Mimo że mistrzowie Polski wybierali się do zdobywców Ligi Mistrzów z poprzedniego sezonu, to wiele osób liczyło na dobry wynik. Była to wypadkowa słabszej formy Francuzów, jak i obiecującego startu sezonu w wykonaniu ekipy Talanta Dujszebajewa. Montpellier na tygodniu uległo Nantes w lidze francuskiej, zaś PGE Vive przed tygodniem ograło Rhein-Neckar Loewen.
Grający na wyjeździe kielczanie nie mieli problemów z przejęciem inicjatywy i to oni prowadzili grę będąc od początku meczu na nieznacznym prowadzeniu. Po 12 minutach Michał Jurecki i koledzy osiągnęli najwyższe prowadzenie mając aż cztery trafienia przewagi. W poczynaniach polskiej siódemki brakowało jednak zdecydowania i PGE Vive nie potrafiło powiększyć prowadzenia. Cały czas wynik oscylował w granicach kilkubramkowej przewagi przyjezdnych.
Swoją grą znowu imponował Alex Dujszebajew, który nie miał problemów nawet z rzutami z dystansu. Ewidentnie tego dnia bramkarzowi Francuzów Vincentowi Gerardowi brakowało szczęścia między słupkami, gdyż często mijał się z piłką w oczywistych sytuacjach. W grze kielczan nie brakowało efektowności, przykładem była chociażby bramka Angela Fernandeza po wrzutce na skrzydło z rozegrania.
Ostatecznie PGE Vive schodziło do szatni przy prowadzeniu 16-14. Przed samym meczem każdy wziąłby taki wynik w ciemno, jednak po pierwszych 30 minutach pozostawał niedosyt, gdyż z inauguracyjnej odsłony można było wycisnąć jeszcze więcej. Co nie udało się na początku stało się w drugiej połowie i przyjezdni potrafili wyjść na pięciobramkowe prowadzenie.
Oba zespoły miały problemy kadrowe, co widać było po ustawieniu na boisku, gdzie często na środku występowali leworęczni rozgrywający. Mimo to kibice mogli obejrzeć bardzo dynamiczne i efektowne spotkanie, jedno z tych określanych mianem miłego dla oka. W ostatnich minutach nie zabrakło jednak błędów w szeregach siódemki z Kielc i sprawa zwycięstwa wydawał się jeszcze nieprzesądzona.
Na pięć minut przed końcem PGE Vive prowadziło 26-23, ale mając na uwadze dynamikę spotkania wszystko się jeszcze mogło zdarzyć i kielczanom potrzebny był jeszcze spokój zarówno pod własną bramką, jak i z drugiej strony parkietu. Cały czas swoją grą zachwycał Alex Dujszebajew wspierany m.in. przez Lukę Cindricia, który poza rzutami wielokrotnie szukał skutecznych podań do swoich kolegów.
Ostatecznie to mistrzowie Polski triumfowali w hali obrońców tytułu i wywożą z Montpellier bardzo cenne dwa punkty. Mimo że kielczanie popełniali błędy i chwilami grali słabiej, to wygrali bardzo pewnie i zasłużenie. Taki występ pozwala wszystkim kibicom myśleć pozytywnie o kolejnych potyczkach w Lidze Mistrzów.
Montpellier Agglomeration HB – PGE Vive Kielce 26-29 (14-16)