Sezon 2018/2019 w skokach narciarskich przeszedł do historii. 40. edycja Pucharu Świata dostarczyła nam wielu emocji i kilku niespodzianek, nie tylko z udziałem Polaków.
Na wstępnie trzeba powiedzieć o dominatorze tego sezonu. Ryoyu Kobayashi – mało kto by pomyślał, że akurat ten zawodnik może być na szczycie przez cały sezon. A jednak, w tej edycji PŚ był niepokonany. Nie tylko wygrał klasyfikację generalną, klasyfikację generalną lotów, ale także Turniej Czterech Skoczni (jako trzeci zawodnik w historii zwyciężył we wszystkich czterech konkursach), norweski Raw Air, PLANICA 7, na dodatek pobił wiele rekordów skoczni… Do pełni szczęścia zabrakło mu jedynie albo aż indywidualnego medalu Mistrzostw Świata. Pamiętajmy, Ryoyu ma dopiero 22 lata i ma przed sobą jeszcze całą karierę.
Puchar Narodów, to tutaj kluczową rolę odegrała reprezentacja Polski. Najpiękniejszą chwilą mimo wszystko, tej zimy było złoto i srebro podczas mistrzostw świata Seefeld. Choć wydawało to się niemożliwe żeby awansować z 28 po I serii na 1 miejsce – czego dokonał Dawid Kubacki. Dodatkowo, srebro zdobył Kamil Stoch! Żal jedynie konkursu drużynowego MŚ… Kibice, eksperci wiedzieli dobrze, że faworytem nie jesteśmy, ale byliśmy w gronie tych, którzy mogli drużynowo zająć miejsce w czołowej „3”. Patrzmy wciąż na pozytywne aspekty sezonu, pierwszą pucharową wygraną zaliczył Dawid Kubacki. Bardzo dobrze w końcówce sezonu spisywał się nasz najmłodszy reprezentant Jakub Wolny. W klasyfikacji generalnej w czołowej „5” znalezło się przecież aż trzech Polaków! Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła. Dodatkowo, Piotrek ustanowił w Planicy swój nowy rekord życiowy.
Medialną zagadką oraz wielka niewiadomą dla kibiców była kwestia trenera naszej kadry – Stefana Hongachera. W Planicy zakończyła się pewna ery, złota era Stefana Horngachera. To za jego kadencji Biało-Czerwoni zdobywali liczne medale na IO, MŚ i osiągali jedne z czołowych lokach w cyklach Raw Air, Willingen Five, Planica Seven (Kamil Stoch) . Trener stworzył także ekipę, która jest gotowa do walki o medale najważniejszych imprez. Teraz kadrę przejmuję asystent Horngachera, Czech Michal Dolezaj. Liczymy, że Polacy nadal będą uzyskiwać podobne wyniki na ważnych imprezach w kolejnej 41. edycji PŚ.
Warto zwrócić uwagę na niespodzianki tego sezonu. Niewątpliwie oprócz wspomnianego Japończyk wymienić można także indywidualny medal MŚ Kiliana Peiera. Szwajcar nie miał bowiem przed tak ważną imprezą nawet podium Pucharu Świata. Wiemy także, że MŚ rządzą się swoimi prawami.
Przez całą edycję liderem słoweńskich zawodników był 19-letni Timi Zajc. To on, podczas gorszych chwil braci Prevców, dobrze poradził sobie z ciężką rolą lidera ekipy. Jako niespodziankę można także wskazać osiągnięcia Klimova. Rosjanin stawał na pucharowym podium, a w łącznej klasyfikacji zajął miejsce pod koniec drugiej dziesiątki, był przecież pierwszy liderem klasyfikacji generalnej po konkursie w Wiśle.
Wiadome było podczas trwania PŚ, że z funkcji trenera niemieckich zawodników zrezygnował Werner Schuster. Do tej pory nie ogłoszono oficjalnie zastępcy niemieckiej kadry, co jest kwestią czasu. Przerwa między PŚ a LGP dostarczy nam wielu cennych informacji m.in. Czy oprócz trenera Schustera i Hornagechra zobaczymy w przyszły sezonie jakieś zmiany sztabowe. W ciągłym kryzysie nadal znajdują się Finowie, nie najlepiej także radzą sobie nasi południowi sąsiedzi Czesi. Zobaczymy także co dalej z trenerem Andreasem Felderem, czy nadal będzie prowadził jedną z największych potęg w skokach jakimi są Austriacy?
Przed skoczkami chwila na odpoczynek, nadrobienie zaległości względem najbliższych czy tych edukacyjnych bądź zawodowych. Będzie to moment na nabranie nowych sił, by z optymizmem i świeżą krwią wejść w cykl przygotowawczy do kolejnego sezonu.