Kilka świetnych legów to za mało – Mistrz Świata lepszy od Krzysztofa Ratajskiego

25 lip 2019, 08:54

Najpierw cieszyliśmy się z tego, że Krzysztof Ratajski – najlepszy polski darter dostał się do prestiżowego grona, które powalczy o trofeum Phila Taylora. Następnie ostrzyliśmy sobie zęby na dobre losowanie, które jak się później okazało takie było. Dzięki temu w pierwszej rundzie „The Polish Eagle” bez większych problemów pokonał na dystansie Darrena Webstera. W drugiej rundzie Polak miał mieć jednak o wiele trudniejsze zadanie – czekał na niego Mistrz Świata 2018 – Rob Cross.

Po zdobyciu mistrzostwa „The Voltage” zadomowił się w czołówce PDC. Można powiedzieć, że wszedł na inny poziom. Obecnie Anglik w większości meczów zachwyca. Gra na niebotycznych średnich, a swoją grę opiera na bardzo dobrym punktowaniu i podwójnych na najwyższym poziomie. Dzięki temu stał się światowym numerem 2. Ustępuje tylko wielkiemu Michaelowi van Gerwenowi w rankingu PDC. Widać, że Krzysztof Ratajski stanął przed nie lada zadaniem. Jeżeli chce się jednak piąć w górę, to trzeba ogrywać najlepszych.

Nasz polski rodzynek w tegorocznym World Matchplay zaczął z wysokiego C. Szybko mogliśmy zobaczyć jak Ratajski prowadzi 2-0. I to w jakim stylu! Premierową partię „Polski Orzeł” rozpoczynał i zgodnie z planem spokojnie utrzymał swojego lega kończąc go na jego ulubionej podwójnej 16-tce. W kolejnej rozgrywce zobaczyliśmy jednak najlepszy pokaz darta w wykonaniu naszego reprezentanta.

Ponownie Rob Cross nie miał wiele do powiedzenia. Anglik pozostał z wynikiem ponad 170 punktów, czyli nie miał nawet okazji, żeby spróbować skończyć lega. Stało się to za sprawą jednego z najwyższych zamknięć w całej grze. Ratajski popisał się check outem 160. Najpierw posłał dwie lotki w potrójne pole, a następnie ustalił wynik spotkania na 2-0 posyłając trzecią lotkę w podwójną 20-tkę.  Takie zagranie wzbudziło zachwyt i podziw. Wielu spodziewało się, że po tym Polak pójdzie za ciosem i być może pokusi się nawet o awans do ćwierćfinału.

Po tak rewelacyjnym zagraniu nasz rodak zderzył się jednak z darterską rzeczywistością. W kolejnych legach poziom gry dartera znad Wisły uległ znacznemu pogorszeniu. Ratajski grający do tej pory na średnich grubo ponad 100 punktów nie był w stanie przekroczyć przeciętnego wyniku, jakim byłoby 90 oczek w trzech lotkach. Cross za to przebudził się i zaczął prezentować grę, do jakiej nas przyzwyczaił przez ostatnie miesiące. Dzięki temu utytułowany Brytyjczyk wygrał aż 9 rozgrywek z rzędu i nagle ze stanu 2-0 dla Polaka na tablicy wyników widniało 2-9.

Z sytuacji gdzie wszyscy wieszczyli sukces Polaka przeszliśmy do momentu, gdzie liczyliśmy, że Ratajski urwie jeszcze kilka legów przeciwnikowi i zakończy bój o ćwierćfinał z wynikiem lepszym niż 11-2. Stać go było jeszcze na zryw, dzięki czemu udało się ostatecznie urwać 5 legów. W ogólnym rozrachunku widać było, że zaprocentowało ogranie na wielkiej scenie i co najważniejsze solidność. Po pierwszych dwóch legach Rob Cross nie pozwolił sobie na większe przestoje. Cały czas utrzymywał dobre punktowanie, a mecz zakończył z blisko 60-procentową skutecznością na podwójnych.

Wprawdzie Ratajski w tym aspekcie nie był o wiele gorszy, bo skończył 5 z 10 lotek, jednak różnicę widać w punktowaniu. Anglik zaliczył 4 maxy przy tylko jednym Polaka. Do tego dorzucił aż 10 podejść z co najmniej 140. punktami i 20 równe, bądź przekraczające 100. U Ratajskiego sumarycznie było o 5 podejść mniej z takim wynikiem. Nie da się jednak ukryć, że mecz ten był bardzo cennym doświadczeniem dla naszego gracza. Krzysztof Ratajski dopiero oswaja się z wielką sceną w PDC. Tegorocznymi występami na World Matchplay zadebiutował w tym turnieju. Każdy kolejny występ działa na korzyść naszego reprezentanta. Oprócz doświadczenia zyskuje on bardzo cenne wygrane, które budują coraz to lepszy ranking.

World Matchplay – 1/8 finału (24.07.2019)
Rob Cross [2] – Krzysztof Ratajski 11-5
(98.47-94.45, 11/19 57.89% – 5/10 50%)

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA