Drugi dzień II fazy mistrzostw przyniósł Biało-Czerwonym kibicom wiele nerwów. Jednak w innych grupach również nie działo się mniej. Kto dzisiaj triumfował, a kto musiał znieść gorzki smak porażki?
Grupa E
Holandia – Finlandia 3:1 (25:19, 23:25, 25:16, 25:13)
Holendrzy zgarnęli komplet punktów, oddając Skandynawom jedynie jednego seta. Na samym początku spotkania wyrwali się na prowadzenie, jednak nie trzeba było sługo czekać na odpowiedź Finów. Na ich nieszczęście nie dali rady przejąć kontroli nad sytuacją i Oranje powrócili na prowadzenie. Tym razem nie dali się dogonić i wygrali odsłonę 25:19. Kolejny set zaś należał do podopiecznych Gido Vermeulena, którzy prowadzili od samego początku. Triumfowali 25:23 i tym samym wyrównali setowy stan rywalizacji. Poirytowani Holendrzy nie dali rywalom ani cienia szansy w kolejnych dwóch setach. Ani razu nie pozwolili im się zbliżyć, utrzymywali wysoki dystans aż do samego końca obydwu setów. Wygrali trzecią i czwartą odsłonę kolejno 25:16 i 25:13, tym samym triumfując również w całym spotkaniu 3:1.
Rosja – Włochy 3:2 (19:25, 25:18, 25:21, 19:25, 15:11)
Wspaniałe widowisko zakończyło dzień w grupie E. Spotkanie znacznie lepiej otworzyli Włosi, którzy prowadzili od pierwszego do ostatniego gwizdka, nie pozwalając rywalom na przejęcie kontroli (19:25). Kolejny set był lustrzanym odbiciem poprzedniego, z tą różnicą, że tym razem inicjatywę przejęli zawodnicy prowadzeni przez Siergieja Szlapnikowa. Triumfowali 25:18 tym samym wyrównując setowy stan rywalizacji. Sborna widocznie poszła za ciosem i równie dobrze prezentowała się w trzeciej części. Azzurri jeszcze próbowali zagrozić rywalom i nawet im się to udało, gdy niebezpiecznie zmniejszyli straty w końcówce. Więcej zimnej krwi zachowali jednak naci wschodni sąsiedzi (25:21). Włosi nie zamierzali tak łatwo oddać meczu i poprawili swoją skuteczność w następnej części meczu. Po pierwszej przerwie technicznej zyskali kilkupunktowe prowadzenie i nie wypuścili go z rąk do ostatniej chwili. Wygrali 25:19 i tym samym doprowadzili do tie-break’a. Piąta odsłona początkowo była wyrównana, jednak z czasem dystans między zespołami zaczął się klarować. Rosjanie chwycili się kurczowo prowadzenia i nie wypuścili go już do końca spotkania (15:11). Tym samym podopieczni Gianlorenzo Blenginiego „złapali” na swoim koncie pierwszą porażkę w turnieju.
Grupa F
Australia – Belgia 0:3 (26:28, 26:28, 20:25)
Dwie pierwsze partie spotkania były niezwykle zacięte i o ich wyniku decydowały nerwowe końcówki. Australijczycy dwukrotnie byli blisko zakończenia tych setów na swoją korzyść, ale za każdym razem brakowało im szczęścia. Pierwszy, jak i drugi set grane były punkt za punkt. Zespoły wymieniały się prowadzeniem aż do ostatniego gwizdka. Ostatecznie więcej szczęścia w końcówkach mieli podopieczni Andrei Anastasiego. Dwukrotnie triumfowali 28:26. Trzecia odsłona niezaprzeczalnie należała do Belgów. Pomimo małych problemów na początku, szybko zyskali przewagę i nie oddali jej już do ostatniego gwizdka (20:25).
Słowenia – Brazylia 0:3 (22:25, 21:25, 15:25)
Brazylia jest kolejną reprezentacją, która może być spokojna o swój udział w Final Six mundialu. Mecz rozpoczęliśmy od remisu i dopiero po pierwszej przerwie technicznej Canarinhos zaczęli przejmować kontrolę nad grą. Słoweńcy w końcówce poderwali się do walki i niewiele im brakowało do wyrównania wyniku, jednak ostatecznie to Brazylijczycy mogli cieszyć się z wygranej 25:22. Kolejna partia była kopią poprzedniej. Również i tym razem siatkarze z Europy nie byli w stanie przełamać rywali. Canarinhos zakończyli set przy wyniku 21:25. W kolejnej odsłonie poszli za ciosem i nie pozwolili przeciwnikom wyprowadzić żadnych kontrargumentów. Podopieczni Renana Dal Zotto triumfowali z dużą przewagą – 25:15.
Grupa G
Iran – Kanada 2:3 (20:25, 25:20, 15:25, 25:23, 12:15)
Zacięte spotkanie rozegrały ze sobą zespoły z Iranu i Kanady. Dla każdego z nich porażka okazała bezwzględne pożegnanie się z turniejem. Podopieczni Stephane’a Antigi bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie, jednak Irańczycy w mgnieniu oka wyrównali wynik. Zespoły grały punkt za punkt, aż w końcówce Kanadyjczycy zaliczyli świetny sprint po zwycięstwo (20:25). Na ich nieszczęście nie udało się utrzymać tej dobrej passy w następnym secie. Kanadyjczycy popełniali dużo błędów, co ich rywale bezlitośnie wykorzystali i wygrali partię 25:20. Zawodnicy z kraju klonowego liścia byli widocznie poirytowani i rozpoczęli trzecią odsłonę z wysokiego „C”. Prowadzili od pierwszego gwizdka i wygrali z dużą, dziesięciopunktową przewagą (15:25). Persowie jednak nie zamierzali się poddawać. Powrócili do dobrej dyspozycji i udało im się przedłużyć spotkanie o jeszcze jednego seta (25:23). W tie-break’u gra toczyła się punkt za punkt i dopiero po zmianie stron Kanadyjczykom udało się wyjść na prowadzenie. Irańczycy jeszcze próbowali im zagrozić, jednak zawodnicy trenera Antigi mieli więcej szczęścia (12:15).
Bułgaria – USA 0:3 (20:25, 20:25, 18:25)
Fantastyczna passa Amerykanów nadal trwa. Podopieczni Johna Sperawa bez żadnej porażki zameldowali się w Final Six. Początek spotkania był wyrównany, jednak z czasem to reprezentacja USA zaczęła wyrywać się na prowadzenie. Bułgarzy walczyli i próbowali przeszkodzić rywalom, jednak te próby spełzły na niczym. Zawodnicy z Ameryki Północnej triumfowali z pewną przewagą 25:20. Bardzo podobnie ułożyła się następna odsłona. Amerykanie nie zwalniali tempa i bez żadnych problemów kontrolowali wydarzenia na boisku. Drugi się zakończył się takim samym wynikiem jak poprzedni – 25:20 dla podopiecznych trenera Sperawa. Trzecia część meczu okazała się być jedynie formalnością. USA świetnie radziło sobie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i bez niespodzianki szybko zakończyli seta (18:25) jak i całe spotkanie.
Grupa H
Serbia – Argentyna 3:0 (25:18, 25:22, 25:22)
Argentyńczycy w drugim spotkaniu grupy nie dali rady postawić się rywalom. Serbowie pewnie wygrali spotkanie, zgarniając pełną pulę punktów. Podopieczni Nikoli Grbicia zdobyli prowadzenie po pierwszej przerwie technicznej i nie wypuścili go już do ostatniego gwizdka premierowej partii (25:18). W drugiej odsłonie sytuacja odwróciła się i to Argentyńczycy jako pierwsi wyskoczyli do przodu. Serbowie jednak szybko zebrali się do ataku i odebrali rywalom kontrolę. Kończyli atak za atakiem, a rywale nie potrafili skutecznie odpowiedzieć. Druga partia ponownie padła łupem siatkarzy z Bałkanów (25:22). W ostatniej odsłonie Serbowie sukcesywnie powiększali przewagę, aż Argentyńczycy w końcu nie byli w stanie ich gonić. Trzeci set zakończył się takim samym wynikiem co poprzedni, 25:22.
Polska – Francja 1:3 (15:25, 18:25, 25:23, 18:25)
Relację ze spotkania mogą Państwo przeczytać TUTAJ.