Światem rządzi pieniądz, a pieniędzmi często rządzą sportowcy, którzy mają ich aż nadto. Pierwsze strony gazet, sława, najnowsze samochody i najważniejsze, czyli powyżej wspomniane pieniądze. Tego ostatniego odmówić nie można również Łukaszowi Kubotowi, ale w jego przypadku nie poszły one w parze z pozostałymi negatywnymi łatkami, jakie przypisuje się sportowcom…
Możemy się o tym przekonać czytając wydaną w lipcu tego roku biografię drugiego najbardziej utytułowanego polskiego tenisisty w historii – Łukasza Kubota. Pochodzący z Bolesławca obecnie 36-latek jest przeciwieństwem definicji “gwiazda”. Spokojny, ułożony, inteligentny, a do tego mający wielkie serce Kubot nie słynie z żadnych afer czy spisków i paradoksalnie może dlatego tak mało Polaków wie, jak wiele osiągnął w swoim sportowym życiu…
Dwa wygrane turnieje wielkiego szlema (Australian Open i Wimbledon) mówią chyba wszystko. Tego nie dokonał jeszcze żadnej Polak ani Polka w historii tenisa. Ponadto 24 wygrane turnieje w grze podwójnej i miano najlepszego tenisisty świata w rankingu deblowym ATP. Tyle sukcesów, a w Polsce nadal Kubot pozostaje w cieniu…
Z biografii zatytułowanej “Łukasz Kubot. Żyjąc marzeniami” dowiemy się o początkach kariery zawodniczej. O tułaczce po świecie by zbierać szlify, ciężkiej rozłące z najbliższą rodziną będąc jeszcze nastolatkiem. Następnie przechodzimy do jego kariery, która nie układała się na pewno tak jak wymarzyłby sobie Polak. Przez długi czas musiał przeciskać się przez kwalifikacje turniejów rangi ATP, nie wspominając już nawet o wielkich szlemach. Dopiero początek drugiego dziesięciolecia XXI wieku przyniósł nagły skok jakościowy. Czwarta runda Australian Open, dwukrotnie trzecia Roland Garros oraz ćwierćfinał Wimbledonu (porażka w nim z Jerzym Janowiczem) mówią wszystko. Jeśli dodamy do tego dwa triumfy deblowe w wielkich szlemach, to ukazuje nam się sportowiec spełniony. Tak jednak do końca nie jest, bowiem jak przyznaje w książce sam Kubot oraz jego trener Jan Stočes, teraz czas na zwycięstwo we wszystkich turniejach wielkiego szlema! By tak się stało, 36-latek nadal inwestuje w trenerów, fizjoterapeutów czy lekarzy. Każdy dzień podporządkowuje odpowiedniemu treningowi oraz diecie. Całe dotychczasowe jego życie jest podporządkowane tenisowi, a ten odpłaca mu się dopiero teraz…
Niestety, w książce znajdziemy mało historii spoza kortu. Może tak być dlatego, że Kubot tego życia zbyt wiele nie ma…O relacjach damsko-męskich bohater biografii również nie chce rozmawiać. Na końcu z kolei znajdziemy zestawienie wyników Polaka w Wielkim Szlemie, ATP Finals, na Igrzyskach Olimpijskich oraz wszystkie jego tytuły co jest według mnie świetnym pomysłem i swoistym kompendium wiedzy.
Podsumowując, biografię “Łukasz Kubot. Żyjąc marzeniami” możemy polecić wszystkim kibicom, którzy interesują się tenisem, a nie życiem towarzyskim. Przede wszystkim powinni ją przeczytać młodzi adepci, czy to tenisa, czy też innych sportów ucząc się zarazem, jak należy pracować by dojść do sukcesu.