Jeszcze kilka lat temu o tym meczu pisałoby się jako o hicie kolejki. Lata świetności Piotrcovii jednak minęły i drużyna z Województwa Łódzkiego częściej teraz gości w dolnych rejonach tabeli, niż bije się o czołowe lokaty.
W Lublinie za to bez zmian, dalej biało-zielone walczą o najwyższe cele, jednak ostatnia forma zespołu pozostawała wiele do życzenia i słychać było wśród kibiców głosy niezadowolenia ze sposobu, w jaki drużynę prowadzi duet trenerski Włodek-Marzec.
Na tygodniu MKS rozegrał zaległe spotkanie w Gdynii z miejscowym Vistalem. Gdyby nie feralna druga połowa, to Marta Gęga i spółka mogłyby rozpromienione myśleć o kolejnych ligowych wojażach. Mistrzynie Polski w drugiej części meczu zaprzepaściły jednak trzybramkową przewagę i cały mecz przegrały 23-20.
Miejscowe również nie mogły być w najlepszych humorach. W ostatniej kolejce były blisko wywiezienia niezwykle cennych punktów z Nowego Sącza prowadząc nawet dwoma trafieniami do przerwy. Ostatecznie jednak drużyna Michała Pastuszko uległa miejscowej Olimpii-Beskid w najmniejszym możliwym wymiarze przegrywając 31-30.
Mimo tego, iż to przyjezdne były wyraźnymi faworytkami, to samo spotkanie lepiej zaczęły piotrkowianki. Już w 7. minucie gospodynie wyszły na prowadzenie 5-2 i w szeregach lublinianek widać było pewnego rodzaju nieporadność.
Zawodniczki MKS-u szczególnie nie umiały sobie poradzić z Agatą Wypych, która po pierwszych 10. minutach miała na swoim koncie aż 4 trafienia (7-4). Z czasem gra poziom gry MKS-u poprawiał się i już w 15. minucie trener gospodyń zmuszony był o poproszenie o przerwę w grze (7-6).
Gra zespołu z Koziego Grodu nabierała tempa i widać było, że faworytki po prostu później weszły w mecz. Już w 20. minucie za sprawą skutecznej tego dnia Joanny Drabik biało-zielone doprowadziły do remisu 9-9, a po chwili dzięki bramce ze skrzydła Agnieszki Kowalskiej (Koceli) wyszły na prowadzenie, którego nie oddały aż do przerwy powiększając je do trzech bramek (15-12).
Drugą część spotkania znacznie lepiej rozpoczęły przyjezdne, które już po 5. minutach potrafiły powiększy swoje prowadzenie o trzy bramki. Niestety przy wyniku 13-19 bezpośrednio przy oddawaniu rzutu Agata Wypych doznała groźnej kontuzji. Zawodniczka wydawała wręcz okrzyki z bólu, a z tego powodu gra została wstrzymana na blisko kwadrans.
Niestety czołowa postać w ekipie Piotrcovii opuściła parkiet na noszach i bezpośrednio trafiła do miejscowego szpitala. Najprawdopodobniej najlepsza zawodniczka piotrkowskiej siódemki doznała urazu stawu łokciowego.
Po tym zdarzeniu sytuacja na boisku nie uległa wielkiej zmianie. Dalej to drużyna Sabiny Włodek prowadziła grę i z czasem zawodniczki mistrzyń Polski pozwalały sobie na coraz więcej, wykonując m.in. efektowne wkrętki, czy też ryzykowne podania w kontrataku.
Ostatecznie to faworytki tego spotkania pewnie triumfowały nie dając rywalkom wyjść z 10. bramek w drugiej części gry. Wydaje się jednak, że w Piotrkowie nie myślą teraz o tej porażce, a martwią się o stan zdrowia swojej liderki i czekają na wieści o kondycji jej stawu łokciowego.
Piotrcovia Piotrków Tryb. – MKS Selgros Lublin 19-28(12-15)
Piotrcovia Piotrków Trybunalski: Sarnecka, Opelt – Sobińska, Kucharska, Matyja, Osuch, Klonowska, Cieślak, Kopertowska, Wypych, Szafnicka, Ivanović, Jałoszewska, Despodovska, Dronzikowska, Pesel
MKS Selgros Lublin: Gawlik – Kowalska, Gęga, Matuszczyk, Repelewska, Kozimur, Drabik, Mihdaliova, Nocuń, Skrzyniarz, Charzyńska, Uzar