Siódma seria spotkań w kobiecej Superlidze zapowiadała się pasjonująco. Praktycznie każdy mecz rozgrywany był między zespołami o podobnych potencjałach i miejscu w tabeli. Ponownie mecz Pogoni Baltica Szczecin został przełożony ze względu na występ na arenie międzynarodowej.
MKS Selgros Lublin – Zagłębie Lubin 28-22(14-11)
Klasyk żeńskiej najwyższej klasy rozgrywkowej szczypiorniaka w Polsce. Ostatnie sezony nie należały jednak do podopiecznych Bożeny Karkut, a do tego nigdy Miedziowym nie szło dobrze na Globusie. Po ostatnich problemach kadrowych w ekipie mistrzyń Polski nie było już praktycznie śladu i pewne siebie zawodniczki MKS-u mogły wreszcie zainaugurować sezon 2016/2017 na własnym parkiecie na hali Globus. Co ciekawe to przyjezdne rozpoczęły lepiej spotkanie i przez absolutną większość pierwszej części gry to własnie lubinianki prowadziły grę. Końcówka pierwszych 30. minut jednak należała do gospodyń, które od stanu 9-10 w 25. minucie potrafiły doprowadzić do wyniku 14-11. Druga połowa to już kontrola faworytek i powiększanie przewagi. Ostatecznie mistrzynie Polski udanie zainaugurowały swoje występy na Globusie w tym sezonie i dopisały do tabeli kolejne dwa punkty.
UKS PCM Kościerzyna – KPR Gminy Kobierzyce 19-25(10-12)
Spotkanie w drugiej części tabeli, gdzie faworytkami były gospodynie z bogatszym doświadczeniem na parkietach Superligi. Mimo to mecz ten zapowiadał się niezwykle ciekawie. Tak też było i mimo przewagi parkietu UKS-u to KPR wyszedł z tej potyczki zwycięsko prowadząc już do przerwy dwoma trafieniami i powiększając rozmiar zwycięstwa w drugiej połowie do aż sześciu bramek.
KRAM Start Elbląg-Vistal Gdynia 26-34(14-14)
Powtórka z rywalizacji o brązowy medal z poprzedniego sezonu. Gospodynie miały okazję do rewanżu za tamtą potyczkę i do przerwy wychodziło im to co najmniej nieźle. Podopieczne Andrzeja Niewrzawy potrafiły stawić czoła wyżej notowanym rywalkom, mimo iż te dwukrotnie uciekały im na trzy trafienia, to Sylwia Lisewska i jej koleżanki potrafiły wyrównywać stan gry i ostatecznie do przerwy było 14-14. Drugie 30. minut wyglądało jednak zgoła odmiennie. Drużyna prowadzona przez Pawła Tetelewskiego wzmocniła szyki obronne przez co elblążanki zaczęły mieć prawdziwe problemy w ataku, zaś gdynianki otrzymywały dzięki temu łatwe okazje do zdobywania bramek. Oprócz tego Vistal nie miał większych problemów ze skutecznością w sytuacjach rzutowych, a to poskutkowało pewnym zwycięstwem na ciężkim terenie, jakim zawsze był Elbląg.
AZS Łączpol AWFiS Gdańsk-Energa AZS Koszalin 28-21(14-15)
Kolejny z serii meczów gdzie nie było bardzo wyraźnego faworyta. Gdańszczanki po przedsezonowych przetasowaniach spisywały się od początku sezonu bardzo dobrze, zaś koszalinianki w porównaniu do poprzednich lat obniżyły swoje loty, jednak po ostatnim meczu podopieczne Anity Unijat miały powody do zadowolenia, gdyż na własnym parkiecie ograły KRAM Start Elbląg, zaś zawodniczki z Trójmiasta wyraźnie uległy na tygodniu Pogoni Baltica. Sam mecz rozpoczął się bardzo wyrównanie, ale to przyjezdne potrafiły osiągnąć nawet pięciobramkową przewagę (6-11 w 17. minucie). Akademiczki z Gdańska nie składały broni i potrafiły zniwelować stratę do tylko jednego trafienia po 30. minutach dzięki akcji Karoliny Kalskiej w ostatnich sekundach gry, po której gospodynie wywalczyły rzut karny, a dodatkowo karę dwóch minut otrzymała Romana Roszak. Druga część spotkania rozpoczęła się zgoła odmiennie i to Łączpol szybko wyszedł na prowadzenie 18-15 zdobywając cztery kolejne bramki nie tracąc przy tym żadnej. Kolejne minuty to utrzymywanie bezpiecznego rezultatu przez gospodynie, a następnie powiększanie go. Ostatecznie Karolina Siódmiak wraz z koleżankami triumfowały 28-21, a o końcowym rezultacie zadecydowała świetna druga połowa, gdzie gospodynie popisały się o wiele lepszą skutecznością i szczelniejszą defensywą.
Piotrcovia Piotrków Tryb. – KPR Jelenia Góra 26-28(12-15)
Spotkanie w hali Relax wieńczyło weekend z Superligą Kobiet. Bukmacherzy widzieli wyraźne faworytki w piotrkowiankach, jednak każdy miał w pamięci fakt, iż gospodynie dalej musiały sobie radzić bez poważnie kontuzjowanej swojej liderki, czyli Agaty Wypych. KPR za to nieraz pokazywał, że będąc skazanym na pożarcie potrafił zagrać dobre spotkanie, chociażby jak już w tym sezonie przeciwko Enerdze AZS w Koszalinie. Mecz rozpoczął się od wyrównanej gry, jednak od stanu 5-5 w 13. minucie przyjezdne potrafiły w 10 minut wypracować sobie aż sześć trafień przewagi i wynik 7-13. Miejscowym udało się odrobić trzy trafienia do przerwy, między innymi za sprawą skutecznych rzutów Anny Szafnickiej z drugiej linii. Pierwszy kwadrans drugiej połowy poszedł po myśli zespołu Michała Pastuszko i piotrkowianki potrafiły doprowadzić do remisu 19-19. Nie poszły jednak one za ciosem i już po kilku minutach KPR ponownie wrócił do trzybramkowego prowadzenia, a nawet potrafił zwiększyć je o jedno-dwa oczka. W ostatnich minutach meczu, dzięki grze w przewadze, miejscowe potrafiły zdobyć kilka bramek z rzędu, jednak nie wystarczyło to by zmienić losy tego spotkania.