Klęska Janowicza na Wimbledonie

29 cze 2015, 21:56

Jerzy Janowicz bardzo szybko zakończył swój udział w tegorocznym Wimbledonie. Polak już w pierwszym meczu uległ Marselowi Ilhanowi z Turcji. Łodzianina stać było na wygranie tylko jednej partii.

Polak i Turek wyszli na kort zgodnie z przewidywaniami około godziny 19, jednak… nie na ten, na którym zaplanowana była ich potyczka. Przez opóźnienie spowodowane długością trwania wcześniejszych pojedynków ich mecz został przeniesiony z kortu 15. na kort 5.

Mecz od początku toczył się w szybkim tempie, obaj tenisiści pewnie wygrywali własne podania i po dwóch kwadransach gry na tablicy wyników widniał rezultat 5-5. Na ten moment zarówno Janowicz jak Ilhan mieli po jednej niewykorzystanej szansie na przełamanie. Kolejne dwa gemy również padły łupem serwujących, więc o tym, na czyje konto wpadnie pierwszy set decydował tie-break. Tego lepiej rozpoczął Janowicz (prowadził już 3-0), ale Turek nie zraził się początkowym niepowodzeniem. Dzięki dwóm asom oraz błędom Janowicza wyszedł na prowadzenie 6-4, a następnie wykorzystał już pierwszą piłkę setową.

Ilhan ani myślał zadowolić się wygraniem jednego seta i zdecydowanie poszedł za ciosem. W trzim gemie 2. seta wyszedł na prowadzenie 40-30 przy serwisie Janowicza, ale łodzianin w porę zażegnał niebezpieczeństwo. W Turcji chyba jednak dobrze jest znane powiedzenie ,,co się odwlecze, to nie uciecze”, bo to właśnie zgodnie z tą zasadą postąpił Turek wykorzystując drugą okazję na przełamanie serwisu Janowicza w piątym gemie drugiego seta. W następnym gemie przy prowadzeniu Marsela 40-15 nastąpił zupełnie niespodziewany, ale jakże przez nas wyczekiwany zwrot akcji. Polak wygrał cztery punkty z rzędu i znów był remis (3-3). Kolejne dwa gemy były niezwykle wyrównane, gra toczyła się na przewagi, a w tych lepiej czuł się 82. tenisista w rankingu ATP. Kolejne gemy ( o dziwo!) wygrali serwujący, a to oznaczało, że Turek miał dwusetową zaliczkę.

Kibice nie pokładający w łodzianinie większych nadziei powoli zaczynali rozglądać się za długopisem, którym już chcieli wykreślać naszego najlepszego tenisistę z turniejowej drabinki. Ci, którzy zawsze wierzą do ostatnich chwil przywoływali na myśl korty w Melbourne, na których dwukrotnie w przeszłości Janowicz odrabiał taką samą stratę. Tenisiści w tym samym czasie wychodzili na kort, aby rozpocząć trzeciego seta.

Obaj gracze na początku trzeciego seta narzucili zabójcze tempo i już po piętnastu minutach było 3-3. Niebezpiecznie zrobiło się w 9. gemie, kiedy przy stanie 4-4 i serwisie Jerzego Turek wyszedł na prowadzenie 30-15. Na szczęście Polak szybko zlikwidował zagrożenie. Podobnie jak w premierowej odsłonie do wskazania zwycięzcy potrzebny był dodatkowy, trzynasty gem. Ilhan prowadził w nim już 4-2 i po regulaminowej zmianie stron musiał wygrać tylko trzy punkty, aby awansować do drugiej rundy. Janowicz się jednak nie załamał i wygrał pięć punktów z rzędu. Dzięki czemu przedłużył nadzieje: własne i swoich kibiców.

Nie zdążyliśmy odetchnąć z ulgą, a Janowicz znów był w tarapatach. Tak należy określić początek czwartej partii. Ilhan błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 3-0 i 30-0. W kolejnych gemach pachniało przełamaniami, ale ostatecznie Turek dowiózł przewagę do końca i zwyciężył 6-3

Jerzy Janowicz- Marsel Ilhan 6-7(4) 4-6 7-6(4) 3-6

 

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA