Karolina Pliskova to rywalka Agnieszki Radwańskiej nie tylko w jutrzejszym ćwierćfinale, ale też w wyścigu do turnieju mistrzyń w Singapurze. Jeśli Polka chce się po raz kolejny znaleźć w elitarnym gronie nie może jutro przegrać. Początek starcia o godz. 9.00 polskiego czasu.
Trwający właśnie turniej rangi Premier w Tokio to idealna okazja do zdobycia dużej liczby punktów w końcówce sezonu i zagwarantowania sobie rzutem na taśmę biletu do Singapuru. Karolina Pliskova zgromadziła dotąd 2950 punktów i w rankingu Race zajmuje 9. miejsce, Agnieszka Radwańska ma ich 2585, co pozwala na zajmowanie 12. lokaty. Kolejne zdobycze są więc na wagę złota, aby w ostatniej chwili doszlusować do czołowej ósemki.
Radwańska w Tokio jest rozstawiona z numerem siódmym i ta siódemka jak dotąd jest dla niej szczęśliwa. Śpiewająco przeszła dwie pierwsze rundy, w których bez straty seta pokonała Coco Vandeweghe i Elinę Svitolinę. Tak pewne zwycięstwa nad groźnymi przeciwniczkami pozwalają wierzyć, że podopieczna Tomasza Wiktorowskiego będzie się liczyć w walce o końcowy triumf w stolicy Japonii. Nie byłaby to dla niej pierwszyzna, w 2011 roku wygrała całe zawody, co do dzisiaj jest jednym z największych sukcesów w jej karierze. Z kolei rok później lepsza od krakowianki była tylko Nadia Petrova, która wygrała z Polką po trzysetowej, finałowej batalii.
Karolina Pliskova nie ma tak pięknych wspomnień z Tokio. Plasująca się na 11. miejscu w rankingu WTA Czeszka w stolicy Japonii grała tylko raz, w 2011 roku. Po udanym przejściu kwalifikacji odpadła w 1. rundzie głównego turnieju. Miała wtedy jednak niespełna 20 lat. Tenisistka zameldowana w Monte Carlo mistrzowską formę zaczęła prezentować dopiero w obecnym sezonie. Szczególnie imponująca była w jej wykonaniu pierwsza część sezonu, na szybkich twardych kortach jej największa broń-serwis, była wyjątkowo groźna. W pokonanym polu zostawiała takie gwiazdy jak: Azarenka, Kerber, Safarova czy Ivanovic. Teraz Pliskovej wiedzie się już nieco gorzej, ale we wczorajszym meczu z Nara, który wygrała 6:2, 6:4 pokazała się z bardzo dobrej strony.
Radwańska grała z Pliskovą trzykrotnie i nie straciła dotąd ani jednego seta. Co ciekawe Polka wygrała już na każdej możliwej nawierzchni: twardej w Kuala Lumpur trzy lata temu, ziemnej, podczas zeszłorocznego French Open i trawiastej podczas niedawnego turnieju w Eastbourne. Ostatni mecz był wyjątkowo jednostronny, starsza z sióstr Radwańskich wygrała 6:2, 6:1 po niespełna godzinie rywalizacji. Nie mamy nic przeciwko temu, aby jutro ten scenariusz się powtórzył. W jutrzejszym pojedynku styl, czy stosunek niewymuszonych błędów do winnerów zejdzie na daleki plan. Najważniejsze, aby to nazwisko Polki wypowiedział sędzia po ostatniej piłce w meczu. Pozwoli to na ustawienie się w uprzywilejowanej pozycji przed ostatnią prostą w wyścigu, którego stawką jest awans do elitarnego turnieju mistrzyń.
Toray Pan Pacific Open (pula nagród: $1,000,000), mecz ćwierćfinałowy gry pojedynczej kobiet, 25. września, 9.00
Agnieszka Radwańska, Polska [7]- Karolina Pliskova, Czechy [4]