25 maja Kamil Stoch obchodzi 33. urodziny.
Początki Kamila Stocha ze skokami narciarskimi nie były łatwe. Jak mówił w magazynie przygotowanym przez Eurosport, w grupie treningowej, w której skakał jako dziecko był jeden kask dla dwóch lub trzech zawodników. – Kiedyś nie było dostępu do sprzętu. Nawet jakby się znalazły pieniądze to nie było gdzie tego kupić – komentuje Stoch.
Na jednym z pierwszych treningów wywróciłem się o rozciąłem wargę. Pierwsze skoki to raczej zjazdy niż skoki – dodaje trzykrotny mistrz olimpijski.
Przygoda Kamila Stocha ze skokami narciarskimi rozpoczyna się w Zakopanem. Stoch już za młodu potrafił latać na Wielkiej Krokwi. – Jako dziecko był wyzwolony ze strachu. Trwogę musieliśmy przejąć my dorośli – mówi w tym samym programie ojciec Kamila, Bronisław Stoch. – Dzień przed treningiem na dużej skoczni Kamil nie spał. To było ryzyko, ale byłem pewny, że sobie poradzi. Nie miał wpadek, było to bezpieczne – ocenia pierwszy trener Kamila, Zbigniew Klimowski.
Słowa trenera potwierdza sam skoczek. – O szóstej wieczorem trener zadzwonił do mnie, że następnego dnia pojedziemy na Krokwię. Nie spałem całą noc, bo miałem to przed oczami – mówił przed kamerami TVP dwunastoletni Kamil.
Już wtedy skoczek z Zębu aspirował na światowej klasy zawodnika. W pierwszym skoku przeskoczył barierę 130 metra, o czym wielokrotnie wspominał w komentarzu Włodzimierz Szaranowicz. – Pamiętam dwunastolatka, który na Wielkiej Krokwi skoczył 130 metrów – mówił podczas komentarza do pierwszego zwycięstwa Kamila Stocha w Pucharze Świata.
Sam Kamil miał świadomość po co skacze. – Pierwszy raz zacząłem skakać na nartach w wieku 8 lat. Do treningów namówiła mnie pani Jadzia z Zębu. O szóstej wieczorem trener zadzwonił do mnie, że następnego dnia pojedziemy na Krokwię. Nie spałem całą noc, bo miałem to przed oczami. Chciałbym wystartować na olimpiadzie i zdobyć złoty medal – zapowiadał ponad 20 lat temu.
W ukształtowaniu kariery Kamila pomogła wspominana pani Jadzia z Zębu. – Kamil chodził do I klasy szkoły podstawowej w Zębie. Ja tam uczyłam WF-u i gimnastyki korekcyjnej. Widziałam również kilkakrotnie zdolności Kamila na stoku. Za to na zajęciach gimnastyki był nieznośny i prawie nadpobudliwy.
Dlatego znalazłam ludzi, którzy chcieli pomóc i mogli pomóc w założeniu klubu. Potem zaprosiłam trenerów. Myślę, że dobrze trafiłam! Pierwszym trenerem w klubie był Adam Celej, później Zbigniew Klimowski. Sukcesy chłopaków to są właśnie efekty jego pracy! A ja wolałam oglądać jego skoki na stoku, niż skoki z drabinek w czasie ćwiczeń – wspomina w rozmowie ze Sport.pl.
Podobnie jak Adam Małysz, który w przeszłości uprawiał kombinację norweską, także i sam Stoch miał kontakt z nartami biegowymi. – W związku z tym, że szkoła (w Zębie) realizuje zajęcia z narciarstwa biegowego, również Kamil był objęty takimi zajęciami. Wspólnie z koleżanką (Jadwigą Staszel) mieliśmy go na zajęciach. Było widać, że ma ponad przeciętne umiejętności – mówi dla Przeglądu Sportowego trener WF-u, Marek Wójcik.
Dalsza historia Kamila Stocha potoczyła się znakomicie. Choć w pierwszych sezonach swoich startów nie potrafił znaleźć miejsca w czołówce, tak od 2011 roku potrafi zwyciężał we wszystkich latach kalendarzowych. Skoczek z Zębu nie zwyciężał jedynie w sezonie 2015/2016. Dziś jest jednym z najlepszych skoczków na świecie, o czym świadczy pokaźne grono sukcesów. Do pełni szczęścia brakuje mu złota z Mistrzostw Świata w Lotach i triumfu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w Lotach.
– W ciągu kilkunastu lat na skoczni przeżyłem wzloty i upadki. Mam świadomość swojego potencjału, natomiast zdaję sobie sprawę, że może zdarzyć się coś nieoczekiwanego, sytuacja, w której będę potrzebował pomocy innych ludzi. Wolę pozostać na swojej drodze. Nie muszę wygrywać, ale chcę skakać dobrze – mówi w wywiadzie z Pawłem Wilkowiczem ze Sport.pl.
Nie wszyscy wierzyli w Kamila Stocha. Wśród nich był choćby jeden z pierwszych trenerów trzykrotnego mistrza olimpijskiego – Heinz Kuttin. Austriak prowadził Polaków w 2004 roku, kiedy to Stoch zadebiutował w Pucharze Świata. – Wydaje mi się, że drugiego Adama Małysza polskie skoki nie będą miały zbyt szybko – mówił Austriak.
"Wydaje mi się, że drugiego Adama Małysza polskie skoki nie będą miały szybko…" Dokładnie 15 lat temu Kamil Stoch zadebiutował w PŚ. A reszta to już historia 🏆🦅 #skokitvp #skijumpingfamily pic.twitter.com/OnWUZlwiMh
— TVP SPORT (@sport_tvppl) January 17, 2019
Choć przed własną publicznością zarówno w 2004, jak i w 2005 roku Stoch kończył zmagania na Wielkiej Krokwi w piątej dziesiątce, tak już w lutym 2005 roku zdołał wskoczyć do pierwszej dziesiątki. Już w kwalifikacjach rozgrywanych 10 lutego na skoczni w Pragelato Stoch pobił rekord skoczni, zaś dzień później zajął w zawodach 7. miejsce pokonując m.in.: ówczesnego trzykrotnego zdobywcę Kryształowej Kuli – Adama Małysza.
Kamil Stoch przyznaje, że miał myśli, w których chciał rzucić narty w kąt. – Myślałem o tym, zwłaszcza po nieudanym skoku kwalifikacyjnym na Kulm podczas Mistrzostw Świata w Lotach w 2016 roku – przyznaje 33-latek.
Lider naszej reprezentacji wielokrotnie podkreśla rolę swojej żony, bez której nie byłoby sukcesów Kamila. Ślub z Ewą wziął w 2010 roku. Później zaczął wygrywać swoje pierwsze konkursy w Pucharze Świata. – Mając 18 lat pojechałem do Planicy, gdzie nie zakwalifikowałem się do zawodów. To był przełom, bo gdybym zakwalifikował się do zawodów, nie poznałbym Ewy, która jest moją żoną – mówi w rozmowie z Marcinem Prokopem dla kanału swojego sponsora – Atlasu.
Mottem towarzyszącym Kamilowi Stochowi w trakcie jego sportowej kariery są słowa jego ojca, który mówił, że trzeba sto razy przegrać aby raz wygrać. To pomogło mu odbudować się po nieudanym konkursie na normalnej skoczni podczas Mistrzostw Świata w Predazzo 2013 roku, kiedy to w drugiej serii spadł z 2. miejsca na 8. pozycję. Kilka dni później zdobył złoto na dużej skoczni.
Źródło: Eurosport, Przegląd Sportowy, TVP Sport, Sport.pl