14. kolejka męskich rozgrywek była kolejną, która została rozegrana w pełni w środku tygodnia. Cała ta seria stała pod znakiem jednego meczu i jak łatwo się domyślić była to “Święta wojna”, która zawsze budzi wielkie emocje.
Po raz kolejny pojedynek mistrza i wicemistrza przyniósł sporo dobrej piłki ręcznej. Kielczanie wywiązali się z roli faworyta i to oni zgarnęli kolejne punkty do ligowej tabeli. Mecz ten nie przyniósł Talantowi Dujszebajewowi samych pozytywów. Już w pierwszej połowie powracający po długiej przerwie Michał Jurecki złamał kość śródręczna i będzie pauzował kolejne kilka tygodni, co najprawdopodobniej wyklucza go ze styczniowych Mistrzostw Świata.
Vive Tauron Kielce – Orlen Wisła Płock 26-23(13-11)
Środek tygodnia był właściwym czasem na rozegranie absolutnej większości spotkań. W środowy wieczór na aż pięciu halach odbyły się superligowe mecze. Każdy z meczów zapowiadał się bardzo ciekawie, gdyż żaden nie miał wyraźnego faworyta i kibice mogli liczyć na emocjonujące widowiska.
Środa z PGNiG Superligą rozpoczęła się w Lubinie, gdzie Zagłębie podejmowało rewelację rozgrywek, czyli Gwardię Opole. Do bramki przyjezdnych powrócił Adam Malcher, który był bardzo ważną postacią w drużynie z Opola. Po pierwszej części gry wydawało się, że to gospodarze zaliczą łatwą wygraną, gdyż prowadzili aż 16-10. Na początku drugich 30. minut Miedziowi potrafili powiększyć jeszcze swoją przewagę do ośmiu trafień. Z czasem gwardziści zaczęli dochodzić do głosu i na sześć minut przed końcem ich strata wynosiła cztery trafienia. Wydawało się, że podopieczni Pawła Nocha nie wypuszczą już tego zwycięstwa, a jednak. Ostatecznie po szalonej pogoni to przyjezdni triumfowali 28-26.
Zagłębie Lubin – Gwardia Opole 26-28(16-10)
W kolejnym spotkaniu Wybrzeże Gdańsk we własnej hali postawiło twarde warunki trzeciej sile Superligi. Do przerwy gdańszczanie potrafili remisować 12-12, jednak w drugiej połowie górę wzięły umiejętności puławian oraz ich większe doświadczenie i to drużyna prowadzona przez Marcina Kurowskiego wywiozła znad morza cenne punkty.
Wybrzeże Gdańsk – Azoty Puławy 23-28(12-12)
Podobnie jak Azoty w Gdańsku, MMTS Kwidzyn miał do rozegrania wyjazdowy mecz w Elblągu. Podopieczni Patryk Rombela mieli świadomość, że może nie być to najłatwiejszy pojedynek, więc od początku spotkania grali w pełni skoncentrowani i już po 10 minutach potrafili wypracować sobie trzybramkową przewagę. Gospodarze dzielnie stawiali czoła i na dwie minuty przed końcem pierwszej części gry potrafili przegrywać tylko jednym trafieniem, jednak wtedy przypomniał o sobie Mateusz Seroka, który zdobył kolejne trzy bramki i to MMTS schodził do szatni mając aż cztery trafienia zaliczki. W drugich 30 minutach kwidzynianie kontrolowali wynik i ostatecznie zwyciężyli w stosunku 23-21.
Meble Wójcik Elbląg – MMTS Kwidzyn 21-23(10-14)
Jednym z ciekawiej zapowiadających się pojedynków był mecz Górnika Zabrze z Sandrą SPA Pogoń Szczecin. Mariusz Jurasik powrócił na południe Polski po rozstaniu właśnie z górnikami z chęcią pokazania, że rozstanie się z nim było błędem. Tym razem to jednak podopieczni Ryszarda Skutnika okazali się być zdecydowanie lepsi i wygrali aż 37-26.
Górnik Zabrze – Sandra SPA Pogoń Szczecin 37-26(18-11)
Na zakończenie środowych zmagań doszło do największej niespodzianki. KPR Legionowo po powrocie Roberta Lisa na ławkę trenerską miał znowu zacząć grać jak w poprzednim sezonie, gdy potrafili wywalczyć szóstą lokatę w całych rozgrywkach. Coś jednak w podwarszawskiej ekipie nie gra i KPR zaliczył kolejną porażkę tym razem ulegając Piotrkowianinowi przed własną publicznością 30-33.
KPR Legionowo – Piotrkowianin Piotrków Tryb. 30-33(11-17)
14. serię spotkań PGNiG Superligi kończył mecz pomiędzy Chrobrym Głogów, a Stalą Mielec. Po bardzo słabym początku głogowianie wydawali się wchodzić w rytm. W poprzedniej kolejce potrafili nawet ograć na wyjeździe Gwardię. Mielczanie również znajdowali się na krzywej wznoszącej. Po przejęciu drużyny przez Krzysztofa Lipkę siódemka z Podkarpacia wyraźnie poprawiła swoją grę i stać ich było na sprawienie niespodzianki w Kwidzynie, gdzie ograli miejscowy MMTS. W związku z tym mogło się tutaj zdarzyć wiele i tak było. Przyjezdni zwyciężyli 21-18 wypracowując sobie dwa trafienia przewagi już w pierwszej połowie. Dzięki temu popularni “Czeczeńcy” umocnili się na piątym miejscu w swojej grupie.