaczna. Na pewno trzeba mieć cierpliwość i wiarę w to co chce się osiągnąć i w to co robi się aby tak się stało. Kolarstwo to ciężki kawałek chleba, pełen wyrzeczeń, ciągłej diety i życia na walizkach. Przy odrobinie szczęścia połączonego z mozolną i ciężką pracą, każdy powinien znaleźć swoje miejsce w tym kolarskim peletonie.
Polski-sport.pl: W trakcie twojej długiej kariery, odnosiłeś wiele znaczących sukcesów. Który twoim zdaniem był najbardziej satysfakcjonujący?
Bartosz Huzarski: Satysfakcjonują mnie wszystkie moje wyniki, z każdym z nich wiąże się jakaś historia, kilka z moich sukcesów zmieniły bieg mojego życia inne nie miały na nie wpływu, ale każda wygrana czy każde wejście na podium satysfakcjonuje i każde się pamięta.
Polski-sport.pl: Twoje przemyślenia o Ponferradzie?
Bartosz Huzarski: Dlatego tak udany dla biało-czerwonych wyścig, dlaczego wyścig historyczny dla polskiego kolarstwa tak mało zmienił w kwestii pozyskania sponsorów strategicznych przez związek. Dlaczego mało kto potrafi to wykorzystać?
Polski-sport.pl: Startowałeś zarówno na Giro jak i na Vuelcie i tam osiągnąłeś największe sukcesy. Która „wieloetapówka” zdecydowanie bardziej ci odpowiada?
Bartosz Huzarski: Zdecydowanie bardziej mi odpowiada Vuelta.
Polski-sport.pl: Pomówmy teraz o twoim sukcesie we Włoszech. Na etapie z Civitavechii do Asyżu podczas Giro 2012 zająłeś bardzo dobre drugie miejsce za Joaquin „Purito” Rodriguezem! Czy w kontekście tamtego etapu, czujesz satysfakcję z osiągniętego wspaniałego sukcesu, czy raczej niedosyt bo przecież straciliście do niego wraz z Giovannim Viscontim tylko 2 sekundy?
Bartosz Huzarski: Sam nie wiem co czuję. Wiem, że teoretycznie nie miałem z nim szans, ale z drugiej strony było tak blisko i tego dnia miałem super nogi w końcówce. Czasu jednak nie cofniemy. Byłem na podium etapowym największego Włoskiego wyścigu i jest super.
Polski-sport.pl: Tak wiem. Wszyscy pamiętamy waszą heroiczną walkę! Pomówmy teraz o Tobie. Ile jest w Bartku prawdziwego Huzara?
Bartosz Huzarski: Kiedyś jak byłem młody i narwany było go bardzo dużo, teraz wraz z wiekiem, gdy włącza się kalkulacja sił i możliwości jest go coraz mniej. Ale chciałbym, żeby przed zakończeniem kariery prawdziwy Huzar pokazał jeszcze, że potrafi być groźny i niezwyciężony.
Polski-sport.pl: Wiemy, że otworzyłeś akademię dla młodych adeptów sztuki kolarskiej. Skąd wziąłeś pomysł?
Bartosz Huzarski: Pomysł podsunął mi mój trener z czasów młodości i aktualny prezes KS Ślęża Mat Sobótka Przemek Bednarek. Trochę się wahałem ale stwierdziliśmy, że razem damy radę. Jak na razie wszystko fajnie się układa. Zaczynamy zajęcia z dziećmi, szkolimy dorosłych. Generalnie wszystko kreci się wokół kolarstwa, a ja toruję sobie drogę do pracy jaką chciałem wykonywać po zakończeniu kariery, czyli szkolenie dzieci i praca z dorosłymi.
Polski-sport.pl: Wiemy, że Błażej już bardzo dzielnie zasuwa na rowerze naśladując ojca. Jak myślisz czy Maja pójdzie w ślady brata?
Bartosz Huzarski: Nie wiem czy któreś z moich dzieci pójdzie w moje ślady. Ja nie będę wywierał na nich żadnej presji. Błażej na razie szuka swojego miejsca, ma 6 lat i nie mam zamiaru przekonywać go do kolarstwa jako drogi na całe życie. Chcę jednak, żeby sport był mu bliski, żeby szukał i próbował tyle ile się da. Maja ledwo skończyła roczek, więc tym bardziej ma jeszcze czas.
Polski-sport.pl: Jako kolarz profesjonalny, nie często zdarza ci się bywać w domu. Jak sobie radzisz z rozłąką?
Bartosz Huzarski: Teraz nie jest już tak źle. Jestem w domu średnio 2,5tyg na 2 tyg nieobecności. Więc jakoś daję sobie radę. Najgorsze są pierwsze dni, kiedy z jednej strony cieszę się, że mogę przespać całą noc beż żadnych pobudek a z drugiej strony tęsknię za moimi dziećmi. Ale na wyścigu czas szybko leci. Na szczęście.
Polski-sport.pl: Czego Ci najbardziej życzyć w tym sezonie?
Bartosz Huzarski: Żebym przypomniał sobie jak się wygrywa.
Polski-sport.pl: Tego też z największą przyjemnością chcemy Ci życzyć w tym sezonie. Poza tym zdrowia i jako, że wspomniałeś o kraksach i kontuzjach – żadnego kontaktu z asfaltem! Jeszcze raz wielkie dzięki, że znalazłeś dla nas czas.
Z Bartoszem Huzarskim rozmawiał Leszek Ziętkiewicz