Liga Mistrzów: Zenit Kazań pokonany! PGE Skra o krok bliżej do Final Four

16 mar 2016, 19:58

Siatkarska Liga Mistrzów weszła w decydującą fazę, a na drodze PGE Skry Bełchatów do Final Four stanął rywal z najwyższej półki, zwycięzca zeszłorocznej edycji – Zenit Kazań. Bełchatowianie podołali zadaniu i pomimo dwóch słabych setów zdołali pokonać giganta siatkówki! 24 marca w łódzkiej Atlas Arenie odbędzie się mecz rewanżowy.

Mecz rozpoczął się od czterech dobrych akcji w wykonaniu gospodarzy, którzy na wstępie objęli pewne prowadzenie (4:0). Bełchatowianie błyskawicznie rozpoczęli pogoń za wynikiem i chwilę później po dwóch widowiskowych atakach Facundo Conte sytuacja prezentowała się znacznie lepiej dla polskiej drużyny (4:4). Podopieczni Alekny skutecznie spisywali się w polu serwisowym, czym nie mogła poszczycić się PGE Skra Bełchatów. Miejscowi prowadzili na pierwszej regulaminowej przerwie (8:6). Również przyjęcie szwankowało w zespole gości, a siatkarze rosyjskiej drużyny nie wstrzymywali ręki na siatce. Dystans punktowy stopniowo powiększał się (12:7). Rozgrywka stała się jednostronnym widowiskiem, w którym Zenit Kazań wiódł prym. Dominacja gospodarzy była widoczna gołym okiem, a Wilfredo Leon był bezlitosnym katem polskiego zespołu (16:10). Bełchatowianie mięli spore problemy z zagrywką, co okazało się główną przyczyną tak słabej formy. Jednak przy stanie 24:18 nastąpiło przebudzenie w drużynie Miguela Falaski. Siatkarze nie tylko wybronili piłkę setową, ale przy świetnej zagrywce Karola Kłosa zaczęli niwelować straty. Ostatecznie set zakończył się wygraną Zenitu Kazań (25:23), ale przyjezdni skutecznie podbudowali swoje morale przed kolejną odsłoną.

Druga partia zaczęła się od zaciętej walki, a drużyny punktowały się naprzemiennie (4:4). Oba zespoły prezentowały ciekawą siatkówkę, jednak kazański serwis pozostawiał wiele do życzenia. PGE Skra Bełchatów nie potrafiła wykorzystać swojej okazji i na pierwszą przerwę zeszła z minimalną stratą (8:7). W ataku świetnie spisywał się Mariusz Wlazły, co szybko pozwoliło bełchatowianom osiągnąć dwupunktową przewagę (10:12). Gra polskiego zespołu charakteryzowała się małą ilością pomyłek. Po genialnym ataku Lisinaca przez środek podopieczni Falaski prowadzili aż czterema oczkami (11:15). Druga przerwa techniczna pozwoliła gospodarzom zebrać myśli i wskazówki od trenera, które po powrocie na boisko dały im możliwość szybkiego zniwelowania strat. Dzięki skutecznej zagrywce Matta Andersona na tablicy wyników pojawił się remis (16:16). Amerykański atakujący okazał się zmorą dla przyjezdnych, którym miejscowi stopniowo odjeżdżali (20:16). Rosyjska drużyna zanotowała niebotyczną serię, zdobywając dziewięć punktów z rzędu (22:16). Mimo złej sytuacji PGE Skra Bełchatów podjęła jeszcze walkę i przy serwisie Srećko Lisinaca stopniowo goniła wynik (23:20). Końcówka należała jednak do Zenitu Kazań, pewnie triumfującego nad zdezorientowaną polską drużyną (25:21).

Kolejna odsłona rozpoczęła się analogicznie do uprzedniej, bowiem zespoły grały punkt za punkt (4:4). Jednak pierwsza przerwa upłynęła już pod dwupunktowym prymatem gospodarzy, których spokój gry był tu decydujący (8:6). Choć Zenit Kazań nieustannie prowadził, to bełchatowianie nie zniechęcali się. Wkrótce zawzięta walka przyniosła efekt, a na tablicę wyników zawitał remis (12:12). Stan ten okazał się chwilowy. Na drugiej regulaminowej przerwie przewaga gospodarzy była dość spora i zdecydowana (16:13). Bełchatowianie jednak nie składali broni, z determinacją goniąc wynik. Czujny blok na Michajłowie pozwolił znów wyrównać stan seta, a chwilę później Srecko Lisinac przebił się przez środek i dał PGE Skrze Bełchatów minimalne prowadzenie (16:17). Zespoły punktowały naprzemiennie, a końcówka zapowiadała się wysoce emocjonująco (19:19). Wkrótce błędy pogrążyły rosyjskich siatkarzy, a przyjezdni mięli pierwszą piłkę setową (22:24). Skuteczny atak Mariusza Wlazłego tuż obok bloku zakończył tego seta na rzecz gości (23:25).

Czwarta partia to świetny początek w wykonaniu gospodarzy. Zenit Kazań wypracował sobie trzypunktową przewagę (3:0). Bełchatowianie błyskawicznie odrobili stratę (3:3) i już na przerwie regulaminowej prowadzili dwoma oczkami (6:8). Siatkarze Alekny popełniali proste błędy własne, co ewidentnie sprzyjało naszej drużynie. PGE Skra Bełchatów utrzymywała dobry poziom gry i dzięki temu uzyskała zdecydowany prymat w tej odsłonie (7:11). Jeszcze przed drugą przerwą techniczną gospodarze wyrównali stan seta dzięki świetnemu serwisowi Wilfredo Leona (15:15). Bełchatowianie okazali się jednak nie do zatrzymania i skuteczny w tym spotkaniu Lisinac ciągnął drużynę ku zwycięstwu (15:18). Końcówka zapowiadała się bardzo emocjonująco, kiedy Zenit Kazań wyrównał stan seta (20:20). Odsłona zakończyła się walką na przewagi, której zwycięzcą okazali się bełchatowianie (25:27).

Decydująca odsłona zaczęła się lepiej dla gospodarzy (4:1). Bełchatowianie zniwelowali dystans punktowy, a na przerwę techniczną schodzili minimalnie prowadząc (7:8). Walka punkt za punkt trwała do decydującej części seta (12:12). Tie-break rozstrzygnął się poprzez grę na przewagi. Triumfatorem partii oraz całego spotkania okazała się PGE Skra Bełchatów (16:18).

Zenit Kazań – PGE Skra Bełchatów 2:3 (25:23, 25:21, 23:25, 25:27, 16:18)

Zenit Kazań: Michajłow, Butko, Anderson, Leon, Gutsaljuk, Wierbow, Demakow, Aszczew, Salparow, Kuleszow, Poletajew, Kobzar, Spiridonow, Babiczew.

PGE Skra Bełchatów: Wlazły, Uriarte, Conte, Marechal, Lisinac, Wrona, Piechocki, Marcyniak, Kłos, Janusz, Stanković, Rodriguez, Milczarek, Gromadowski.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA