Radomianie bez szans, PGE Skra Bełchatów bez problemów

Aktualizacja: 2 kwi 2016, 21:07
2 kwi 2016, 19:21

Świąteczna przerwa przyniosła wiele rewelacji w drużynie PGE Skry Bełchatów. Po niemal trzech latach w dość nieprzyjemnych okolicznościach z zespołem rozstał się dotychczasowy trener – Miguel Falasca, a jego miejsce zajął drugi szkoleniowiec reprezentacji Polski – Philippe Blain. Bełchatowianie wciąż walczą o drugą lokatę, z kolei drużyna Czarnych Radom liczyła się w walce o czwarte miejsce, które umożliwiłoby jej rywalizację o medale. Nadzieje radomian okazały się złudne, a bełchatowianie w trzech setach rozgromili rywali.

Spotkanie pewnie rozpoczęli gospodarze, a na boisku błyszczał zarówno Facundo Conte, popisując się świetną zagrywką, jak i Mariusz Wlazły, który bezbłędnie radził sobie na siatce (3:1). To właśnie dobra dyspozycja bełchatowian w polu serwisowym przesądzała o początku tej odsłony, w której to dominowała PGE Skra Bełchatów. Pierwsza przerwa techniczna upłynęła pod jej prymatem (8:5). Radomianie szybko poradzili sobie ze stratą, zaskakując rywali czujnym blokiem (9:9). Ten wyrównany rezultat okazał się jednak chwilowy, a bełchatowianie błyskawicznie powrócili do trzypunktowego prowadzenia (13:10). Szybkie i sprawne rozegranie oraz czujna obrona gospodarzy, nie dawały szans Czarnym Radom. Choć Raul Lozano starał się pobudzić swoich zawodników, biorąc czas na żądanie to zabieg ten nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, a PGE Skra Bełchatów wciąż posiadała sporą przewagę na drugiej regulaminowej przerwie (16:10). Conte nie wstrzymywał ręki podczas serwisu, a radomskie przyjęcie nie mogło sobie z nim poradzić. Cerrad Czarni Radom stanął w miejscu i przy stanie 18:11 set wydawał się przesądzony. W końcówce wśród gości prym wiódł Artur Szalpuk, który spisywał się w każdym aspekcie gry. Przyjezdni zdołali zniwelować dystans do trzech oczek (23:20), jednak gospodarze pewnie doprowadzili odsłonę do końca, zapisując ją na swoje konto (25:21).

Drugi set zaczął się od nieco bardziej wyrównanej rywalizacji (2:2), której ewidentnym mankamentem były co rusz psute zagrywki. Rozpoczęcie okazało się festiwalem błędów po obu stronach siatki, a zespoły co rusz wymieniały się nieznacznym prowadzeniem, oscylując w okolicach remisu (6:6). Ostatecznie pierwsza przerwa upłynęła pod prowadzeniem gospodarzy, którzy odcinali kupony od problemów przeciwnika w przyjęciu (8:6). W ataku świetnie spisywał się Bartłomiej Bołądź, dla którego nawet potrójny blok nie okazał się przeszkodą. Mimo to Cerrad Czarni Radom wciąż pozostawał nieco w tyle za rywalem (11:8). Partia zaczęła przybierać podobny do uprzedniej odsłony wymiar (15:10). Rozgrywający radomskiej drużyny nie mógł za wiele zrobić przy tam słabym przejęciu, które zmuszało go do gry z szóstego metra. Emocje nie opuszczały Raula Lozano, który kwestionował decyzje sędziów. Argentyńczyk po raz ostatni sprawował piecze nad zespołem Cerradu Czarnych Radom, bowiem po tej kolejce udaje się do Iranu, by trenować tamtejszą kadrę do kwalifikacji olimpijskich. PGE Skra Bełchatów przy bezbłędnej zagrywce Conte odnotowała wspaniałą sześciopunktową serię (19:10). Końcówka okazała się tylko formalnością. Bełchatowianie zwyciężyli w tym secie z niebywałą swobodą. (25:14).

Kolejna odsłona to świetny początek gospodarzy, którzy już na wstępie wykorzystywali drobne pomyłki rywali (3:1). A błędom tym wydawać się nie było końca, bowiem przyjęcie wciąż widocznie szwankowało w zespole gości. Bełchatowianie odskoczyli Cerradowi Czarnym Radom już na starcie (8:2). Po ataku Wojciecha Żalińskiego sytuacja radomian przybrała nieco lepszy obraz (9:5), jednak musieli oni nieustannie gonić za wynikiem. PGE Skra Bełchatów świetnie spisywała się na boisku, a siatkarze mogli bawić się grą, bowiem przeciwnik nie był w stanie zagrozić im zagrywką (12:7). O sobie przypomniał również Daniel Pliński, po raz kolejny wykorzystując piłkę sytuacyjną. Dystans zmalał do trzech oczek (14:11). Jednak bełchatowianie odpowiedzieli ze zdwojoną siłą, a punktowy blok pozwolił im zejść na drugą regulaminową przerwę z pięcioma punktami przewagi (16:11). Cerrad Czarni Radom próbował nadrobić sprytem, ale gospodarze nie odpuszczali ani na chwilę. Kiedy bełchatowianom nie wychodziły kiwki to zawsze na środku mięli Karola Kłosa, który umiał wykorzystać swoją szansę (20:14). Zapowiadało się na mocny nokaut w tym spotkaniu. Radomianie podjęli jeszcze próbę walki, jednak set oraz mecz zakończyły się widowiskowym pipem w wykonaniu Facundo Conte (25:20).

PGE Skra Bełchatów – Cerrad Czarni Radom 3:0 (25:21, 25:14, 25:20)

MVP: Mariusz Wlazły

PGE Skra Bełchatów: Conte, Kłos, Lisinac, Marechal, Piechocki, Uriarte, Wlazły, Gromadowski, Janusz, Marcyniak, Milczarek, Rodriguez, Stanković, Wrona.

Cerrad Czarni Radom: Bołądź, Kampa, Kowalski, Ostrowski, Pliński, Szalpuk, Żaliński, Grobelny, Grzechnik, La Cavera, Majstorović, Szczurek, Zwiech.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA