LN: Polacy wygrywają z Japonią… ale nie bez problemów!

28 cze 2019, 19:47

Pierwsze spotkanie turnieju w Lipsku Biało-Czerwoni rozegrali z reprezentacją Japonii. Pierwszy set zdecydowanie nie przebiegł po myśli naszych reprezentanków, ale ostatecznie podopieczni Vitala Heynena odnieśli dziewiąte zwycięstwo podczas Ligi Narodów. 

Mecz rozpoczęliśmy dobrym atakiem Yuki Ishikawy z lewego skrzydła (0:1). Wkrótce Polacy odpowiedzieli skutecznym blokiem i dwukrotnie zatrzymali rywali na siatce (4:3). Biało-Czerwonym wcale nie było łatwo zgubić rywali. Udało im się wyjść na dwupunktowe prowadzenie dopiero po błędzie Yuji Nishidy w ataku (7:5). Chwilę później ten sam zawodnik zepsuł zagrywkę i zespoły zeszły na pierwszą przerwę techniczną przy przewadze Polaków 8:6. Niestety, nie graliśmy stabilnie w przyjęciu i wkrótce Japończykom udało się wyrównać. Rywale, jak z resztą zawsze, fantastycznie spisywali się w obronie i dzięki temu naszym rywalom udawało się utrzymywać w kontakcie (12:12). Na drugiej przerwie technicznej to podopieczni Phillipe’a Blaina mieli skromną, jednopunktową przewagę (15:16). Sytuacja odwróciła się po dobrym rozegraniu Marcina Komendy do Bartosza Bednorza, ale nie musieliśmy długo czekać na dobrą odpowiedź przeciwników (17:16, 17:18). Nim się obejrzeliśmy Japończycy wyrwali się na prowadzenie i traciliśmy do rywali już cztery “oczka” (17:21). Vital Heynen zdecydował się wprowadzić zmiany i na boisku pojawili się Marcin Janusz i Bartosz Filipiak, a chwilę później Piotr Łukasik Na nasze nieszczęście, zmiennikom nie udało się odwrócić prowadzenia. Siatkarzom z Kraju Kwitnącej Wiśni niewiele brakowało do zakończenia seta na swoją korzyść (20:23). Odsłonę zakończył błąd Aleksandra Śliwki na zagrywce (22:25).

Japończycy kontynuowali swoją dobrą grę w drugiej partii, od samego początku stawiając poprzeczkę wysoko (3:3). Nasza gra nie wyglądała za dobrze, nie mieliśmy skuteczności w ataku, a rywale robili co chcieli. na dodatek Biało-Czerwoni nie stronili od błędów i szybko dystans między zespołami urósł do czterech “oczek” (4:7). Do pierwszej przerwy technicznej podopiecznym Vitala Heynena udało się zmniejszyć straty do dwóch punktów (6:8). Gdy myśleliśmy, że w końcu Biało-Czerwonym uda się odwrócić losy seta, na blok nadział się Muzaj. Chwilę później szansę dostał Olek Śliwka i na całe szczęście nie popełnił błędu swojego kolegi. Przez krótki czas udało nam się utrzymać na prowadzeniu (13:12). Nasi reprezentanci widocznie poszli za ciosem i na drugiej przerwie technicznej dystans między drużynami wynosił już trzy punkty (16:13). Partia powoli zbliżała się do końca i podopieczni trenera Heynena niezmiennie utrzymywali się na prowadzeniu (19:17, 21:17). Japończycy ryzykowali na zagrywce i bardzo często popełniali błędy, co akurat było naszym siatkarzom na rękę. Seta na korzyść Polaków zakończył autowy atak Japończyków (25:19).

Podobnie jak w poprzednich setach, tę partię również zaczęliśmy od wyrównanej walki punkt za punkt (3:3). Tuż przed pierwszą przerwą techniczną Polakom udało się wyrwać na prowadzenie (8:7), ale nie mogli cieszyć się z niego za długo. Bardzo szybko sytuacja odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni i to Japończycy mieli kontrolę nad rozgrywką (9:10). Po raz kolejny w tym spotkaniu gra toczyła się punkt za punkt, z tym, że to nasi rywale byli o kroczek lepsi (12:13). Sytuacja nie uległa zmianie do drugiej przerwy technicznej, na której, niezmiennie, prowadzili nasi rywale (15:16). Partia powoli wchodziła w decydującą część, a zespoły nadal utrzymywały się w kontakcie. Raz jedni, a raz drudzy wychodzili na prowadzenie (19:18, 19:20, 21:20). Jako pierwsi szansę na zakończenie seta mieli Japończycy, ale najpierw zepsuli atak, a później zostali zatrzymani przez duet Kłos-Muzaj (22:24, 24:24). Rozpoczęła się nerwowa gra na przewagi. Na nasze szczęście Japończycy nie wytrzymali presji i najpierw zaatakowali w aut, a później Nishida dotknął siatki (25:25). Później Yanagida wpakował piłkę w siatkę przy zagrywce i Polacy mieli do wykorzystania pierwszą piłkę setową. Ostatnie słowo należało do Bartosza Bednorza (27:25).

Biało-Czerwoni o wiele lepiej zaczęli czwartego seta (2:0). Japończycy co prawda szybko podgonili wynik, ale ostatecznie to Polacy utrzymywali się na prowadzeniu (4:2). Sytuacja na moment odwróciła się tuż przed pierwszą przerwą techniczną, po dobrym ataku Ishikawy (5:6). Nie musieliśmy długo czekać na odpowiedź podopiecznych Vitala Heynena. Polacy szybko opanowali sytuację i powrócili na prowadzenie (10:8). Tym razem udało im się je utrzymać zdecydowanie dłużej. Mateusz Bieniek popisał się asem serwisowym i wkrótce “odjechaliśmy” przeciwnikom na cztery punkty (16:12). Siatkarzom z kraju Kwitnącej Wiśni jednak udało się w ostatniej chwili odrobić traty. Wszystko wskazywało na to, że ponownie będziemy świadkami nerwowej końcówki (18:18). Na nasze szczęście Japończycy zaczęli popełniać błędy, co nasi siatkarze bardzo szybko wykorzystali (22:19). Kropkę nad “i” postawił Mateusz Bieniek, w swoim stylu atakując piłkę ze środka siatki (25:20).

Kolejnym rywalem Polanów podczas turnieju w Lipsku będzie reprezentacja Niemiec. W niedzielę zaś Biało-Czerwoni zawalczą ze swoim ostatnim rywalem – Portugalia.

Polska – Japonia 3:1 (22:25, 25:19, 27:25, 25:20)

Polska: Muzaj, Komenda, Śliwka, Bieniek, Bednorz, Kłos, Wojtaszek, Łukasik, Janusz, Filipiak,

Japonia: Yamaguchi, Yanagida, Nishida, Sekita, Ishikawa, Onodera, Koga, Otake, Dekita,

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA