Po pierwszych dwóch meczach serii o złoty medal Mistrzostw Polski Kobiet kibice mogli mieć mieszane uczucia. W obu w pierwszej połowie widać było przewagę Szczecinianek, które do przerwy pewnie prowadziły kilkoma trafieniami, jednak oba starcia różniły się między sobą przebiegiem drugiej części. W pierwszym zimną krew do końca zachowały zawodniczki MKS-u, zaś w drugim Pogoń zupełnie zdominowała swojego rywala.
Przez to ciężko było powiedzieć jak potoczy się pierwsze spotkanie w hali Globus. Jedno było za to wiadome, wszyscy wiedzieli o tym, że emocji nie zabraknie. Każdy mecz finałowy jest dodatkową motywacją dla lubelskich kibiców. Hala zapełniła się bardziej, niż w normalnych meczach, zaś klub kibica przygotował specjalną oprawę.
Tuż po pierwszym gwizdku sędziów na parkiet poleciało multum białych serpentyn i chwilę zajęło, zanim dzieci wyprowadzające zawodniczki przed meczem posprzątały wszystko z pola gry. W tym miejscu należy wspomnieć o kibicach przyjezdnej drużyny. Fani ze Szczecina nie pobili tych z Elbląga, których było na meczach półfinałowych więcej w hali Globus.
Drobnym zaskoczeniem dla fanów zgromadzonych w lubelskiej hali mogła być obecność Katarzyny Kozimur na ławce. Młoda rozgrywająca nie wyleczyła jednak urazu swojej lewej dłoni i tylko kibicowała swoim koleżankom będąc wpisana do protokołu. W kadrze w ogóle zabrakło Iwony Niedźwiedź, której pech nie omija w drugiej części sezonu.
Z początku wydawało się, że trzeci mecz będzie przypominał te poprzednie. Zespół Adriana Struzika zaczął spotkanie od prowadzenia 2-0. MKS jednak szybko odpowiedział na to zdobywając swoją pierwszą bramkę w 3. minucie, a dochodząc przyjezdne na remis 3-3 już po 2. minutach.
Po tym to Marta Gęga i spółka doszły do głosu. Już w 9. minucie trener siódemki ze Szczecina musiał poprosić o czas, gdyż biało-zielone prowadziły 6-3 wyraźnie przeważając nad swoimi rywalkami. Minutowa przerwa nie pomogła jednak Pogoni i broniące tytułu zawodniczki MKS-u Selgros kontynuowały swoją dobrą grę.
Widać było, iż Sabina Włodek i jej drużyna odrobiły pracę domową. Tak skuteczne w pierwszych meczach skrzydła praktycznie nie istniały w Pogoni. Przyjezdne zdobywały bramki najczęściej po indywidualnych błędach w defensywie Lublinianek.
Skuteczna gra z przodu, jak i w obronie skutkowała wzrostem prowadzenia MKS-u, które w 15. minucie wynosiło już 10-5, zaś po kolejnych 300. sekundach 13-7. Wtedy to trener Struzik ponownie był zmuszony poprosić o czas.
Mimo to po raz kolejny przebieg gry nie uległ zmianie, wiele nie zmieniło się w grze Pogoni i MKS mógł schodzić do szatni spokojnie myśląc o kolejnych minutach spotkania, gdyż lubelska siódemka prowadziła aż 17-10.
Początek drugiej części to wiele nieskutecznych akcji z obu stron. Pierwsza tę niemoc przełamała Agnieszka Kocela rzucając efektowną wkrętkę z niedużego kąta ze swojego lewego skrzydła.
Ze względu na wysokie prowadzenie drużyny Sabiny Włodek nie forsowała tempa, często zwalniając akcje. Mając taki handicap trenerka gospodyń pozwalała sobie na częstą rotacją składem. Już w 9. minucie drugiej połowy zmieniła bardzo eksploatowaną w tym sezonie Kocelę, a czas na odpoczynek otrzymała również Gęga, która przez dłuższą część spotkania byłą wyłączana na indywidualne krycie.
Gdy tylko MKS przyspieszył grę, to spokojnie powiększył przewagę do aż 10. trafień. Właśnie z tego powodu w 49. minucie trener Pogoni poprosił o ostatnią przysługującą mu już przerwę. Po tym Szczecinianki w obronie przeszły na system 4+2 i indywidualnie kryły 2. lubelskie rozgrywające.
Zmiany w defensywie Pogoni, jak i wprowadzenie rezerwowych w lubelskich szeregach spowodowały, iż prowadzenie obrończyń tytułu stopniało, jednak ich zwycięstwo w żadnej chwili nie było zagrożone. Godny zaznaczenia jest powrót Honoraty Syncerz. Zaczęło się od wejścia na rzut karny, którego młoda rozgrywająca nie wykorzystała, jednak ostatnie minuty Honorata spędziła grając również w polu.
Końcówka spotkania stała pod znakiem trafień Katarzyny Sabały, która w ostatnich 5. minutach wpisała się na listę strzelczyń aż trzykrotnie, jednak na wiele się to zdało i ostatecznie MKS triumfował 30-23.
Nagrodę MVP w drużynie Pogoni Baltica otrzymała Hanna Yaschuk, która próbowała napędzać grę swojej drużyny, do czego przyzwyczaiła już zresztą kibiców. Z drugiej strony najlepszą zawodniczką wybrana została Marta Gęga, która nie tylko zdobywała bramki, ale i pewnie kierowała blokiem obronnym biało-zielonych.
MKS Selgros Lublin – Pogoń Baltica Szczecin 30-23(17-10)
MKS Selgros Lublin: Dzhukeva, Gawlik – Bijan, Quintino, Kocela, Rola, Gęga, Repelewska, Kozimur, Drabik, Mihdaliova, Skrzyniarz, Charzyńska, Syncerz, Szarawaga
Pogoń Baltica Szczecin: Płaczek, Wierzbicka – Bancilon, Sabała, Noga, Szczecina, Cebula, Głowińska, Costa, Królikowska, Masna, Zimny, Koprowska, Zawistowska, Kochaniak, Yashchuk