Polacy gorsi o jedno przyłożenie od piątej drużyny Europy

10 wrz 2016, 23:20

W swoim drugim tegorocznym meczu towarzyskim reprezentacja Polski w futbolu amerykańskim uległa w Ząbkach Szwecji 21:28. Jest to zatem druga porażka naszej kadry, bowiem w sierpniu minimalnie ulegliśmy Duńczykom 35:37.

Pojedynek ten miał być rewanżem za porażkę sprzed trzech i pół roku, kiedy to niedoświadczona wówczas polska kadra przegrała w swoim pierwszym w historii meczu ze Szwedami 14:27. Obecnie jednak wydawało się, że nasza reprezentacja jest znacznie silniejsza i będzie w zasięgu nawet tak mocnych rywali, jak piąta drużyna Europy. Jak widzimy, różnicę dało się nieco zniwelować, ale przed kadrowiczami jeszcze sporo pracy.

Spotkanie rozpoczęło się wykopem w wykonaniu Polaków, co oznaczało, że w ofensywie byli goście ze Szwecji. Nie byli w stanie w czterech próbach przejść dziesięciu jardów i bardzo szybko oddali futbolówkę biało-czerwonym. Nasi futboliści jednak również nie byli w stanie przebrnąć wymaganej odległości i piłka wróciła w ręce Skandynawów. Już w pierwszej próbie po powrocie do ataku rozgrywający gości posłał celne podanie do André Holgårda, a ten wymanewrował polskich defensorów i po przebiegnięciu 50 jardów zdobył pierwsze przyłożenie dla wyżej notowanej ekipy „Trzech Koron”. Za jeden punkt podwyższył Hampus Simon. Polakom bardzo trudno było się przebić przez twardą szwedzką obronę i dopiero w połowie pierwszej kwarty podopieczni Brada Arbona zdołali wywalczyć pierwszą próbę. Uczynił to duet z zespołu mistrzów Polski, Panthers Wrocław – Bartosz Dziedzic – Zbigniew Szrejber. Był to przełomowy moment dla naszych graczy, którzy od tej pory radzili sobie znacznie lepiej, zwłaszcza w obronie, nie pozwalając przeciwnikowi na zdobycie kolejnego przyłożenia w pierwszej części meczu. Niestety jednak równocześnie nie udało się wyszarpać żadnego punktu i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 0:7.

W ostatnim meczu towarzyskim z reprezentacją Danii polska ofensywa prezentowała się bardzo dobrze, dlatego liczyliśmy na wiele skutecznych spektakularnych akcji. Tymczasem dzisiejszego wieczora polski atak w pierwszej połowie nie pokazał pełni swoich umiejętności i nie ustrzegł się strat piłki. Po jednej z takich nieudanych akcji przechwyt zanotował Marcus Persson i goście do przejścia mieli niewiele ponad 40 jardów. Już w pierwszej ofensywnej próbie ich rozgrywający posłał piłkę do zupełnie niepilnowanego Jakoba Dahre, a ten dał Szwedom przyłożenie, podwyższone ponownie przez Simona. Polacy na kilkadziesiąt minut ponownie popadli w marazm i wydawało się, że kolejnym impulsem do ataku będą dwie efektowne akcje biegowe Karola Żaka, który w drugiej kwarcie pojawił się na pozycji rozgrywającego. Biało-czerwoni mieli dwie minuty do końca pierwszej połowy i niestety nie byli w stanie wykorzystać posiadania piłki. Pośpiech poskutkował kolejną już w tym meczu stratą piłki, lecz na nasze szczęście w ostatnich sekundach przyjezdnym nie udało się przeprowadzić skutecznej akcji, w wyniku czego rezultat po dwóch kwartach brzmiał 14:0 dla Szwecji.

Po przerwie polscy futboliści wyszli z chęcią jak najszybszego odrobienia strat. Niesieni głośnym dopingiem trybun Polacy potrzebowali niecałych trzech minut trzeciej kwarty, by rozpocząć punktowanie w tym meczu. Jacek Wróblewski – jedno z największych odkryć tego sezonu zarówno w klubie, jak i w reprezentacji – zanotował touchdown po kilkujardowej akcji biegowej i dał gospodarzom ogromny impuls do dalszych akcji ofensywnych. Za jeden punkt podwyższył Adam Nelip i Polacy przegrywali już tylko 7 punktami. Ofensywa Szwedów nie trwała długo. Zdołali nieco przesunąć się do przodu, lecz na kilkunastym jardzie przed naszym polem punktowym przechwytem popisał się Maciej Walendzik i to Polacy przeszli do ataku. Niestety, my jeszcze szybciej straciliśmy piłkę. Długie podanie posłał Karol Żak i wydawało się, że dotarła ona do jednego z naszych skrzydłowych. Było to jednak złudne wrażenie i jak się okazało, futbolówkę w rękach miał gracz w niebiesko-żółtym stroju. Gra Polaków wyraźnie się polepszyła po zmianie stron, lecz rywale sprowadzili nas na ziemię trzecim przyłożeniem. Nieupilnowany Marcus Johnsson wkroczył w polski endzone, a chwilę później było już 21:7 dla gości po podwyższeniu za jedno „oczko”. Ta część spotkania nie przyniosła więcej efektownych zagrań i o końcowym rezultacie miała zadecydować czwarta kwarta.

Ostatnią odsłonę meczu ponownie lepiej rozpoczęli gospodarze. Mimo, że to Szwedzi byli w ofensywie, już w pierwszej minucie czwartej kwarty wypuścili oni piłkę z rąk, a przejął ją Konrad Paszkiewicz i po przebiegnięciu kilkunastu jardów zapisał na swoim koncie touchdown. Po celnym kopnięciu Adama Nelipa ponownie traciliśmy więc tylko 7 „oczek” do rywali ze Skandynawii. Szwedzi jednak systematycznie zaczęli przesuwać się w stronę naszego pola punktowego, skutecznie wykorzystując grający na ich korzyść upływający czas. Na domiar złego, na cztery minuty przed końcowym gwizdkiem rozgrywający Ludvig Persson przeprowadził akcję biegową i wkroczył w nasz endzone, w połączeniu z podwyższeniem za jeden punkt zmieniając wynik spotkania na 28:14 dla przyjezdnych. Na półtorej minuty przed końcem Szwedzi po raz kolejny w tym spotkaniu stracili piłkę, co wykorzystali nasi kadrowicze. Będąc bardzo blisko pola punktowego gości Mateusz Szefler przebił się przez defensywę, dopisując na nasze konto sześć punktów. Jedno „oczko” dorzucił także Adam Nelip. Na całkowite odrobienie strat zabrakło jednak czasu i będący w ofensywie goście nie zamierzali się spieszyć, czekając na końcowy gwizdek arbitra, który dał im zwycięstwo z budowaną na zbliżające się The World Games reprezentacją Polski.

Biało-czerwoni okazję do powrotu na zwycięskie tory i wywalczenie pierwszego w tym roku triumfu będą mieli już za dwa tygodnie, kiedy to w wyjazdowym meczu towarzyskim zmierzą się z reprezentacją Węgier.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA