Kibice oglądający wczorajszy półfinał Pucharu Polski mogli doznać dziś uczucia déjà vu. Ponownie w meczu decydującym o awansie wygrali faworyzowani goście, który po wyrównanym meczu pokonali gospodarzy różnicą jednego gola. Tym razem z triumfu cieszyć się mogą piłkarze Rakowa Częstochowa, którzy okazali się lepsi od Górnika Łęcznej za sprawą Bartosza Nowaka.
Trzeci raz z rzędu. Marek Papszun ma patent na Puchar Polski
Już wczoraj przepustkę do wielkiego finału wywalczyła sobie Legia Warszawa. Ta po niezwykle wyrównanym spotkaniu pokonała KKS Kalisz. Nie mniej interesująco było dziś w Łęcznej. Na własnym stadionie Górnik podejmował piłkarzy Rakowa Częstochowa. Ostatecznie to właśnie piłkarze Marka Papszuna wygrali 0:1.
Jedyny gol w meczu padł już w drugiej części gry. W 47. minucie na listę strzelców wpisał się Bartosz Nowak. Pomimo że w Łęcznej gradu bramek nie zobaczyliśmy, to trzeba jednak przyznać, że spotkanie obfitował w liczne okazje do ich zdobycia. Tylko w pierwszej części gry oba zespoły oddały 9 strzałów na bramkę.
W drugiej części gospodarze przestali jednak dotrzymywać gościom tempa. Posiadanie piłki na poziomie 23% i tylko jedna sytuacja bramkowa to zdecydowanie zbyt mało, aby zagrać w finale Pucharu Polski. Trzeba jednak przyznać, że dobrze dysponowana obrona oraz świetnie interweniujący bramkarz zapewnili nam emocje do samego końca.
❗️ TRZECI ROK Z RZĘDU W FINALE! 🔥#DrogaPoHattrick | @PZPNPuchar pic.twitter.com/wazLwnnlhV
— Raków Częstochowa 🏆🥈 (@Rakow1921) April 5, 2023
Warto dodać, że klub z Częstochowy wygrywał Fortuna Puchar Polski w sezonach 2020/2021 oraz 2021/2022. Teraz piłkarze Marka Papszuna staną przed szansą wywalczenia tego trofeum po raz trzeci z rzędu. Finał z Legią Warszawa zostanie rozegrany 2 maja na PGE Narodowym.
Koniec wielkiej przygody. KKS Kalisz pokonany przez Legię Warszawa
