Jeszcze niedawno wydawało się, że były mistrz świata wagi junior ciężkiej Krzysztof Głowacki powalczy o mistrzostwo Europy. Teraz wiele wskazuje na to, że głównym celem Polaka nie jest jednak pojedynek o pas EBU z Dylanem Bregeonem, a starcie z Brytyjczykiem Richardem Riakporhe. Chociaż i tu pojawia się wiele znaków zapytania.
Głowacki stawia ultimatum. Albo walka, albo koniec kariery
W październiku grupa KnockOut Promotions wygrała przetarg na starcie Krzysztofa Głowackiego (32-3, 20 KO) o pas EBU z Dylanem Bregeonem (12-2-1, 3 KO). Niedługo po tym pojawiła się jednak propozycja walki Polaka z Brytyjczykiem Richardem Riakporhe (15-0, 11 KO). Środowisko Polaka było zdecydowanie bardziej zainteresowanie drugim pojedynkiem, który to odbyć się miał w listopadzie.
Okazuje się jednak, że ze wspomnianym starciem Głowacki – Riakporhe są problemy. Polski pięściarz we wpisie mediach społecznościowych poinformował, że walka najpierw została przełożona na grudzień, a następnie na początek roku 2022. Były mistrz świata wagi junior ciężkiej poinformował, że teraz pojedynek ma odbyć się 21 stycznia.
– Wczoraj dowiedziałem się, że Anglicy zmienili termin na 21 stycznia. Dla organizmu to nic dobrego, by być w tak długo w ciężkich przygotowaniach, zwłaszcza że nie miałem czasu na żadną regenerację, ale oczywiście jestem głodny walk i przyjmuję termin – napisał Głowacki.
– Byłem dwukrotnym Mistrzem Świata, a czuję się jak chłopiec, który jest na początku swojej przygody bokserskiej, który nie ma wsparcia ze strony Promotorskiej i szacunku w świecie boksu. […] 21 stycznia to ostatni termin, na który przystałem, jeżeli zostanie przesunięta, rezygnuje z walki i w ogóle z boksu. Mam dość – dodał 36-latek.
Oficjalna strona Europejskiej Unii Boksu poinformowała natomiast, że 25 lutego w Rzeszowie dojdzie do walki o wakujący tytuł mistrza Europy wagi junior ciężkiej pomiędzy Dylanem Bregeonem a innym Polakiem – Michałem Cieślakiem. Na tej samej gali zobaczymy również pojedynek Łukasz Różański – Oscar Rivas.