W ostatnim tygodniu przed wielkoszlemowym Australian Open trzech najlepszych polskich deblistów w imprezach ATP 250 dokona ostatnich szlifów formy i powalczy o pierwsze w tym sezonie zwycięstwa. U boku zagranicznych partnerów w Sydney zaprezentują się Łukasz Kubot i Mariusz Fyrstenberg, a w Auckland – Marcin Matkowski.
W Apia International Sydney rozpocznie się zapowiada pod koniec ubiegłego roku trwała współpraca najwyżej notowanego polskiego deblisty, Łukasza Kubota ze sklasyfikowanym na 8. miejscu w rankingu deblowym, Brazylijczykiem Marcelo Melo. Biało-czerwony i Brazylijczyk zostali rozstawieni z „trójką”. W meczu otwarcia los przydzielił im niezwykle groźny, stworzony w roku olimpijskim, duet kolumbijski Juan Sebastian Cabal/Robert Farah. Kolumbijczycy w Rio de Janeiro pokusili się o sensację igrzysk, gdyż w 1. rundzie wyeliminowali liderów ATP i faworytów do złota, Francuzów Pierre’a-Hugues Herberta i Nicolasa Mahut.
Do polskiego pojedynku może dojść już w ćwierćfinale, gdyż na drodze pary Kubot/Melo mają szansę stanąć Mariusz Fyrstenberg i jego słowacki partner, Martin Kliżan. Polaka i Słowaka na otwarcie turnieju czeka starcie z Serbami, Viktorem Troickim i Nenadem Zimonjiciem. W części drabinki biało-czerwonych znaleźli się też najwyżej rozstawieni w Sydney, Brytyjczyk Jamie Murray i Brazylijczyk Bruno Soares. Ich premierowymi rywalami będą Nicolas Almagro i Paolo Lorenzi.
W Auckland o pierwsze zwycięstwo w sezonie powalczy Marcin Matkowski. Polak, który nie ma jeszcze stałego partnera na 2017 rok, na nowozelandzkich kortach wystąpi u boku innego doświadczonego deblisty, Pakistańczyka Aisama-Ul-Haq Qureshiego. Matkowski będzie miał okazję do zrewanżowania się swemu pogromcy z kwalifikacji singla, Amerykaninowi Ryanowi Harrisonowi, który zagra u boku swego rodaka, Johna Isnera.
W ewentualnym ćwierćfinale „nasz” duet zagra z parą Malek Jaziri/Stephane Robert lub deblem Santiago Gonzalez/David Marrero. Polak i Pakistańczyk znaleźli się w połówce turniejowych „jedynek” Filipińczyka Treata Hueya i Białorusina Maxa Mirny’ego.