Za nami 102. edycja wyścigu dookoła Włoch. Z pewnością większość z nas zapamięta tegoroczne Giro z dobrej strony. W ciągu 3 tygodni mieliśmy wiele dramaturgii, walki i zwrotów akcji. W tym całym rollercoasterze mogliśmy też podziwiać czterech polski kolarzy oraz zespół CCC.
Pierwszym zawodnikiem, który zostanie poddany mojej analizie będzie rzecz jasna Rafał Majka. 29-latek z Zegartowic po nieudanych przez 2 ostatnie lata startach w wielkich tourach postanowił zmienić nieco taktykę w tym sezonie. Po raz pierwszy od wielu sezonów Majka nie obrał sobie za główny cel występu w Tour de France. Polski kolarz uznał, że dobrze mu zrobi roczny odpoczynek od wyścigu dookoła Francji. Zamiast tego 29-latek postanowił, że w sezonie 2019 wystartuje w Giro d’Italia i Vuelta a España.
Nadszedł 11 maja – dzień startu wyścigu dookoła Włoch. Całą zabawę otwierała nam jazda indywidualna na czas. Majka wypadł w niej bardzo dobrze i zajął wysokie 6. miejsce. Przez następne etapy Polak jechał rozsądnie i ze spokojem przystąpił do kolejnej czasówki rozgrywanej w ramach 8. etapu. Tam kolarzowi z Zegartowic poszło nieco gorzej i ostatecznie zajął 14 miejsce. Cały czas jednak sytuacja Majki była bardzo dobra i z dużymi nadziejami oczekiwaliśmy rywalizacji w górach.
Pierwszy poważny sprawdzian nadszedł 24. maja, kiedy to kolarze rywalizowali na trasie Pinerolo – Ceresole Reale. Rafał zaprezentował się z bardzo dobrej strony i ostatecznie zajął na 6 miejsce. W tyle 29-latek zostawił takich rywali jak Roglić czy Nibali. Jeszcze lepiej Polak zaprezentował się dzień później, kiedy to dojechał w jednej grupie wraz z faworytami wyścigu i zajął 4. miejsce. Na ten moment Polak był również 4 klasyfikacji generalnej i do okupującego wówczas najniższy stopień podium Nibalego, Rafał tracił tylko 23 sekundy.
Kryzys przyszedł jednak na 16 etapie. W drodze do Ponte di Legno tempa najlepszych kolarzy nie potrafił wytrzymać Rafał Majka. Polak dotarł do mety dopiero na 21. miejscu. Kolarz z Zegartowic spadł również w klasyfikacji całego wyścigu na 6. miejsce i do lidera – Carapaza tracił już blisko 6 minut. Dzień później było jeszcze gorzej i 29-latek zleciał w klasyfikacji generalnej na 7. miejsce.
Na szczęście forma Polaka wróciła pod koniec Giro. Kolarz z Zegartowic na kolejnych górskich etapach był z powrotem mocny i groźny dla rywali. Rafał spróbował kilka razy zaatakować. Ostatnim akordem tegorocznej edycji dookoła Włoch była trzecia już jazda indywidualna na czas. 29-latek zaprezentował się w niej dobrze i zajął 15 miejsce.
Ostatecznie Rafał Majka uplasował się w 102. edycji Giro d’Italia na 6. miejscu w klasyfikacji generalnej. Z pewnością liczyliśmy na więcej, zwłaszcza że po 14 etapie kolarz z Zegartowic był bardzo wysoko w klasyfikacji, a jego forma budziła szacunek w całym kolarskim świecie. Z pewnością przyczyną porażki był kryzys, który dorwał Polaka na początku trzeciego tygodnia ścigania. To wszystko sprawia, że polscy kibice mogą mieć nieco mieszane nastroje. Z drugiej jednak strony pamiętajmy, że jest to najlepszy występ Rafała w wielkich tourach od 2016 roku. Ten fakt sprawia, że bez wątpienia możemy z wielkimi nadziejami oczekiwać kolejnej edycji Vuelta a España. Warto też przypomnieć, że Majka wystartuje również w tegorocznym Tour de Pologne, gdzie bez wątpienia będzie głównym faworytem do wygrania całego wyścigu.
Kolejna część podsumowania ukaże się już jutro.