Już w piątek wieczorem punktualnie o 20.30 nasi szczypiorniści zainaugurują udział w polskim EURO. Z każdą godziną da się wyczuć w powietrzu coraz większe emocje. Zbliżający się turniej zapowiada się znakomicie, a fakt, że to właśnie Polacy będą gospodarzem potęguje tylko apetyty polskich kibiców.
Na początek los przydzielił nam Serbów, czyli drużynę, której sama nazwa kojarzy się z ostrą walką, naszymi zaciętymi bojami z nimi i solidną piłką ręczną. Kadra tego bałkańskiego zespołu na ten turniej powoduje jednak, że będzie to trochę inny przeciwnik. Z różnych przyczyn, czy to zdrowotnych, czy też decyzji personalnych trenera w ekipie tej zabraknie dwóch ikon serbskiej piłki ręcznej, czyli Momira Ilicia oraz Marko Vujina.
W obliczu tego serbscy sympatycy skupiają swoją uwagę na rewelacyjnym Petarze Nenadiciu, który polskim kibicom dał się poznać z bliska grają w Wiśle Płock. W tym sezonie Petar bryluje na parkietach Bundesligi wzbogacając konto bramkowe berlińskich Lisów o pokaźne liczby w każdym meczu. Ten rozgrywający potrafi wziąć grę na swoje barki i nawet z nieprzygotowanej pozycji zdobyć przepiękną bramkę. W nim upatrywałbym głównego zagrożenia dla naszej reprezentacji.
Szczypiorniak to jednak gra zespołowa i w pojedynkę nikt meczu nie jest w stanie wygrać. W tym miejscu trzeba wspomnieć o kolegach Nenadicia, którzy będą starali się mu pomóc w odniesieniu sukcesu na polskich halach. Na pierwszy rzut oka uwagę polskich kibiców powinni zająć zawodnicy znani z naszej Superligi, czyli Ivan Nikcevic, Milan Pusica i jeszcze do niedawna reprezentujący barwy Nafciarzy Nemanja Zelenovic. O ile Milan powinien być postacią drugoplanową, bądź wspierać swój zespół w defensywie, o tyle Ivan z Nemanją będą ważnymi ogniwami w ofensywnej układance Dejana Pericia, który debiutuje jako trener w imprezie mistrzowskiej.
Poza znanymi nam twarzami niemałą rolę powinni odegrać wracający do kadry Zarko Sesum, czy też wdzierający się na salony młodzi gniewni Darko Dukić z Partizana Belgrad oraz Mijajlo Marsenić z Vardara.
Tyle o naszych rywalach, większą uwagę trzeba skupić na naszych Orłach, bo tak naprawdę wszystko będzie zależało tutaj od nich. Zacznijmy od kadry, a na nią trener Biegler kazał nam czekać bardzo długo. Informacja o naszej szesnastce pojawiła się dopiero późnym, czwartkowym wieczorem w przeddzień startu mistrzostw. Niejeden polski kibic czekał z niecierpliwością. Byli pewnie niepoprawni optymiści, którzy liczyli na cud w osobie Mariusza Jurkiewicza na liście powołanych.
Cudów jednak nie ma i na środku rozegrania ujrzymy przemianowanego Michała Jureckiego, Rafała Glińskiego, bądź Bartosza Konitza. Jest to z pewnością spore osłabienie, jednak dzięki bogactwu na lewym rozegraniu trener Biegler mógł pozwolić sobie na przesunięcie popularnego Dzidziusia na tę pozycję, a połączenie jego dynamiki i inteligencji dobrze się tutaj sprawdza.
Na innych pozycjach można powiedzieć, że jest wszystko planowo. Boczne rozegrania to pewniaki w osobach Bieleckiego i Lijewskiego oraz ich zmiennicy, czyli bohater z Kataru Michał Szyba na prawej stronie oraz Piotr Chrapkowski na lewej, który także często będzie angażowany w defensywie. Jeśli już mowa o obronie, to nie mogło zabraknąć tutaj filaru naszej defensywy, czyli Piotra Grabarczyka. Ostatnie pół roku były zawodnik Vive spędził w Hamburgu i z pewnością takie doświadczenie wpłynęło pozytywnie na jego grę.
Na kole ujrzymy dobrze nam znany duet Syprzak-Jurecki, jednak lata lecą nieubłaganie i to młodszy z tej pary popularny Sypa powinien dostawać zdecydowanie więcej minut. Na koniec skrzydła, gdzie jedyną zagadką było to, czy miano dublera Michała Daszka otrzyma Jakub Łucak, czy też bardziej doświadczony w kadrze Robert Orzechwski. Wybór padł na Łucaka, a obok niego zobaczymy wspomnianego Daszka oraz na lewej stronie Krajewskiego i Wiśniewsiego.
W bramce także bez większych niespodzianek. Na tej pozycji zobaczymy duet Szmal-Wyszomirski i nawet kibice nie interesujący się na co dzień piłką ręczną wiedzą, że ci dwaj są w stanie nam zapewnić odpowiednią jakość.
Jak widać kadrowo prezentujemy się lepiej, Serbowie są w pewnej przebudowie, starsi zawodnicy powoli odchodzą, a do kadry wdziera się młoda krew. Pierwszy mecz na turnieju wiąże się ze sporymi nerwami. Polacy będą musieli poradzić sobie z rolą gospodarza, ale pamiętajmy, że w tym pomoże im żywiołowa publiczność, która zedrze swoje gardła tylko po to, żeby nasze Orły zdobyły na inaugurację ważne dwa punkty. Pamiętajmy, że konstrukcja turnieju jest taka, że po pierwszej fazie grupowej następuje kolejna, do której zabiera się wyniki z pierwszej części turnieju z drużynami, które także awansowały. Serbowie na taki awans mają szansę, więc stawka tego meczu jest podwójna.