Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek PGNiG Superligi Kobiet niemal pewne było, że siódemka z Koziego Grodu nie obroni tytułu. Aby tak się stało musiałoby dojść do sporego zbiegu okoliczności, jednak podopieczne Nevena Hrupca dalej mogły realnie myśleć o srebrnym krążku. Plan nie był prosty, ale podstawą wydawały się cztery punkty w dwóch ostatnich meczach, a pierwszym krokiem był mecz z Vistalem Gdynia, który był najbliżej tytułu mistrzowskiego.
Podopieczne Pawła Tetelewskiego były w najbardziej komfortowej sytuacji. Przy zwycięstwie w Lublinie do mistrzostwa wystarczał im remis w środowym starciu z Zagłębiem, zaś przy porażce musiałyby ograć Miedziowe we własnej hali. Oba scenariusze wydawały się realne, jednak szczypiornistki MKS-u Selgros od początku pokazały, że postarają się, aby Vistal nie przybliżył się do złota po tym meczu.
Pierwsza połowa zwiastowała nam, iż obejrzymy w tym starciu sporo emocji. Przez całe 30 minut walka toczyła się bramka za bramkę, a obie siódemki maksymalnie uzyskały dwa trafienia przewagi. W ekipie biało-zielonych prym wiodła Marta Gęga, która już nieraz pokazywała, że potrafi brać grę na swoje barki. Z drugiej strony podobnie było z Moniką Kobylińską, która często miała okazję do zdobywania bramek z siódmego metra. Ostatecznie do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 13-13, a to oznaczało, ze druga część gry wyjaśni sporo niewiadomych w kwestii kształtu podium w najwyższej klasie rozgrywkowej szczypiornistek.
Pierwszy kwadrans po powrocie zawodniczek na parkiet niczego nie wyjaśnił. Można powiedzieć, że gra dalej toczyła się tak, jak w pierwszych 30 minutach. W szeregach przyjezdnych z dobrej strony pokazała się Aleksandra Zych, która kilkukrotnie znalazła sposób na lubelską defensywę i w prosty sposób zapisała na swoim koncie kolejne trafienia. Ostatnie 10 minut należało jednak do drużyny znad morza. Od stanu 20-19 w kilka minut zrobiło się 21-26 i kwestia zwycięstwa w tym spotkaniu została wyjaśniona. Lublinianki nie ustrzegły się wielu prostych błędów w końcówce, kilkukrotnie popełniły błąd kroków, czy też w prostych sytuacjach podawały do siebie niedokładnie. Vistal nie miał problemów z wykorzystaniem tego i dzięki temu zwycięstwu jest już bardzo blisko złotego medalu. Porażka Zagłębia z Pogonią, bądź chociażby remis w ostatniej kolejce dają im pewne pierwsze miejsce i drugi tytuł mistrzowski w całej historii klubu.
Dodatkowym aspektem w tym spotkaniu była sytuacja z kibicami. Przez pierwsze dziesięć minut gry populara „dziesiątka” była pusta, gdyż lubelski klub kibica chciał dosadnie dać do zrozumienia włodarzom klubu oraz zawodniczkom, że „siódmy zawodnik” to także ważna część zespołu i trzeba o nim pamiętać. Godne napomnienia jest także to, że do Lublina przybyła kilkuosobowa grupa fanów z Gdynii, która przez całe spotkanie starała się jak najlepiej dopingować swój zespół.
MKS Selgros Lublin – Vistal Gdynia 25-27(13-13)
MKS Selgros Lublin: Januchta, Gawlik – Bozović, Niedźwiedź, Rola, Gęga, Matuszczyk, Kozimur, Drabik, Nocuń, Charzyńska, Rosiak
Vistal Gdynia: Gapska, Kordowiecka – Janiszewska, Urbaniak, Dorsz, Kobylińska, Stanulewicz, Zych, Kozłowska, Gutkowska, Lalewicz, Matieli, Szarawaga, Borysławska, Kulwińska