W nocy z poniedziałku na wtorek polskiego czasu dobiegła końca faza grupowa turnieju olimpijskiego piłkarzy ręcznych. Polscy reprezentanci nie będą wspominali tej części rozgrywek bardzo pozytywnie, aczkolwiek w obliczu wszystkich rozegranych meczów najważniejszy jest awans do ćwierćfinału.
Po losowaniu grup wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że awans do kolejnej fazy jest obowiązkiem, lecz stać nasza kadrę nawet o walkę o pierwsze miejsce w grupie i możliwość gry przeciwko łatwiejszemu rywalowi w ćwierćfinale.
Pierwszy mecz turnieju pokazał, że rzeczywistość może być zgoła odmienna. Brazylijczycy nie mieli problemu ze zdobywaniem kolejnych bramek. Nasi bramkarze nie mieli nic do powiedzenia, gdy gospodarze całych igrzysk oddawali rzuty raz po raz z bardzo łatwych pozycji.
Spotkanie z Niemcami tylko w kilku chwilach wydawało się lepsze. Dalej jednak nasi szczypiorniści popełniali masę prostych błędów. Podczas kadencji Michaela Bieglera zwykło się mawiać, że Polacy posiadają żelazną obronę, zaś w ataku “zawsze to jakoś będzie”. Wydawało się, że po przyjściu Talanta Dujszebajewa ta dokonała defensywa pozostanie, zaś akcje ofensywne będą na wyższym poziomie.
Tak się jednak nie stało, mimo iż udało się ograć Egipcjan i Szwedów to gra reprezentantów Polski dalej pozostawia wiele do życzenia. O ile w ostatnich spotkaniach obrona nie wyglądała już tak fatalnie, o czym świadczy liczba straconych bramek, o tyle martwić może skuteczność w ataku.
Z całych rozgrywek pierwszej fazy Igrzysk nie można wyciągnąć wielu pozytywów, jednak jako ten największy plus trzeba uznać formę Karola Bieleckiego, który znajduje się w samej czołówce strzelców całego turnieju. Wreszcie nie mamy problemu z rzutami karnymi, o czym świadczą statystyki popularnego “Koli” (15/19 z 7. metra). Nasz rozgrywający błyszczy także w drugiej linii, gdzie nie ma problemu ze znajdowaniem drogi do siatki rywali nawet z okolic 12. metra.
Drugim zawodnikiem, który po tych pięciu meczach zasłużył na wyróżnienie jest z pewnością Michał Daszek. Nasz prawy skrzydłowy nie zawsze błyszczał w barwach narodowych. Bywało, że nie wytrzymywał presji i nie był do końca skuteczny pod bramką przeciwnika. Tym razem wykorzystał 21 z 28. rzutów, a prawdziwy koncert zagrał w meczu z Brazylijczykami, kiedy to zaliczył 100% skuteczność zapisując na swoim koncie aż 8 trafień.
Mimo niewielu pozytywów przed kolejnym starciem naszych szczypiornistów na tych Igrzyskach z pewnością wielu kibiców dalej wierzy w sukces. W wypowiedziach przed samym turniejem dało się słyszeć, że optymalną formę Dujszebajew przygotował właśnie na ćwierćfinał. Oby tylko nie okazało się, że będzie już za późno, gdyż Chorwacja pokazała tutaj, że może ograć każdego.