Długo kibice szczypiorniaka znad Wisły na to czekali, ale w końcu jest. Ruszyła zawodowa liga piłkarek ręcznych w naszym kraju. Wprawdzie PGNiG Superliga Kobiet liczy jedynie osiem zespołów, jednak od samego początku widać pozytywne zmiany przejścia na zawodowstwo.
KPR Gminy Kobierzyce – MKS Piotrcovia Piotrków Tryb. 22-23 (8-10)
Pojedynek ten zapowiadał się niezwykle ciekawie. Eksperci widzieli tutaj gospodynie w roli mocnych faworytek, jednak Piotrcovia, która przeszła spore zmiany przed sezonem nie pozostawała na straconej pozycji. Zespół z centralnej Polski dokonał ciekawych transferów, a do tego trenerem został dobrze znany kibicom Krzysztof Przybylski.
Od początku meczu inicjatywa należała do przyjezdnych. Ewidentnie był to mecz gry obronnej. Po 20 minutach Piotrcovia prowadziła 6-2 po bramce Lucyny Sobeckiej z koła. Podopieczne Edyty Majdzińskiej nie poddawały się i już po kilku minutach były w stanie wyjść na 5-6. Konsekwencja piotrkowianek okazała się bardziej skuteczna i to one schodziły do szatni prowadząc 10-8.
Drugą połowę lepiej rozpoczęły kobierzyczanki, które w 35 minucie objęły prowadzenie 11-10. Były to jednak dobre złego początki, gdyż już po chwili za sprawą trafienia Aleksandry Oreszczuk przyjezdne wyrównały stan spotkania. Do samego końca KPR nie był już w stanie odzyskać prowadzenia i to MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski sięgnęła po cenne trzy punkty na gorącym parkiecie w Kobierzycach.
KPR Ruch Chorzów – EKS Start Elbląg 20-30 (8-18)
Obok spotkania Zagłębie Lubin z JKS Jarosław mecz Ruchu ze Startem wydawał się tym, gdzie zobaczymy najmniej wyrównane starcie. Chorzowianki walczyły w ostatnim sezonie o utrzymanie, zaś siódemka z Elbląga biła się o podium. Tym razem przewidywania potwierdziły się i podopieczne Andrzeja Niewrzawy nie miały problemu z wywiezieniem kompletu punktów ze Śląska.
Miejscowe stać było na wyrównaną walkę jedynie przez pierwsze 10 minut. Od tego momentu Start rozpoczął konsekwentne budowanie przewagi. Do przerwy wynosiła ona aż 10 bramek. Drugie 30 minut stało już pod znakiem kontroli wyniku, który ciągle oscylował wokół dwucyfrowej przewagi elblążanek.
MKS Perła Lublin – Piłka Ręczna Koszalin 28-25 (15-12)
Mecz złotych z brązowymi medalistkami ubiegłego sezonu był hitem inauguracyjnej kolejki PGNiG Superligi Kobiet. Zdecydowanymi faworytkami był lublinianki, jednak podopieczne Anity Unijat nieraz pokazywały, że potrafią sprawić niespodziankę. Obie drużyny przeszły zmiany, więc kibice byli ciekawi jak zaprezentują się obie siódemki po letniej przerwie.
Pierwsze podanie należało do legendy lubelskiego szczypiorniaka – Moniki Marzec. Była obrotowa uświetniła inaugurację ligi zawodowej w Hali Globus rozpoczynając spotkanie symbolicznym zagraniem. Na początku meczu widać było, że oba zespoły dopiero wchodzą w sezon. Piłkarki potrzebowały kilku minut, żeby wejść w rytm meczu.
Niespodziewanie to koszalinianki po niespełna 10 minutach prowadziły 4-1. Taki stan rzeczy utrzymał się jednak tylko do 20 minuty, kiedy to miejscowe za sprawą debiutującej w biało-zielonych barwach Joanny Gadziny wyrównały stan meczu na po 8. Wtedy to zawodniczki z Koziego Grodu doszły do głosu i przejęły inicjatywę w spotkaniu.
Podopieczne Roberta Lisa nie miały problemów w ataku, dzięki czemu szybko uzyskały czterobramkową zaliczkę. Ostatecznie do przerwy na tablicy wyników widniało 15-12. Druga połowa rozpoczęła się tak, jak pierwsza się zakończyła, czyli od wyraźnej przewagi Marty Gęgi i koleżanek. Dzięki temu MKS Perła mógł kontrolować wynik spotkania, który oscylował w granicach pięciu trafień przewagi na korzyść ekipy z Lublina.
Obraz spotkania zmienił się trochę w sytuacji, gdy gospodynie otrzymały aż trzy kary dwuminutowe praktycznie w jednym momencie. Co ciekawe koszalinianki nie wykorzystały tego w 100-procentach. Przewagę sześć na trzy zespół z północy Polski wygrał jedynie 2-0 zdobywając obie bramki z rzutów karnych.
Brak zdecydowania i szybkiej gry spowodował, że Piłka Ręczna Koszalin nie zbliżyła się do MKS-u Perły na jedno bądź dwa trafienia. Mimo aż trzech kar jednocześnie biało-zielone prowadziły 21-17. W kolejnych akcjach przyjezdne stać było na skrócenie dystansu do trzech trafień, ale to było maksimum na co pozwoliły obrończynie trofeum. Ostatecznie to lublinianki triumfowały dosyć pewnie w stosunku 28-25.
MKS Zagłębie Lubin – JKS Jarosław (przełożony na 09.10)