Antoine Demoitie zginął podczas Gent-Wevelgem. Stig Broeckx jest w stanie wegetatywnym po Baloise Tour. Jednak po raz kolejny dochodzi do kraksy, z głównym udziałem motocyklisty. I to w Tour de France…
Czwartek, 14 lipca. Etap z Montpellier do Mont Ventoux miał liczyć 184 kilometry, jednak ze względów BEZPIECZEŃSTWA postanowiono zrezygnować z wjazdu na szczyt Mont Ventoux i metę ulokować sześć kilometrów wcześniej. Na szczycie Mont Ventoux były zaledwie trzy stopnie Celsjusza, a wiatr wiał ponad 110 km/h. To była bardzo dobra decyzja organizatorów.
Mont Ventoux. Etap wygrywa Thomas De Gendt, ale kilka minut za nim toczy się walka o klasyfikację generalną. Na czele Richie Porte, za nim lider Chris Froome i Bauke Mollema. Nagle jeden z motocyklów gwałtownie hamuje, na niego wpada Richie Porte. Tasmańczyk zostaje przygnieciony przez Froome’a, ten z kolei przez Mollemę. Robi się ogromne zamieszanie, sporo motocyklów staje w miejscu i blokuje drogę. Najmniej poszkodowany Mollema zbiera się najszybciej i jedzie dalej. Rowery Porte’a i Froome’a nie nadają się do dalszej jazdy. Spanikowany lider rozpoczyna bieg w stronę Mont Ventoux. Po kilkudziesięciu metrach kierowca neutralnego motocykla Mavic macha mu, żeby stanął i poczekał na pomoc techniczną. W tym czasie przejeżdżają kolarze, którzy byli już daleko za Froomem – Quintana, Yates, Aru czy Bardet. Po około minucie do Froome’a dojeżdża neutralny wóz techniczny. Mechanik dał liderowi rower i ten ruszył dalej, jednak Froome kompletnie nie mógł poradzić sobie na tym rowerze, więc stanął po raz kolejny. W końcu do lidera dotarł samochód Team Sky z rowerem pasującym dwukrotnemu zwycięzcy Wielkiej Pętli. Do mety Froome dojeżdża z półtoraminutową stratą do Adama Yatesa, wicelidera klasyfikacji generalnej.
Czy tak powinien wyglądać Tour de France??? Czy niekompetencja motocyklistów powinna decydować o wynikach? O wynikach to mało powiedziane, ponieważ Antoine Demoitie zginął po potrąceniu przez motocyklistę na Gent-Wevelgem, a Stig Broeckx, który najpierw został potrącony na Kuurne-Bruxelles-Kuurne, a później na Baloise Tour, jest w stanie wegetatywnym i niestety, szansa, że z niego wyjdzie jest niewielka. Na Twitterze spotkałem się z krytyką, że do dzisiejszej kraksy doszło nie z powodu motocyklisty, a kibiców, których raczej kibicami ciężko nazwać. Faktycznie, widać ich było, niestety ci wbiegający w kolumnę wyścigu byli akurat z Polski. Więc zgoda, ale gdyby na trasie nie było aż takiej liczby motocyklów, z pewnością do takich sytuacji by nie dochodziło. Wystarczy spojrzeć na powyższe zdjęcie. Przedstawia ono sytuację z trzeciego etapu tegorocznej Wielkiej Pętli. Armindo Fonseca (Fortuneo-Vital Concept) jest otoczony szesnastoma(!) motocyklami i dziewięcioma samochodami. Po co aż 24 pojazdy przy jednym, uciekającym samotnie kolarzu? Po co? O wiele bezpieczniej byłoby, gdyby tych pojazdów było przynajmniej trzy razy mniej. Dwa motocykle i jeden samochód z przodu, dyrektor wyścigu, jeden wóz techniczny i jeden kamerzysta. Po wyścigu wszyscy przepytywani kolarze zgodnie stwierdzili, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i to co się dzieje obecnie w kolarstwie, konkretnie jego “motoryzacja” przekracza wszelkie granice.
Na szczęście sędziowie znowu byli przytomni, i choć na pierwszej klasyfikacji generalnej jako lider widniał Adam Yates, to już na ostatecznej liderem pozostał Chris Froome. Zarówno on, jak i Richie Porte otrzymali na mecie czas Bauke Mollemy. Pierwszy raz sędziowie dobrze zaprezentowali się podczas etapu z metą koło Lac de Payolle, gdzie na Adama Yatesa spadł balon z czerwonym trójkącikiem. Kolarz Orici-BikeExchange powiedział po dzisiejszym etapie, że jest zadowolony decyzji sędziów, ponieważ Froome jest właściwym liderem wyścigu.
Na koniec pytanie – ile jeszcze razy w tym sezonie? W roku 2016 kolarstwo naprawdę zmierza w złą stronę, pora, żeby UCI się obudziło i zadziałało w końcu w sprawie liczby motocyklistów w kolumnie wyścigu, ponieważ bezpieczeństwo zawodników jest najważniejsze, a my chcielibyśmy oglądać czyste kolarstwo, a nie Moto GP na trasie…