Po porażkach z Brazylią i Niemcami polscy szczypiorniści nie pozostawili sobie zbyt dużego marginesu błędu i w starciu z reprezentacją Egiptu musieli zgarnąć komplet punktów. Po dwóch pierwszych meczach w wykonaniu naszych graczy kibice mogli mieć pewne obawy, co przed samymi Igrzyskami przy starciu z taką drużyną, jak Egipt byłoby nie do pomyślenia.
Obie drużyny rozpoczęły mecz bardzo niechlujnie. Na błędy z dwóch stron nie starczyłoby palców u dłoni. W pierwszych pięciu minutach nie brakowało nieskutecznych rzutów oraz prostych błędów w grze.
Na szczęście to Polakom udało się jako pierwszym w większym stopniu poukładać grę i po wyrównanym początku to my cieszyliśmy się prowadzeniem 5-3 w 11. minucie meczu. Widać było, że tym razem wysunięta, aktywna obrona przynosi efekty. Egipcjanie gubili się pod presją naszych defensorów przez co ciężko było im wykreować klarowne sytuacje bramkowe.
Dzięki temu systemowi oprócz małej liczby stracony goli udało się także przeprowadzić kilka kontrataków, co poskutkowało wynikiem 11-5 w 20. minucie i tym, że egipski szkoleniowiec musiał poprosić o czas, by spróbować poprawić grę swoich podopiecznych.
Z biegiem czasu przebieg zdarzeń na parkiecie coraz bardziej układam się po myśli Polaków. Kolejne zmiany u naszych rywali nie zdawały się na wiele. Dalej nie mogli oni znaleźć dobrego sposobu na naszą aktywną defensywę. My zaś kontynuowaliśmy skuteczną grę w ataku, co przynosiło kolejne bramki.
Do przerwy Polacy prowadzili 16-10 i wreszcie w grze naszych reprezentantów pojawiło się więcej pozytywów, nić negatywów. Chwilę grozy kibice przeżyli jednak tuż przed końcem pierwszej części gry, gdy na parkiet z grymasem bólu upadł Michał Jurecki, na którego kostkę upadł Mateusz Kus. Niestety nasz rozgrywający opuścił parkiet na wózku.
Drugie 30 minut obie siódemki ponownie rozpoczęły dość chaotycznie. Z biegiem czasu Polacy znowu zaczęli dyktować warunki gry i ich przewaga spokojnie rosła. Po dobrych akcjach w defensywie i skutecznych rzutach, które tego dnia były skuteczne na ponad 70% Orły Dujszebajewa po 40. minutach prowadziły
21-12.
W ostatnim kwadransie meczu akcje z obu stron toczyły się spokojnie i mogło się wydawać, że tak Egipcjanie, jak i Polacy znają już rozstrzygnięcie tego pojedynku. Trzeba przyznać jednak, że zespół z Afryki stać było jeszcze na zryw w okolicach 45. minuty, dzięki czemu zmniejszyli oni prowadzenie trzeciej ekipy Globu do sześciu trafień (25-19).
W spore zakłopotanie naszych szczypiornistów wprawiła zmiana systemu obrony Egipcjan. Stanęli oni bardzo wysoko, nawet defensor odpowiedzialny za kołowego znajdował się w okolicach dziewiątego metra. Spowodowało to, iż Polacy zaczęli się gubić i znacznie trudniej było im znaleźć sytuacje bramkowe. W tym momencie na środku rozegrania Dujszebajew ustawił Mateusza Jachlewskiego, co mogło być zdziwienie dla wielu kibiców.
W ostatnich 10. minutach meczu przewaga biało-czerwonych oscylowała cały czas w okolicach pięciu trafień, co pozwalało w miarę spokojnie śledzić nam poczynania reprezentantów Polski. Jeszcze trzy i pół minuty przed końcem Talant Dujszebajew poprosił o czas, jednak wydawało się, że mecz został już rozstrzygnięty.
Ostatecznie Polacy triumfowali 33-25, jednak martwi uraz Michała Jureckiego oraz zagadkowa absencja Krzysztofa Lijewskiego, który na parkiecie spędził tylko pierwszy kwadrans. Być może była to jednak decyzja taktyczna selekcjonera i już w kolejnym spotkaniu ze Szwecją obejrzymy popularnego “Lijka” ponownie na boisku. Ten mecz z soboty na niedzielę o godzinie 00.50.
Polska – Egipt 33-25(16-10)
Polska: Szmal, Wyszomirski – Lijewski, Jachlewski, Krajewski, Bielecki, Wiśniewski, M. Jurecki, B. Jurecki, Syprzak, Daszek, Kus, Gierak, Szyba
Egipt: Khalil, Hendawy – Abouebaid, Ramadan, Eissa, Amer, Elbassiouny, Hashem, Elmasry, Elderaa, Elahmar, Shebib, Mohamed, Sanad