Po raz kolejny hit kolejki w Superlidze Kobiet rozgrywał się z udziałem MKS-u Lublin. Tym razem podopieczne Sabiny Włodek walczyły o kolejne ligowe punkty w Lubinie.
Nie trzeba nikomu przypominać, że w żeńskim handballu mecze lubelskiej siódemki z popularnymi Miedziowymi to starcia popularnie nazywane „świętą wojną”, tak samo jak u mężczyzn zwykło się tak mawiać na pojedynki Wisły Płock z ekipą z Kielc.
Wyraźnymi faworytkami były broniące tytułu Lublinianki, które mimo porażki w 17. kolejce z Pogonią Szczecin na własnym parkiecie miały komfort tego, że jeśli wygrają wszystkie pozostałe mecze fazy wstępnej, to zagwarantują sobie pierwsze miejsce w tabeli przed fazą play-off.
Lista osłabień przed tym meczem byłą znacznie dłuższa u gospodyń. Na trybunach można było zauważyć Karolinę Semeniuk-Olchawę, Kingę Grzyb, Wiktorię Belmas, Kingę Lalewicz oraz Paulinę Piechnik. Do tego w ojczyźnie kurują się Juliana Malta oraz Adriana Lima. Takiego zmartwienia nie miał za to duet trenerski Włodek-Marzec. W drużynie MKS-u zabrakło kontuzjowanej już od czasu Mistrzostw Świata Jessici Quintino oraz dochodzącej do pełnej sprawności po kontuzji kolana Honoraty Syncerz.
Z początku mogło się wydawać, że wszystko pójdzie zgodnie z planem faworytek. W 7. minucie przyjezdne prowadziły 4-1 i Bożena Karkut była zmuszona poprosić o czas. Rozmowa z zespołem wyraźnie pomogła, gdyż od tego czasu Miedziowe rzuciły 3. bramki nie tracąc żadnej. W skutek tego w 14. minucie to trenerki MKS-u położyły kartkę z literą T na stoliku sędziowskim, a na tablicy wyników widniał remis 4-4.
Od tego czasu oglądaliśmy bardzo zacięty pojedynek, nie brakowało błędów, jednak zawodniczki nadrabiały te braki walecznością i zwiększoną skutecznością w sytuacjach bramkowych. Do przerwy to Zagłębie prowadziło jednym trafieniem 14-13.
Po przerwie dalej oglądaliśmy zacięte spotkanie. W pewnym momencie to Lublinianki wyszły na jedno-dwu bramkowe prowadzenie, jednak nie potrafiły pójść za ciosem i zwiększyć swojej przewagi marnując dogodne okazje do kontrataku, gdy Zagłębie grało w osłabieniu.
W końcówce zobaczyliśmy charakterystyczny dla piłki ręcznej dreszczowiec. Jeszcze w 54. minucie to przyjezdne prowadziły 23-22 i lubińska trenerka wezwała swoje zawodniczki na taktyczną przerwę. Bożena Karkut podobnie postąpiła w 59. minucie przy wyniku 24-24. Oba te działania dały efekt, gdyż pół minuty przed końcem to właśnie Zagłębie prowadziło 25-24.
Wtedy to jeszcze Sabina Włodek starała się ratować remis również biorąc czas i próbując ustawić ostatnią akcję meczu. Plan się jednak nie powiódł. Presja zwyciężyła i Lublinianki popełniły kolejny już w tym meczu dziecinny błąd.
Wizja pierwszego miejsca po fazie zasadniczej oddaliła się MKS-owi, zaś Zagłębie dzięki temu może realnie myśleć o dobrej lokacie przed fazą play-off.
Zagłębie Lubin-MKS Selgros Lublin 25-24(14-13)
Zagłębie: Wąż(14/37), Chojnacka(0/1), Powaga – Załęczna(6), Obrusiewicz(4), Konofał, Paluch, Premović(6), Wiertelak(1), Walczak, Marić(6), Jochymek, Milojević(2)
MKS: Dzukheva(4/14), Gawlik(9/24) – Bijan, Niedźwiedź(9), Kocela(3), Rola, Gęga(3), Repelewska(1), Kozimur(1), Drabik(1), Mihdaliova(4), Skrzyniarz, Charzyńska(2), Szarawaga