Piątek 13-ego, więc być może zabrakło tylko odrobiny szczęścia, by Paweł Cieślik wygrał 7.etap Tour of Austria. Polak ostatecznie minął linię mety na drugim miejscu!
Był to kolejny z etapów, którzy specjaliści od ucieczek mieli podkreślony na czerwono w swoich książkach wyścigu. I zgodnie z oczekiwaniami zaczął się on od serii ataków i bardzo mocnego tempa.
Pomimo 6 dni ścigania w nogach, Paweł Cieślik wciąż miał na tyle sił, by przeskoczyć do 5-osobowej czołówki, która oderwała się tuż za kilometrem zero. Polak ruszył do przodu na stromym wzniesieniu pod Sonntagberg, gdzie znajdowała się też linia mety. Łącznie kolarze wspinali się na ten szczyt 5-krotnie.
Potem do prowadzących dołączyła kolejna siódemka, więc na czele jechało trzynastu kolarzy. Jeśli dołożymy do tego fakt, że etap rozgrywany był w piątek 13-ego, a samochód pomarańczowej grupy miał numer „13″, przesądni mogliby uznać, że szanse na dobry wynik tego dnia są niewielkie. Paweł Cieślik do takich jednak nie należy i nie miał zamiaru „tanio sprzedać skóry”.
Na przedostatnim okrążeniu z czołówki zaatakował Cardona, rozrywając grupkę. Cieślik jechał jednak w głównej grupie pościgowej. Potem wyszedł na prowadzenie, gdy dogonili Kolumbijczyka, a potem zostawili za sobą. Kolarz CCC Sprandi Polkowice pedałował z przodu z Artemem Nychem, Antonio Nibalim i Matejem Mohoricem. Ten ostatni zaatakował na ostatnim zjeździe dnia, zyskując na dole ponad 30 sekund.
Taki zapas okazał się niewystarczający i został doścignięty u podnóża decydującego, 3,6-kilometrowego wzniesienia, przez Cieślika i Nibaliego. Kolarz CCC Sprandi Polkowice wciąż miał sporo sił w końcówce, ale ostatecznie w tym dwójkowym pojedynku lepszy okazał się Włoch, który za sprawą wcześniejszej akcji kolegi z zespołu, miał „świeższe nogi”. Po imponującej jeździe Cieślik zajął 2.miejsce, awansując w generalce na 15. pozycję.
Zdawałem sobie sprawę z tego, że Nibali będzie atakować, gdy zacznie się podjazd. Jechał przez ostatnie okrążenie „w kołach”, bo miał kolegę z ekipy, Mohorica, na czele. Ja czułem się stosunkowo „świeży” i chciałem walczyć o wygranie etapu. Próbowałem poprawiać po atakach Włocha, ale ostatecznie wyszło jak wyszło. Niedosyt na pewno jest, choć triumfował po prostu silniejszy. Ja wiem, że dałem z siebie wszystko, walczyłem do samego końca, bo wierzyłem, że jestem w stanie sięgnąć po zwycięstwo – powiedział po zajęciu 2.miejsca Paweł Cieślik.
Początek wyścigu nie poszedł po mojej myśli, bo nastawiałem się na klasyfikację generalną. Z etapu na etap czułem się jednak lepiej, i psychicznie i fizycznie – podsumował.
źródło: CCC Sprandi Polkowice