W środowy wieczór w nowej lubińskiej hali doszło do rewanżowego spotkania Pucharu Polski, którego wynik miał zadecydować o tym, kto z tej pary zagości w turnieju finałowym. W pierwszym meczu w Orlen Arenie zdecydowanie triumfowali podopieczni Manolo Cadenasa praktycznie redukując do zera wagę meczu w Lubinie.
Pierwszy mecz tego ćwierćfinału zakończył się wynikiem 36-23, zaś pojedynki w Superlidze to 28-20 w Lubinie i 33-18 w Płocku, oba na korzyść ekipy Wicemistrzów Polski. Nic nie przemawiało za gospodarzami tego meczu, jednak miejscowi kibice nie tracili nadziei. Miedziowym mogło wydawać się, że po wymagających meczach półfinałowych Superligi trapieni wieloma kontuzjami Wiślacy odpuszczą sobie to spotkanie.
W szeregach przyjezdnych można było zaobserwować spore braki. Od dłuższego czasu hiszpański szkoleniowiec Wisły nie może skorzystać z usług Bartosza Konitza, Marco Oneto oraz Mateusza Piechowskiego, a ostatnio doszły jeszcze urazy Adama Wiśniewskiego, Dana Emila Racotei oraz Angela Montoro.
Mimo osłabień, to Wisła rozpoczęła lepiej mecz i już po 11 minutach miała trzy bramki zaliczki prowadząc 5-2. Godne uwagi jest to, iż od samego początku swoją okazję na skrzydle otrzymał młody wychowanek płockiego klubu Aleksander Olkowski.
Aż do 24. minuty mogliśmy obejrzeć wyrównaną grę. Wtedy jednak Miedziowi zaliczyli lepszy fragment gry i dogonili przyjezdnych wychodząc na remis 9-9. Stało się tak po bramce Wolskiego z kontrataku, a jednocześnie za niebezpieczny faul czerwoną kartką ukarany został Dimitri Zhitnikov, co w znaczny sposób osłabiło siłę ofensywną Płocczan.
Nie podłamało to jednak kolegów rosyjskiego rozgrywającego i od stanu 11-10 dla gospodarzy zaliczyli 5 kolejnych trafień i na przerwę schodzili pewnie prowadząc 15-11. Seria ta była spowodowana głównie doskonałą grą obronną Wicemistrzów Polski, która poskutkowała kilkoma łatwymi bramkami z kontrataków.
Druga część meczu wyrównana była tylko do około 36. minuty. Po trafieniu Jose de Toledo na 19-14 Wiślacy zaczęli regularnie powiększać swoją przewagę. Od tego momentu zaliczyli kolejne 4 trafienia z rzędu. Miedziowi sporadycznie znajdowali sposób na płocką obronę i dobrze dysponowanego Marcina Wicharego w bramce.
W 47. minucie dzięki bramce Marco Tarabocchi poraz pierwszy w tym meczu osiągnęli przewagę aż 10. trafień. Po tym Wiślacy spuścili z tonu i gra się wyrównała. Nie oznaczało to jednak niwelacji prowadzenia przyjezdnych, a jedynie utrzymanie dystansu między obiema ekipami. Pod koniec Nafciarzem wykorzystali jeszcze nieporadność Zagłębia, czym powiększyli prowadzenie do aż 12. bramek.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 23-35 i jak większość przewidywała nie odegrał on większej roli w tym dwumeczu. Wiślacy przypieczętowali tym swój udział w Final4 Pucharu Polski i już spokojnie mogą myśleć o mistrzowskiej batalii w Świętej Wojnie z Vive Tauronem Kielce.
Zagłębie Lubin – Wisła Płock 23-35(11-15)
Zagłębie Lubin: Małecki, Shamrylo, Skrzyniarz – Stankiewicz, Gumiński, Rosiek, Kużdeba, Macahrashvili, Szymyślik, Wolski, Krieger, Gudz, Czuwara, Bartczak, Pietruszko, Dzono
Wisła Płock: Corrales, Wichary – Daszek, Ghionea, Olkowski, Pušica, Tarabochia, Zhitnikov, Toledo, Kwiatkowski, Rocha