Kolejna porażka lidera, karne w Jastrzębiu i festiwal strzelecki Cracovii w 32. kolejce PHL

19 sty 2018, 21:35

Wyraźny spadek formy notują ostatnio hokeiści GKS-u Tychy, którzy musieli dziś przełknąć gorycz trzeciej porażki z rzędu. Fantastyczną serię przerwali natomiast gracze Unii Oświęcim. Swoją szansę wykorzystała Comarch Cracovia, zmniejszając nieco stratę do liderujących tyszan, którzy aktualnie mają nad “Pasami” 10 punktów przewagi.

JKH GKS Jastrzębie 3:4 PGE Orlik Opole (po karnych)
Czwarte w tabeli JKH podejmujące na własnym lodowisku klub z Opola tym razem nie do końca sprostało oczekiwaniom kibiców. Wynik otworzył w 1. minucie 23. sekundzie Martin Vozdecký po podaniu Richarda Bordowskiego i Jakuba Gimińskiego.
Drugą tercję rozpoczął Leszek Laszkiewicz. W 25. minucie pokonał stojącego w bramce opolan Michała Kielera i dał swojej drużynie wynik 2:0. Orlik nie pozostał jednak dłużny. Najpierw bramkę kontaktową podczas gry w przewadze w 27. minucie zdobył Radek Meidl, a zaraz po nim zrobił to także Alexiei Trandin, który doprowadził do wyrównania. Dobrze radzące sobie Jastrzębie nie mogło pozostawić takiego wyniku. Podczas ataku na bramkę rywali, krążek w siatce w 33. minucie umieścił Radosław Nalewajka, wykorzystując przewagę JKH. Jeszcze w tej samej części Milan Baranyk doprowadził jednak do kolejnego wyrównania stanu meczu (’39).
Trzecia tercja nie przyniosła rozstrzygnięcia. Ostatecznie zwycięzca tego starcia musiał zostać wyłoniony w rzutach karnych. Lepiej poradzili sobie w nich goście, wobec czego to oni schodzili z tafli w lepszych nastrojach.

Unia Oświęcim 0:4 Tatry-Ski Podhale Nowy Targ
Ostatnie zwycięstwa Unii trochę dziwią, jednak 6 meczów bez porażki to w polskiej lidze nie lada wyczyn. Ich seria została jednak brutalnie przerwana przez graczy Podhala Nowy Targ. “Szarotki” nie dały sobie nawet wbić krążka do bramki, zachowując jednocześnie przyzwoitą skuteczność “z przodu”. Na otwarcie wyniku musieliśmy jednak czekać aż do 32. minuty, kiedy to Jarosław Różański pokonał golkipera gospodarzy. Później przyjezdnym grało się już łatwiej, czego efektem jest gol Dariusza Gruszki z 40. minuty.
W 5. minucie trzeciej tercji Krzysztof Zapała dał nowotarżanom spokojne prowadzenie 3:0, które podwyższył jeszcze na trzy minuty przed końcem meczu Łukasz Siuty, ustalając tym samym wynik na 4:0 dla piątej siły Polskiej Hokej Ligi.

GKS Katowice 7:2 Polonia Bytom
Kolejne derbowe starcie pomiędzy zespołem z Katowic i Bytomia przyniosło wiele emocji. Po ostatnim meczu z GKS-em Tychy, katowiczanie zyskali dodatkowe siły, które pozwoliły im rozbić ekipę z Bytomia. Mecz rozpoczął się od trafienia Marka Strzyżowskiego jeszcze przed upływem 5. minuty pierwszej tercji. Na wyrównanie ze strony Bytomia trzeba było poczekać do 13. minuty. To właśnie wtedy podczas gry w przewadze zapunktował Błażej Salamon. Przed zjazdem do szatni katowiczanie umieścili ponownie krążek w bramce gości. Tym razem zrobił to Bartłomiej Fraszko (’19).
Uczynili to także chwilę po rozpoczęciu drugiej tercji. Wynik na 3:1 grając w przewadze zmienił Dušan Devečka (’22). Po trzydziestu minutach gry stratę przyjezdnych zmniejszył celnym strzałem Alexander Uryga. “GieKSa” nie chciała pozwolić, by rywal na dłużej znajdował się na dystans jednego gola, wobec czego już minutę później Maciej Rybak trafił na 4:2.
Ostatnia tercja należała już w całości do ekipy z Katowic. W 42. minucie gola zdobył Patryk Wronka, w 45. Tomasz Malasiński, a wynik na dokładnie półtorej minuty przed końcową syreną ustalił Jakub Wanacki.

MH Automatyka Gdańsk 2:1 GKS Tychy
Gdańszczanie podejmujący lidera tabeli Polskiej Hokej Ligi na lodowisku “Olivia” to jeden z bardziej zaciętych pojedynków dzisiejszego wieczora. Dziurawa w ostatnim czasie obrona wicemistrzów Polski znowu dała o sobie znać. Tym razem jako pierwszy przedarł się przez nią Adam Skutchan w 13. minucie, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. W 32. minucie Automatyka prowadziła już 2:0, bowiem na listę strzelców wpisał się Kacper Różycki, któremu asystowali Filip Pesta i Michaił Samusienka. Wicemistrzów Polski stać było dzisiaj tylko na jedną bramkę. Jej autorem został w ostatniej minucie drugiej tercji Bartłomiej Pociecha. Gdańszczanie zgarnęli tym samym pełną pulę, a zdobywcy Lotto Pucharu Polski zanotowali trzecią z rzędu porażkę

Anteo Naprzód Janów 4:11 Comarch Cracovia
Ostatnie spotkanie z Cracovią, z którego zwycięsko wyszli hokeiści Anteo miało miejsce jeszcze w sezonie 2015/16 po dogrywce i bramce strzelonej przez Mariusza Jakubika. Dzisiaj, jak i przez trzy poprzednie spotkania z tego sezonu, to „Pasy” były górą. Mistrzowie Polski błyskawicznie objęli prowadzenie po trafieniu Damiana Kapicy. Co ciekawe, asystował mu bramkarz przyjezdnych, Rafał Radziszewski. Napastnik Cracovii i reprezentacji Polski po raz drugi wpisał się na listę strzelców w 4. minucie po asyście Damiana Słabonia i Petra Šinágla. Nie minęło 120 sekund gry, a gospodarzom udało się strzelić gola kontaktowego. Jego autorem został Jan Seda, który wykorzystał dogranie Tomáša Pařízka. Kibice Anteo musieli dziś przełknąć gorycz porażki i już po pierwszej tercji było pewne, że ich ulubieńcy nie będą w stanie nawiązać równej walki z wiceliderem PHL. Cracovia bowiem na straconą bramkę odpowiedziała jeszcze przed pierwszym zjazdem do szatni aż czterema trafieniami. Na listę strzelców wpisywali się kolejno Oliver Paczkowski (’11), Damian Słaboń (’13), Filip Drzewiecki (’18, w przewadze) i Patryk Wajda (’20).
W drugą tercję Cracovia weszła jeszcze szybciej. Zaledwie dziewięciu sekund potrzebował Tomáš Sýkora, by zdobyć dla swojej ekipy siódmą bramkę. W 28. minucie ponownie tchnienie wydali z siebie gospodarze, dla których trafił Szymon Skrodziuk w asyście Iwa Sroki. Nie zatrzymało to ofensywy “Pasów”, która w drugiej tercji zdobyła już “tylko” dwa gole. Na listę strzelców wpisali się Petr Šinágl (’35) i Damian Słaboń (’37).
Losy meczu były już dawno rozstrzygnięte, ale Anteo Naprzód Janów chciało zejść z tafli z podniesioną głową. W ostatnich 20 minutach nawiązali walkę z mistrzami Polski, wbijając im gumę do bramki po raz trzeci w 45. minucie z kija Marka Indry. Rudolf Roháček dał szansę młodszym graczom, a wykorzystał ją między innymi 20-letni Eryk Sztwiertnia, który został autorem gola z 47. minuty. Niespełna minutę później ponownie odpowiedzieli gospodarze, tym razem celnym strzałem Mateusza Adamusa. Ostatnie słowo należało jednak do krakowian. Mecz zakończył ten, który go również rozpoczął, czyli Damian Kapica, kompletując tym samym w 55. minucie hat-tricka.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA