Maja Chwalińska znów cieszy się z gry. Od depresji do pierwszego zwycięstwa na Wimbledonie

Aktualizacja: 4 lip 2022, 21:46
28 cze 2022, 13:20

Maja Chwalińska w 2019 roku zaczęła się źle czuć na korcie, jak i poza nim. Największa przyjemność stała się źródłem cierpienia a wszystko, co związane z tenisem zwiększało presję oraz stres. Przez dwa lata starała się z tym walczyć, ale w końcu przyszła pora na przerwę od gry. Dzisiaj zbiera owoce swojej decyzji, gdyż po zadbaniu o swoje zdrowie może znów robić to, co kocha. Debiut na Wimbledonie rozpoczęła od zwycięstwa z faworyzowaną Kateriną Siniakovą.

polski-sport.pl wspiera ligę typerów johnnybet

Chwalińska bez radości z gry

Trzy lata temu pojawiły się pierwsze znaki, że coś ewidentnie nie gra. Zaczęło się od złego samopoczucia na korcie, a to przełożyło się na życie poza tenisem. Cała sytuacja doprowadziła wtedy 18-latkę do zmagania się z depresją.

Chwalińska nie czerpała już radości z rywalizacji, a tenis stał się dla niej źródłem presji, stresu i płaczu. Siłą rzeczy to wszystko musiało przełożyć się na życie osobiste. Jeśli przestaje cieszyć nas coś, co zawsze kochaliśmy, bez wątpienia odbije się to na wielu płaszczyznach.

Polka zmagała się ze swoimi demonami na korcie do zeszłorocznych kwalifikacji do Wimbledonu. Po porażce w pierwszej rundzie Chwalińska zdecydowała się na przerwę od trenowania. W emocjonalnym wpisie na Instagramie przekazała, że walczy z depresją i chce skupić się na zwalczeniu problemów psychicznych. W jej głowie pojawiało się wiele negatywnych myśli, a samo wyjście z domu stawało się poważną przeszkodą.

Ostatnie 2 lata były dla mnie bardzo trudne. Miałam wiele problemów zdrowotnych, przez co wycofywałam się z turniejów lub kreczowałam mecze. Te kilkanaście ostatnich miesięcy jest dla mnie ciężkie również pod kątem psychicznym. Od końca 2019 roku choruję na depresję. Pojawiające się nieustannie kontuzje na pewno nie pomagały mi poradzić sobię z tą chorobą. Próbowałam trenować i rywalizować, ale czułam jak to wszystko coraz bardziej mnie wykańcza i przytłacza.

— Doszłam do takiego punktu, w którym nie jestem już w stanie zmusić się do trenowania. Moja psychika i ciało dają mi sygnały do zrobienia przerwy i w końcu muszę je uszanować. Mam ogromne wsparcie ze strony bliskich i opiekę specjalistów, za co jestem ogromnie wdzięczna. Nadal kocham tenis, ale wrócę na kort kiedy będę gotowa — napisała Chwalińska.

Pomocny w poradzeniu sobie z tą całą sytuacją okazał się powrót do rodzinnego domu. Tenisistka otoczyła się rodziną i przyjaciółmi oraz kontynuowała pracę ze specjalistą. Tak rozpoczęło się jej leczenie. Kluczowe okazało się mówienie o tym, z czym się zmaga, zamiast kotłowanie w sobie wszystkich emocji.

Polka wróciła na kort w otoczeniu przyjaciół

Wiele osób ją wspierało, mimo że zrobiła przerwę od zawodowej kariery. W trudnych momentach miała odpowiednie osoby wokół siebie, a tenis zszedł na boczny tor. Liczył się tylko powrót do normalności, dopiero wtedy z czystą głową mogła spróbować budować swoją karierę na nowo.

Tenis, tak czy inaczej, był jej pisany. Mieszkając niedaleko swojego klubu tenisowego zaczęła się tam pojawiać, by spędzić czas z najbliższymi. Po czasie ponownie chwyciła rakietę, ale tym razem uzbrojona w techniki pozwalające zadbać o jej zdrowie psychiczne. Przebywanie wśród rodziny i przyjaciół oraz praca z ekspertem pozwoliły na ponowne zjednoczenie z ukochaną dyscypliną.

W końcu Maja Chwalińska przestała być wobec siebie krytyczna tak, jak miało to miejsce wcześniej. Jedna nieudana zagrywka była często zapalnikiem do bezcelowego torpedowania się negatywnymi myślami oraz słowami. Ich główny wydźwięk był taki, że jest po prostu do niczego.

Mówienie takich rzeczy przychodzi łatwo niemal każdemu człowiekowi. Niestety efekty rzadko kiedy są pozytywne. Najczęściej powodują przytłoczenie i mocno ograniczają potencjał. Kreowanie własnego wizerunku w głowie ma ogromne znaczenie nie tylko w karierze sportowca. To jak sami siebie postrzegamy, często ma odzwierciedlenie w tym, jacy jesteśmy i jak nas widzą inni. Dla tenisistki pochodzącej z Dąbrowy Górniczej pomocne okazały się treningi oddechowe i próba kontroli myśli.

Po podzieleniu się ze swoimi problemami Maja często była pytana przez inne zawodniczki jak sobie z tym poradzić. Narastające trudności ze zdrowiem psychicznym możemy obserwować od dłuższego czasu. Zmienia się to, że coraz więcej osób o tym otwarcie mówi. Dwudziestolatka sama przyznała, że nie zdawała sobie sprawy ze skali problemu. Obecnie czuje się znacznie lepiej i wszystko idzie w dobrym kierunku. Chwalińska podkreśla konieczność mówienia o swoich emocjach.

polski-sport.pl wspiera ligę typerów johnnybet

Niełatwa droga do Wimbledonu

Znalezienie się na najlepszych trawiastych kortach na świecie nie było dziełem przypadku. Maja Chwalińska wygrała turniej ITF W60 w Pradze pokonując w finale Ekaterine Gorgodze. Wcześniej w rozgrywkach tej samej serii w Istanbule zakończyła zmagania na półfinale, ale mogła cieszyć się ze zwycięstwa w deblu. W parze z Jesiką Maleckovą dotarły do samego finału i tam zwyciężyły po trzysetowym starciu z Cengiz i Tikhonovą.

Gdy rok temu po nieudanych kwalifikacjach do Wimbledonu podjęła decyzję o przerwie, pewnie nie myślała, że za rok będzie obecna co najmniej w drugiej rundzie. Tym samym osiągnęła swój najlepszy wynik, nie tylko sportowy, ale również finansowy. W meczu o awans do Wimbledonu pokonała 2:1 doświadczoną Amerykankę Coco Vandeweghe.

W pierwszej rundzie spotkała się z 79. w rankingu Czeszką Kateriną Siniakovą i triumfowała już po dwóch setach. Pierwszy to totalne zdominowanie rywalki i zwycięstwo 6:0, co od razu przywołało skojarzenia z Igą Świątek. Chwalińska sam awans do głównych rozgrywek rozpatruje w ramach sukcesu, a pierwsza wygrana na Wimbledonie z pewnością jest spełnieniem marzeń.

Kariera Chwalińskiej nabiera rozpędu

Co prawda urodziła się w tym samym roku co Iga Świątek, która zdominowała światowy tenis i jest liderką rankingu WTA, ale każdy ma swoją jedyną i niepowtarzalną ścieżkę prowadzącą do sukcesu. Droga Mai zdaje się być bardziej wyboista i właśnie dlatego należą jej się ogromne gratulacje za powrót na zawodowe korty.

Warto zaznaczyć, że obie Panie grały ze sobą w deblu na Junior Billie Jean King, a także zostały wicemistrzyniami juniorskiego Australian Open w 2017 roku. Obie również debiutowały w zawodowym tenisie na tym samym turnieju w Zawadzie dwa lata wcześniej.

Obecnie zarówno Maja, jak i Iga rywalizują na jednym z najważniejszych turniejów na całym świecie i mogą być wzorem dla przyszłych pokoleń. Trzy miesiące przerwy od występów w oficjalnych meczach okazały się dla Chwalińskiej zbawienne. Mentalny powrót na odpowiednie tory pozwolił jej znaleźć się wśród najlepszych tenisistek z całego globu. Trudne doświadczenia budują silniejsze osobowości, a Polka ma dopiero 20 lat. Niech pierwsze przetarcia w turniejach na najwyższym poziomie będą początkiem pięknej i wieloletniej kariery.

polski-sport.pl wspiera ligę typerów johnnybet

Maja Chwalińska z doskonałym debiutem. Gra dalej w Wimbledonie!

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA