Jeszcze niedawno mecze między Zagłębiem Lubin, a MKS-em Lublin decydowały o końcowych losach tytułu mistrzowskiego. Ostatnie lata nie były łaskawe dla ekipy prowadzonej przez Bożenę Karkut, zaś lublinianki tradycyjnie meldują się praktycznie rokrocznie w wielkim finale.
Po rezygnacji włodarzy związkowych z fazy play-off każdy mecz zyskał bardziej na znaczeniu i wszystkie zespoły starają się nie tracić w głupi sposób punktów. W ostatnich kolejkach nie brakowało niespodzianek, gdzie m.in. Miedziowe straciły punkt w Nowym Sączu, a faworytki z Gdyni oraz Szczecina potykały się z niżej notowanymi rywalkami. Jedynym zespołem z czołówki, który po wznowieniu rozgrywek nie sprawił żadnej niespodzianki in minus były właśnie podopieczne Nevena Hrupca.
Sam mecz zapowiadał się ciekawie, a u lubińskich kibiców z pewnością powróciły wspomnienia z jedynego mistrzowskiego sezonu, gdyż także to starcie zostało zaplanowane w starej lubińskiej hali mieszczącej się przy Szkole Podstawowej numer 14. Przyjezdne nie mogły narzekać na większe problemy zdrowotne, zaś zespół trener Karkut dalej nie mógł wystąpić w pełnym składzie m.in. ze względu na uraz Małgorzaty Mączki.
Znacznie lepiej w spotkanie weszły Miedziowe, które mimo że w pierwszych minutach zdobyły tylko jedno trafienie, to szczelnie broniły dostępu do swojej bramki. Pierwszego gola MKS Selgros zdobył za sprawą rzutu Alesii Mihdaliovej dopiero w 6 minucie meczu. Lublinianki miały wyraźne problemy w ofensywie czego przykładem były tylko cztery bramki zdobyte po 18 minutach gry.
W związku z tym chorwacki szkoleniowiec gości zmuszony był poprosić o czas. Na wiele to się nie zdało, gdyż wciąż obrończynie tytułu spisywały się bardzo słabo w ataku i nawet manewr z wycofywaniem bramkarki nie przynosił wyraźnego efektu. Przez to miejscowe miały kilka okazji do zdobycia bramki rzutem przez całe boisko, jednak Karolina Semeniuk-Olchawa i jej koleżanki najczęściej myliły się w takiej sytuacji.
Z wyniku do przerwy zdecydowanie zadowolone mogły być gospodynie, które rozegrały dobre 30 minut, po których prowadziły wyraźnie 12-7. Mistrzynie z Lublina wydawały się być zagubione, gdyż dawno nie były w takiej sytuacji, gdzie traciły aż kilka trafień do swoich rywalek. Trener Hrupec miał jedno zadanie na przerwę, pobudzić swoje zawodniczki, żeby w drugiej połowie stworzyły lepsze widowisko.
Biało-zielone nie wyciągnęły jednak wniosków ze swoich błędów i wciąż zdobywanie każdej bramki przychodziło im z wielkim trudem. Ivana Bozovic i jej koleżanki najczęściej nie potrafiły trafić w bramkę, bądź ich rzuty zatrzymywała bardzo dobrze dysponowana tego dnia Monika Maliczkiewicz. Miedziowe za to sprawiały wrażenie bardziej skoncentrowanych i łatwiej im przychodziło zdobywanie kolejnych trafień.
Mimo starań przyjezdnych i słabszych okresów gry w ataku podopiecznych Bożeny Karkut MKS-owi nie udało się wyraźnie zmniejszyć dystansu do rywalek, który ciągle oscylował w granicach siedmiu trafień. W samej końcówce biało-zielone zdecydowały się na ostatnią pogoń, podczas której udało się zredukować prowadzenie miejscowych do trzech trafień. Dwie minuty przed końcem czerwoną kartę ujrzała jeszcze Kaja Załęczna.
Tego dnia lepiej przygotowane były jednokrotne mistrzynie naszego kraju i to one zapisały na swoim koncie bardzo cenne dwa punkty. W obliczu porażki Vistalu Gdynia z KRAMEM Start Elbląg lublinianki dalej piastują fotel lidera z dwupunktową przewagą właśnie nad ekipą z Trójmiasta.
Zagłębie Lubin – MKS Selgros Lublin 25-22(12-7)
Zagłębie Lubin: Wąż, Maliczkiewicz – Załęczna, Grzyb, Semeniuk, Buklarewicz, Wiertelak, Ważna, Marić, Jochymek, Belmas, Malta, Milojević
MKS Selgros Lublin: Januchta, Gawlik – Bozovic, Rola, Kowalska, Gęga, Matuszczyk, Brabik, Mihdaliova, Nocuń, Skrzyniarz, Charzyńska, Rosiak, Uzar