Normą w Superlidze stały się już mecze rozgrywane w środku tygodnia ze względu na europejskie wojaże czołowych drużyn naszej najwyższej klasy rozgrywkowej. Tym razem do Kielc zawitać miała siódemka ze Szczecina prowadzona od jakiegoś czasu przez Mariusza Jurasika, dla którego był to sentymentalny powrót do stolicy województwa świętokrzyskiego.
Szczypiorniści triumfatora ostatniej edycji Ligi Mistrzów powrócili do własnej hali po blisko dwóch miesiącach przerwy spowodowanej Mistrzostwami Świata. Nie był to jednak łatwy powrót z perspektywy kadry na mecz z Sandrą-SPA Pogonią Szczecin, gdyż z kieleckiej siódemki wypadli m.in. Dean Bombac oraz Tobias Reichmann. Pierwszy narzekał na chorobę, zaś Niemiec dzień przed meczem skręcił kostkę i najprawdopodobniej będzie musiał pauzować przez najbliższe kilka tygodni.
Również Mariusz Jurasik nie mógł być w pełni szczęśliwy. Urazy wciąż leczą obaj lewoskrzydłowi (Wojciech Zydroń oraz Dawid Krysiak), a w tym spotkaniu 40-letni szkoleniowiec nie mógł także skorzystać z usług doświadczonego Michala Bruny. Mimo to przed meczem trener przyjezdnych podkreślał, że nie położą się przed znacznie bardziej utytułowanym rywalem i spróbują powalczyć prezentując się z jak najlepszej strony.
Jak zwykle bywa parkiet zweryfikował przedmeczowe wypowiedzi i już od początku to siódemka prowadzona przez selekcjonera reprezentacji Polski kontrolowała grę. Gospodarze wtorkowego pojedynku nie mieli problemu z wypracowywaniem sobie dogodnych sytuacji pod bramką rywali. Po drugiej stronie boiska z dobrej strony pokazywał się Filip Ivić, który często nie miał większych problemów z sytuacyjnymi rzutami Portowców.
Mateusz Zaremba wraz z kolegami potrafili tylko od czasu do czasu wypracować skuteczną akcję, po której jeden z nich znajdował się w dobrej pozycji do zdobycia bramki. Szczecinianie ratowali się także niesygnalizowanymi rzutami z podłoża, a najczęściej takie próby inicjował Kiril Knazieu, który w tym meczu dostał okazję już od pierwszej minuty.
Urazy kilku czołowych zawodników oraz mniejsza presja w meczu pozwoliły trenerowi Dujszebajewowi na większą rotację składem. Oprócz próby Mateusza Jachlewskiego na środku rozegrania swoje szanse otrzymali znacznie mniej doświadczeni szczypiorniści. Sporą ilość minut na prawym rozegraniu otrzymał Branko Vujović, który zastąpił bardzo dobrze dysponowanego Pawła Paczkowskiego, który już w pierwszym kwadransie gry potrafił popisać się 100%-skutecznością przy pięciu rzutach.
W drugiej połowie mistrzowie Polski nie forsowali tempa przez co szczecinianie byli w stanie utrzymać dystans do rywala. Kielczanie nie ustrzegli się kilku prostych błędów, kiedy to w bezpiecznych sytuacjach potrafili łatwo stracić piłkę po błędzie kozłowania, czy też niecelnego podania. Mimo tego faworyt triumfował w tym meczu wyraźnie i umocnił się na fotelu lidera rozgrywek. Jak podkreślał Talant Dujszeabjew dla nich najważniejszym meczem jest teraz niedzielne starcie w Lidze Mistrzów z Celje Pivovarną Lasko.
Vive Tauron Kielce – Sandra-SPA Pogoń Szczecin 29-23(18-9)
Vive Tauron Kielce: Szmal, Ivić – Vujović, Jurecki, Walczak, Chrapkowski, Bielecki, Jachlewski, Strlek, Bis, Paczkowski, Zorman, Skowron, Djukić
Sandra-SPA Pogoń Szczecin: Tatar, Matkowski – Grzegorek, Radosz, Karnacewicz, Wąsowski, Krupa, Bosy, Konitz, Jurasik, Zaremba, Kniazeu, Fedeńczak