Po dwóch zwycięstwach w tegorocznych mistrzostwach Krzysztof Kciuk przystępował do pojedynku drugiej rundy z pozycji wyraźnego underdoga. Scott Mitchell, który w Lakeside sięgał już po tytuł w 2015 roku był wyraźnym faworytem tego pojedynku. Mimo to wszyscy kibice darta nad Wisłą mocno trzymali kciuka za Polaka i liczyli na kolejną niespodziankę na scenie BDO.
O ile zwycięstwo w rundzie eliminacyjnej nad Brianem Lokkenem było czymś spodziewanym, o tyle triumf nad wyżej notowanym w BDO Davem Parlettim nie był już czymś oczywistym. Mimo tego polski darter stanął na wysokości zadania i w pierwszej rundzie Mistrzostw Świata BDO 2019 pewnie ograł angielskiego rywala.
Z rundy na rundę Kciuk miał podwyższaną poprzeczkę. Jego rywal w drugiej rundzie był zdecydowanie najtrudniejszym i wyraźnie przeważał nad naszym rodakiem. Mitchell był bardziej stabilny na zejściach, jak i spisywał się lepiej na lotkach kończących. Popularny „Scotty Dog” zapisał na swoim koncie znacznie więcej rzutów o wartości 100 punktów, co wydawało się budować jego przewagę.
Gdy wydawało się, że Polak urwie seta Brytyjczykowi przy prowadzeniu 2-1 i jednej lotce na seta, w czwartym secie Mitchell popisał się zejściem ze 120 punktów i wyrównał stan rywalizacji w rozgrywce na 2-2. W decydującym legu Kciuk miał dwie lotki na seta, jednak ponownie zabrakło skuteczności i to „Scotty Dog” zameldował się w ćwierćfinale po zwycięstwie 4-0.
Mistrzostwa Świata BDO 2019 można jednak zapisać na spory plus w wykonaniu Krzysztofa Kciuka, dla którego był to debiut w Lakeside. Polak występował już w światowym czempionacie, jednak wtedy pojawił się na scenie PDC, a miało to miejsce dziewięć lat temu.