Już tylko dzień dzieli nas od rozpoczęcia Mistrzostw Świata w Anterselwie. W czwartek rozegrana zostanie sztafeta mieszana, w składzie której znajdzie się Kamila Żuk. – Mój organizm potrzebuje takiego przepalenia – powiedziała Polka.
Żuk wraz z Moniką Hojnisz-Staręgą, Magdaleną Gwizdoń, Kingą Zbylut i Joanną Jakiełą zakończyła przed dwoma dniami obóz przygotowawczy w Obertilliach.
– Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że zgrupowanie było bardzo intensywne, porównywalne z ciężkimi obozami w okresie przygotowawczym. Ważnym jego elementem była praca nad pewnością siebie, skupialiśmy się też nad ostatnimi poprawkami przed wyjazdem do Anterselwy – powiedziała Żuk, która we wtorek i środę testowała już trasy i strzelnicę, na której rozegra się walka o medale MŚ.
– Byłyśmy przez krótki czas w domach, potem zgrupowanie w Obertilliach, zrobiła się przerwa w startach i ta doza niepewności, która towarzyszyła nam przed sezonem znowu wróciła. Na ostatnim Pucharze Świata w Pokljuce sporo dziewczyn zaczęło łapać formę. Jestem bardzo ciekawa jak to się wszystko potoczy – dodała.
Dziewiąta zawodniczka pucharowej klasyfikacji sprintu przyznała, że bardzo lubi trasy w Anterselwie.
– Startując na wysokości nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Czasami bardzo dobre zawodniczki mają problemy. Jest to loteria, ale lubię takie wyzwania. Im cięższe warunki, tym lepiej się czuję – powiedziała Żuk.
22-latka rywalizację na Mistrzostwach Świata w Anterselwie rozpocznie już od czwartku. Żuk znajdzie się bowiem w składzie sztafety mieszanej.
– To jest świetna okazja dla mnie do tego, żeby przetrzeć się przed biegiem sprinterskim. Wiem, że mój organizm potrzebuje takiego przepalenia – zakończyła.