Już 1.lipca rusza jeden z najbardziej prestiżowych wyścigów kolarskich w kraju, czyli Wyścig Kolarski Solidarności i Olimpijczyków! O swoich planach związanych z imprezą opowiada kolarz grupy Wibatech Fuji Żory Jacek Morajko, zwycięzca z 2010 roku.
– Prosto z mistrzostw Polski wracam do Kielc, gdzie będę miał jeden dzień na regenerację. We wtorek po południu wyjeżdżamy do Lublina na start Wyścigu Solidarności – mówi kolarz Wibatechu. – Trudny będzie pierwszy dzień, bo rano ścigamy się dookoła Lublina, potem przejazd do Strzyżowa i kolejny etap.
Kolarz przez trzy dni przejedzie przez trzy dni porównywalną liczbę kilometrów z długością tegorocznego Wyścigu Solidarności. – Liczę na drugi etap, bo lubię takie sztywne podjazdy, takie jak pod zamek Kamieniec. Żałuję, że nie pokonujemy go więcej niż raz. Zdecydowanie wolałbym dwa razy, a jeszcze lepiej trzy.
To właśnie po tym podjeździe przed pięciu laty przyjechał na czele 16-osobowej grupy i skutecznie finiszował.
Niesamowitą akcją zaimponował na mecie naszemu gościowi specjalnemu Henrykowi Czyżowi, uczestnikowi pierwszego Wyścigu Pokoju z 1948 roku. – Nie tylko bardzo dobrze radzi sobie w górach, ale potrafi zaatakować na ostatnich metrach – mówił na mecie w Krośnie legendarny kolarz i przyjaciel Wyścigu Solidarności, który zmarł w ubiegłym roku.
Sukces Morajki, wówczas kolarza grupy Mróz Activ Jet został dostrzeżony w kolarskim świecie, ale bardziej wytrawni znawcy zauważyli na etapie z Jasła do Krosna także ucieczkę po starcie pięciu kolarzy, z których najmłodszy liczył 20 lat. Był nim Michał Kwiatkowski, obecny mistrz świata. Jechał wtedy równie ambitnie, jak w ubiegłorocznym Tour de France, ale wtedy nie wytrzymał trudów podjazdów pod Kamieniec do mety dotarł ponad 6 minut po zwycięzcy.
Przypomnijmy, że na 21 Wyścig Solidarności Morajko wygrał na etapach dwukrotnie, bowiem wcześniej był pierwszy z Radomia do Kielc. – Choć nie jestem rodowitym kielczaninem to jest już moje miasto i zawsze na etapie z metą właśnie w Kielcach jestem dodatkowo zmotywowany – mówi kolarz Wibatechu. – W tym roku będzie podobnie. Żałuję, że nie wjeżdżamy od strony Gór Świętokrzyskich, bo tam łatwiej byłoby rozerwać grupę. Tegoroczną końcówkę od premi górskiej w Chęcinach do Kielc przejechałem kilkukrotnie i obawiam się, że do mety dojedzie cały peleton. Będzie podobnie jak tegorocznym Małopolskim Wyścigu Górskim, gdzie o końcowym zwycięstwie zdecydowały sekundy.
Źródło: Wyścig Kolarski Solidarności i Olimpijczyków- Biuro prasowe