Wraz z końcem tegorocznego sezonu Pucharu Świata w skokach narciarskich zakończy się współpraca trenera Łukasza Kruczka z kadrą A polskich skoczków! Polski Związek Narciarski poszukuje już następcy Kruczka, który przejmie pieczę nad Kamilem Stochem i spółką – przeczytamy w Przeglądzie Sportowym.
Decyzja ta nie powinna nikogo szokować. Polacy nie błyszczą podczas tegorocznego Pucharu Świata, a najlepsze miejsce wywalczone przez jakiegokolwiek biało-czerwonego to 6. miejsce Kamila Stocha, wywalczone w grudniu w rosyjskim Niżnym Tagile. Dość powiedzieć, że zdobywca kryształowej kuli sprzed dwóch sezonów, a zarazem mistrz świata i dwukrotny mistrz olimpijski jest najwyżej sklasyfikowanym Polakiem w klasyfikacji generalnej PŚ, zajmując jednak dopiero 20. miejsce!
Mimo zapowiedzi rosnącej dyspozycji polskich zawodników zarówno przez prezesa PZN Apoloniusza Tajnera i samego szkoleniowca, nasi reprezentanci nieźle jako drużyna zaprezentowała się tylko w Zakopanem, gdzie jako grupa wyraźnie punktowali. Tydzień później w Sapporo sytuacja wróciła jednak do niechlubnej normy i mimo znakomitych kwalifikacji do pierwszego konkursu indywidualnego (Polacy zajęli 4 z pierwszych 6 miejsc), nasi reprezentanci przepadli w konkursie.
Frustracji nie ukrywał już nawet jeden z najlepszych skoczków w historii Adam Małysz, który wyraźnie zaznaczył, że zarówno Kamil Stoch, jak i Łukasz Kruczek trochę się pogubili i nie potrafią znaleźć wyjścia z tej nie najlepszej sytuacji. Orzeł znad Wisły podkreślił, że po niezłych występach w Polsce liczył na przebudzenie biało-czerwonych, jednak uznał, że przyczyn słabych skoków Polaków musi być więcej i wciąż jest sporo znaków zapytania z przygotowaniem ich do tegorocznej walki o Puchar Świata.
Mimo niesprzyjających okoliczności nie można odmówić Kruczkowi sporych zasług dla polskich skoków ostatnich lat. Sukcesywnie od kilku sezonów budował coraz mocniejszą ekipę, skupioną wokół Kamila Stocha, późniejszego mistrza świata, zdobywcy kryształowej kuli za PŚ oraz podwójnego mistrza olimpijskiego. To pod jego wodzą nasi reprezentanci po raz pierwszy w historii stanęli na najniższym stopniu podium MŚ w drużynie, zgarniając je dwukrotnie: w Val di Fiemme i Falun.
Nie wiadomo jednak kto mógłby zastąpić Łukasza Kruczka na pozycji trenera A polskiej kadry. Już teraz można spekulować, że jedną z kandydatur może być sylwetka Alexandra Pointnera, który przez wiele lat z wielkimi sukcesami prowadził reprezentację Austrii, a teraz współpracuje z Bułgarem Vladimirem Zografskim.
Warto dodać, że jeśli polski szkoleniowiec po odejściu z polskiej kadry będzie chętny do pozostania w świecie skoków narciarskich, to nie powinien mieć problemów ze znalezieniem kolejnego pracodawcy. Głośno o zakontraktowaniu Kruczka mówi m.in Fińska Federacja, która właśnie w Kruczku widziałaby osobę, która podniesie z wyraźnego dołka skoczków z kraju tysiąca jezior. Podobną opcją jest także zatrudnienie wyżej wymienionego Alexandra Pointnera.
Na półmetku obecnego sezonu reprezentacja Polski w skokach zajmuje bardzo średnie 6. miejsce w klasyfikacji Narodów. Biało-czerwoni zgromadzili dotychczas zaledwie 1143 punkty i do prowadzących Norwegów tracą już sporo ponad 2000. Polacy walczą aktualnie o 5. pozycję z Czechami i Japończykami i wydaje się, że pomiędzy tymi ekipami rozstrzygnie się walka o to miejsce, gdyż różnice punktowe pomiędzy 4. Austrią i 7. Szwajcarią są już znaczące.
Kolejne zawody z cyklu PŚ odbędą się już w najbliższy weekend w stolicy Norwegii – Oslo. 6 lutego skoczkowie powalczą w drużynach, a dzień później powalczą o indywidualne punkty do klasyfikacji generalnej.