W Wieluniu, skąd pochodzi najbardziej wartościowy zawodnik siatkarskich Mistrzostw Świata z 2014 roku, odbyły się pierwsze treningi z Mariuszem Wlazłym. W dwudniowych ćwiczeniach, w których wzięło udział niemal 200 dzieci ze szkół podstawowych i gimnazjalnych, Mariusz Wlazły i spółka zdradzali tajniki sportu w przeróżnych ćwiczeniach, zachęcając młodzież do większej aktywności fizycznej.
W treningach nie zabrakło wielu siatkarskich elementów, jak i tych związanych z koordynacją ruchową. Pieczę nad wszystkim sprawował Wlazły, którego wspierali koledzy z boiska m.in. reprezentant Polski Piotr Gruszka oraz wielu wolontariuszy, bezpośrednio współpracujących z dziećmi i młodzieżą.
Po części naukowej przyszedł czas na praktyczne wykorzystanie swych umiejętności… W szranki z profesjonalistami stanęli uczniowie z wieluńskich szkół podstawowych i gimnazjów, którzy co ciekawe okazali się lepsi w większości przygotowanych konkurencji technicznych. Nie obyło się także bez towarzyskiego spotkania, w którym padł remis w setach 1-1. Całość podsumował quiz przygotowany przez zespół Mariusza Wlazłego, a żeby zdobyć cenne dla siatkarskiego fana nagrody, trzeba było wykazać się niemałą wiedzą na temat sportu i kariery głównego pomysłodawcy imprezy.
W specjalnej rozmowie Mariusz Wlazły opowiedział o całym projekcie, o tym na co przeznacza czas w wolnej chwili i krótko o grze reprezentacji na turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.
Kacper Kaczmarek: Jesteśmy w Wieluniu – miejscu gdzie wszystko się tak naprawdę zaczęło. Dzisiaj prowadził Pan pierwsze treningi z młodzieżą, skąd pomysł na takie przedsięwzięcie?
Mariusz Wlazły: Pomysł zrodził się już dawno temu. Kwestią pozostawała możliwość zorganizowania takiej imprezy. Powiem szczerze, że bardzo ważną i istotną rolę odegrał Camp Marcina Gortata, dzięki któremu ten pomysł został zrealizowany. Dzięki wsparciu Ministerstwu Sportu i Turystyki mogliśmy w ogóle myśleć o tym, żeby się na to porwać. Dzięki tym środkom zaczęliśmy to wszystko organizować. Oczywiście nie odbyłoby się to także bez pomocy sponsorów, firm, które wsparły fundację, przez których środki możemy bawić się z dzieciakami w taki, a nie inny sposób i z tyloma dzieciakami. Nie ukrywam, że 160 dzieci na jedno miasto to jest bardzo dużo.
K.K: Wczoraj, jak i dzisiaj na boisku pojawili się Pana koledzy z boiska, m.in Piotr Gruszka. Trudno było ich namówić, czy bezproblemowo zgodzili się na przyjazd?
M.W: My wzajemnie sobie pomagamy. Staramy się być zawsze w kontakcie, czy to z Piotrkiem, czy innymi zawodnikami. Wspieramy takie inicjatywy, gdyż myślę, że wszyscy mamy na celu propagowanie naszego sportu, ale i całego sportu. Jest problem młodzieży z uczęszczaniem na zajęcia wychowania fizycznego. Ten sport, jest aktualnie na drugim miejscu, nie tak jak w czasach mojej młodości i chciałbym, żeby to gdzieś wróciło. Chcemy pokazać przez takie inicjatywy jak ta, czy Camp Marcina Gortata, że sport to nie jest coś złego, tylko fajna zabawa.
K.K: Jak czuje się Pan w roli trenera?
M.W: Ja tak naprawdę jestem jeszcze czynnym siatkarzem i przez najbliższe lata zamierzam jeszcze takim pozostać. Moimi trenerami byli m.in Piotr Cyniak i Radek Kolanek, z którymi stworzyliśmy ten cały program. Aktualnie staram się służyć swoim doświadczeniem, tym co mogę przekazać najmłodszym, jakich błędów nie powinni popełniać i na co powinni zwrócić uwagę. Ta rola obliguje się na razie tylko do takich wskazówek. Jak już wspominałem wcześniej, chcę pozostać jeszcze przez najbliższe lata zawodnikiem i nie myślę o pracy trenerskiej, aczkolwiek jest to takie przygotowanie do tej pracy.
K.K: Czyli w przyszłości byłby Pan skłonny podjąć takie stanowisko?
M.W: Nie wykluczam takiej ewentualności.
K.K: Gdyby miałby Pan w kilku słowach zareklamować sport. Co oprócz poprawy ogólnej sprawności, daje uprawianie sportu, w Pana przypadku siatkówki?
M.W: Sport kształtuje nasz charakter. Przede wszystkim przez sport uczymy się pewnych zachowań, zdrowej rywalizacji. Uczy nas wielu pozytywnych cech, które możemy przełożyć na każdą dziedzinę życia, nie tylko na sport. Daje nam także satysfakcję, zabawę i frajdę. Jeżeli ktoś poprzez uprawianie sportu czuje negatywne emocje, to nigdy nie będzie czerpał z tego przyjemności. Ale jeśli ktoś choć w drobnym stopniu poprzez sport się bawi, to ta osoba jest już wygrana i myślę, że pod tym kątem należy na to patrzeć.
K.K: Czy podczas tych dwudniowych zajęć zauważył Pan jakieś wyróżniające się jednostki, które w przyszłości mogą coś zdziałać w siatkówce?
M.W: Grupy są różne. Trafiają tu dzieci z różnym stopniem wyszkolenia, o różnych umiejętnościach i różnym talencie. Ciężko wyłonić szczególne osoby. Oczywiście, niektórzy się wyróżniają i widać to gołym okiem, ale te treningi mają na celu popularyzację tego sportu i ogólnie całego sportu, mają na celu odciągnięcie dzieciaków od innych pokus tego świata. I poprzez tę zabawę chcę ich zarazić do uprawiania sportu, a jeśli będzie to piłka siatkowa, to będę podwójnym zwycięzcą. Po to, to robię.
K.K: Aktualnie trwa przerwa pomiędzy sezonami. Na co przeznacza Pan wolny czas?
M.W: Na chwilę obecną ten czas jest wypełniony tylko spotkaniami z młodzieżą, w takim charakterze lub ogólnym – bez zajęć sportowych. Przewijają się także różnego typu akcje charytatywne. I tak będzie do końca tego miesiąca. 22 czerwca otwieramy wielofunkcyjne boisko z białym piaskiem do siatkówki plażowej i piłki ręcznej plażowej. Powstanie bardzo fajny obiekt w Wieluniu. Zbieramy też także pieniążki na ten obiekt poprzez fans4club. Tam można znaleźć odpowiednią pozycję, gdzie można wybrać gadżet, wejść do gry, zarejestrować się i razem możemy zrealizować fajne rzeczy (Wspomóc Mariusza Wlazłego w budowaniu boisk możecie TUTAJ). Także intensywnie do końca czerwca.
K.K: Nie mogę pominąć także pytania o polską kadrę. Wiem, że śledzi Pan poczynania polskich siatkarzy w turnieju kwalifikacyjnym do IO w Rio de Janeiro. Biało-czerwoni zakwalifikowali się już do igrzysk, jednak w niektórych spotkaniach ich gra nie była idealna. Co według Pana należy jeszcze poprawić by w Brazylii odnieść sukces?
M.W: Każdy z nas liczył na awans. Co do poprawy ich gry nie chcę się wypowiadać. Od tego jest sztab trenerski, który najlepiej wie na co zwrócić uwagę i co ewentualnie wyeliminować. Nie będę tu wchodził w ich kompetencje. Mnie cieszy natomiast jedno. Chłopaki nie odpuszczają, walczą do końca i starają się wybrnąć z każdej trudnej sytuacji. W chwili obecnej jesteśmy mistrzami horrorów, więc mam nadzieję, że moje serce to wytrzyma, bo jestem teraz po drugiej stronie. Będąc zawodnikiem nie rozumiałem, gdy ktoś mówił o tych emocjach, a teraz w pełni odczuwam to co kibice.
K.K: Gdy grał Pan w kadrze bywały momenty chwały i porażek. Co w Pana pamięci utkwiło najbardziej?
M.W: Tak jak było powiedziane. Były momenty dobre i złe. Prawdę mówiąc, ja staram się pamiętać o tych dobrych, pozytywnych. Negatywne oczywiście w każdej dziedzinie życia mają miejsce, ale ważne jest, aby z tych negatywnych sytuacji wyciągać jak najwięcej i nie popełniać błędów z przeszłości. Myślę, że gdzieś to w mojej pamięci jest, ale te pozytywne emocje sięgają wyżej niż pozostałe.
K.K: W ostatnim pytaniu chciałbym powrócić jeszcze na moment do treningów. W najbliższym czasie odbędą się one jeszcze w Łodzi i Krakowie. Czy planuje Pan kolejne, w Wieluniu lub innych miastach?
M.W: W chwili obecnej robimy treningi w trzech miastach. W Wieluniu już się skończył, w Krakowie odbędzie się w najbliższy weekend (4-5 czerwca), a 11-12 czerwca zrobimy trening w Łodzi. Na tym na pierwsza edycja się skończy. Oczywiście będziemy się przymierzać do przyszłego roku. W jakich miastach to jeszcze zobaczymy. Musimy to rozplanować.
K.K: Dziękuję bardzo za rozmowę.
Z Mariuszem Wlazłym rozmawiał Kacper Kaczmarek