Ten temat nie dotyczy bezpośrednio polskiego sportu, ale jest ważny dla całego kolarskiego świata. W wyniku wczorajszej kraksy na wyścigu Gent-Wevelgem zginął Antoine Demoitie – kolarz belgijskiej grupy Wanty-Groupe Gobert.
Śmierć kolarza jeszcze bardziej boli, gdy poznamy całe zdarzenie. Po małej kraksie między kolarzami, na 26-letniego Belga najechał motocykl jadący w kolumnie wyścigu. Tak, jadący w kolumnie wyścigu. Pozostaje pytanie, kto dopuścił do tego, aby motocykl kierowała osoba, która nie potrafi wystarczająco dobrze jeździć? Konsekwencje za śmierć kolarza Wanty powinien ponieść nie tylko kierowca, ale i któryś z organizatorów. Nie od dzisiaj wiadomo, że w kolumnie wyścigu, czy to Tour de France, czy nawet innego małego touru jedzie za dużo motocykli. Na trasie można zobaczyć jak zawodnicy muszą przepuszczać po kilkanaście takich pojazdów, pomimo tego, że jest to kolarstwo. Belgowie od pewnego czasu nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa na swoich wyścigach. Ubiegłoroczny wyścig Ronde van Vlaanderen i słynny kierowca neutralnego samochodu technicznego, który najpierw wjechał w uciekających kolarzy (wynikiem było wycofanie się zawodników), a następnie zderzył się z samochodem ekipy FDJ. W tym roku na Kuurne-Brussel-Kuurne również motocykl pędzący potrącił jednego z kolarzy Lotto Soudal, ale skończyło się niegroźnie. Tutaj Demoitie nie miał tyle szczęścia, bo motocykl na niego najechał. Należy się zastanowić, czy w tej sytuacji nie należy wyrzucić wyścigu Gent-Wevelgem i innych belgijskich klasyków z World Touru. Oczywiście, jest to jeden z najważniejszych klasyków w sezonie, ale przecież nie można narażać kolarzy na śmierć spowodowaną błędami organizatorów. Do ilu jeszcze takich sytuacji musi dojść, aby organizatorzy przejrzeli na oczy, że na trasie nie powinno być aż tylu motocyklów? UCI powinno zająć się sprawą nieskończonej ilości pojazdów w kolumnie wyścigu. W tym roku to już drugi śmiertelny wypadek z udziałem kolarza. Tyle, że ten pierwszy w wyniku którego zginął Romain Guyot miał miejsce na treningu, a nie na jednym z wyścigów World Touru. Przykre, że akurat tak musiał zacząć się tegoroczny Poniedziałek Wielkanocny…