Trzynasty dzień mistrzostw będzie tym dotychczas najważniejszym dla naszych reprezentantów. To właśnie w środowy wieczór Polacy stoczą ostateczną batalię o półfinał europejskiego czempionatu.
Scenariusze są trzy, przy bardziej korzystnym dla nas Norwegowie ogrywają Francuzów i zadowala nas nawet niewielka, maksymalnie trzy bramkowa porażka z Chorwatami. Ten drugi, bardziej realny, to triumf Trójkolorowych nad Skandynawami. Przy takim założeniu dalej wszystko mamy w swoich rękach, lecz po prostu musimy ograć naszych środowych rywali. Ostatni, możliwe, że najmniej prawdopodobny, to remis w pierwszym meczu naszej grupy, wtedy to Norwegowie wychodzą z pierwszego miejsca, a nam wystarcza podział punktów, aby znaleźć się tuż za Skandynawami.
Jak widać wariantów jest kilka, ale wszystko w rękach Naszych Orłów i nikt z nich nie powinien kalkulować. Jeśli Michael Biegler odpowiednio przygotuje zespół, ustawi każdego odpowiednio w kwestii taktyki, przygotuje zespół na niespodziewane ruchy rywala, to nie powinniśmy się o nic martwić.
W meczu z Białorusią trener Szewcow sprawił Polakom na początku pewną niespodzianką wychodząc bardzo wysoką obroną trzy-trzy, bądź nawet takim specyficznym jeden-pięć. Od razu można było zauważyć zaskoczenie Polaków i lekką nieporadność w pierwszych akcjach. Powiedzmy sobie szczerze, nasze chłopaki preferują grę, gdy przeciwnik broni płaskim sześć-zero. Wysoka pozycja obrońców jest zupełnie nie na rękę Karolowi Bieleckiemu, który słynie z posyłania soczystych bomb zza linii dziewiątego metra.
Chorwaci mogą nas zaskoczyć czymś podobnym. Wcześniej z Igorem Vorim, teraz z Domagojem Duvnjakiem bałkańska drużyna gra okresami wysunięte pięć-jeden właśnie z popularnym Dule na “jedynce”. Jeśli tak się stanie, to wysunięty obrońca może próbować utrudniać grę właśnie naszemu bombardierowi, który na co dzień reprezentuje kieleckie Vive.
Reprezentacja Polski to nie tylko Bielecki, na tych mistrzostwach swoją klasę potwierdza przede wszystkim Michał Jurecki, który wyrósł na lidera drużyny. Dzidziuś to obecnie taki zawodnik, że można go określać mianem piłkarza, który potrafi wygrywać mecze w pojedynkę. Dodatkowo wydaje się, że powoli rozkręcają nam się skrzydłowi. Ostatnio dobry występ zaliczył Michał Daszek, który zdecydowanie potrzebuje więcej pewności siebie, aby zaprezentować swoje prawdziwe umiejętności, do których przekonał nas podczas meczów Wisły Płock. W pierwszej linii jest jeszcze Kamil Syprzak na kole, który przez cały turniej prezentuje solidną formę i zawsze możemy na niego liczyć.
Trzeba także pamiętać o starym handballowym przysłowiu. Mecze wygrywa się obroną i tutaj także nasi zawodnicy muszą skupić swoją uwagę. Nie może być podobnych błędów, jak w meczu z Norwegami. Cały blok defensywny musi szczelnie ustawić się na szóstym metrze i gdy to potrzebne odpowiednio wychodzić do przeciwników przerywając ich ofensywne próby. Tutaj powinno być główne zadanie dla naszego niemieckiego szkoleniowca, gdyż słynie on właśnie z doskonałego przygotowania swoich drużyn do gry z tyłu.
Jeśli chodzi o same kwestie kadrowe, to w naszej drużynie walkę z czasem toczą Krzysztof Lijewski oraz Bartosz Jurecki. Ten pierwszy w ostatnim meczu z Białorusinami narzekał na uraz nadgarstka i dawał tylko zmiany do obrony, zaś popularnego Shreka nie widzimy już od spotkania z Macedończykami, a jego powrót byłby na pewno czymś cennym, chociażby z perspektywy rzutów karnych, które wykonuje niezwykle skutecznie.
Jak widać może czekać nas ciekawy i zacięty pojedynek. Nic przed jego startem nie będzie jasne. Przy każdym wyniku w meczu poprzedzającym nasze starcie z Chorwatami mamy pewne zadanie do wykonania, czy to będzie utrzymanie dystansu, czy też konieczne zwycięstwo, to potrzeba gry Naszych Orłów na 100%. Nikt chyba nie wątpi, że Polacy wyjdą na ten mecz niezwykle zdeterminowani, rządni sukcesu i gotowi zostawić kawałek swojego zdrowia, tylko po to, żeby zdobyć upragniony udział w półfinałach polskiego EURO.
Polska-Chorwacja 20.30